Złośliwie wjechał w inny samochód i zebrał brawa. Która z tych kóz ma krótszy ogonek?

Czy złośliwe wjechanie w inny samochód jest dobre czy złe?

Nie mam zbyt wielkich złudzeń. W ocenie tej sytuacji drogowej raczej się ze mną nie zgodzicie. Szeryf drogowy w Polsce zawsze zdobywa brawa. Nie ma znaczenia, że doprowadził do kolizji. Ważne, że dał komuś nauczkę. Poproszę zatem o rzęsiste brawa dla kierowcy Yarisa.

Tak się wpycha śmieć

Nagranie pochodzi z kanału Stop Cham, który regularnie dostarcza dowodów na to, że polscy kierowcy są trapieni przez liczne problemy psychiczne i bez bicia kijem nie da się ich czegokolwiek nauczyć. Akcja zaczyna się od 12:40, widać korek.

Główny bohater filmu to kierowca Toyoty Land Cruiser. Według autora nagrania, który kierowcę Land Cruisera uprzejmie nazywa śmieciem, Land Cruiser chce się wepchnąć z prawego na lewy pas i tym samym skrócić czas spędzony w korku. Po jego entuzjastycznej reakcji na późniejszą kolizję, można zgadywać, że swoją wcześniejszą postawą na drodze zasłużył sobie na obtarty bok samochodu.

Land Cruiser usiłuje zmienić pas po prostu na niego wjeżdżając. Miejsca by zrobić to prawidłowo nie ma. Musiałby stać z włączonym kierunkowskazem na swoim pasie ruchu, czekając na zmiłowanie kierowców przebywających na lewym pasie. Ci ewidentnie miłować się nie chcą. Land Cruiser zdobywa więc kolejne centymetry pasa, zapewne licząc, że ktoś w końcu go na niego wpuści.

Niestety kierujący następną w kolejce Toyotą Yaris ma inne plany i miejsca nie ustępuje, nawet gdy Land Cruiser twardo usiłuje zmienić pas. W końcu samochody ocierają się bokami. Na filmie wybucha taka radość, że prawie słychać strzelający korek od szampana. Na 99 proc. winnym kolizji zostanie ogłoszony kierowca większego samochodu, bo policja zapewne nie będzie miała dostępu do tego nagrania. Wynika z niego jednak, że wina jest obopólna. Do kolizji doprowadził także kierowca Yarisa.

Kiedy jest wina obopólna przy kolizji?

Nie można wjeżdżać według swego uznania w samochody, których kierowcy popełnią wykroczenie drogowe. Kierowca Yarisa miał pełną możliwość żeby uniknąć kolizji i tego nie zrobił. Land Cruiser w pewnym momencie zatrzymał się, widząc, że Yaris nie odpuszcza. Ten jednak nie odpuścił tak bardzo, że dalej jechał do przodu i tak doszło do obcierki.

Obrońcom takiej postawy na drodze, podpowiadam kilka haseł, żeby nie musieli się męczyć.

• na pewno coś przestawiał w radiu i nie zauważył normalnie, no co, he he,
• przecież był na swoim pasie, to o co chodzi,
• cwaniak z dużego na pewno myślał, że się przestraszy,
• to pewnie służbowe to nie szkoda,
• w końcu się ten cham z LC nauczy.

Kierowca Toyoty Land Cruiser zapewne otrzyma mandat, gdyż nie ustąpił pierwszeństwa. Bez dodatkowych dowodów nikt kierowcy Yarisa nie udowodni współwiny. Nie zachował on jednak należytej ostrożności, do zachowywania której jest zobowiązany przepisami ruchu drogowego. Zaniechał nawet minimalnej korekty swojego toru jazdy, czym przyczynił się do powstania kolizji.

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie. – art. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym.

Wcześniejsze zachowanie kierowcy Land Cruisera nie ma znaczenia. Mógł tysiąc razy wcześniej złamać przepisy lub wykazać się brakiem kultury na drodze, czego akurat na filmie nie widzimy. Liczy się tylko ocena tej konkretnej sytuacji, a ruch uliczny to nie szkoła, żeby bić kogoś linijką po łapach. W tym przypadku wina jest obopólna, niezależnie od tego, jak każdy z nas czasami chciałby ukarać jakiegoś drogowego cwaniaka.