Wiadomości

Nie widzieli auta, a podbijali przegląd. Diagnostom z Wrocławia grozi nawet 8 lat więzienia

Wiadomości 28.01.2019 414 interakcje
Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz 28.01.2019

Nie widzieli auta, a podbijali przegląd. Diagnostom z Wrocławia grozi nawet 8 lat więzienia

Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz28.01.2019
414 interakcje Dołącz do dyskusji

Wiele już razy słyszeliśmy o zaostrzeniu przepisów dotyczących stacji diagnostycznych, tymczasem proceder nielegalnego podbijania przeglądów nadal kwitnie. Ostatnio w ręce policji trafili diagności z Wrocławia. 

Śledztwo tej w sprawie przez 2 lata prowadzili policyjni specjaliści z Wydziału Dochodzeniowo Śledczego oraz Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Namierzyli oni i zatrzymali trzy osoby podejrzane o poświadczanie nieprawdy w dowodach rejestracyjnych. Wszyscy pracowali w jednej z miejscowych stacji diagnostycznych.

Policjanci potwierdzili ponad 100 przestępstw tego typu.

Funkcjonariusze ustalili, że pracownicy jednej ze stacji diagnostycznych w centrum miasta poświadczali nieprawdę w dowodach rejestracyjnych pojazdów. Zatwierdzali tym samym badania techniczne, których nigdy nie wykonano. Bardzo często badane pojazdy nawet nie wjeżdżały na teren stacji.

Trzej diagności, w wieku od 37 do 70 lat, na bazie zgromadzonych przez śledczych materiałów, usłyszeli już zarzuty poświadczania nieprawdy w dokumentach.

Za popełnienie takiego czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, grozi kara pozbawienia wolności nawet do 8 lat.

Potrzeba jeszcze ostrzejszych przepisów?

Co jakiś czas pojawiają się plany zaostrzenia przepisów dotyczących stacji diagnostycznych. Uczciwi diagności nie mają z tym żadnych problemów, o czym jeden z nich nam ostatnio opowiedział. Skoro jednak nadal udaje się podbijać przeglądy samochodom, które na ulicach znaleźć się nie powinny, to znaczy, że wciąż jest miejsce na zmiany.

Rok temu raport Najwyższej Izby Kontrol pokazał, że w Polsce tylko 2 proc. samochodów nie przechodzi badań technicznych, podczas gdy w Niemczech to aż 23 proc. Zaproponowano wówczas, by w stacjach kontroli pojazdów pojawiły się kamery. Nagrania pozostawałyby w stacji, a ta musiałaby je udostępnić na wniosek policji lub Inspekcji Transportu Drogowego. Niestety pomysł najwyraźniej zaginął gdzieś w biurokratycznych czeluściach, bo obecność kamer wciąż nie jest wymagana. Albo inaczej – powinny być, ale ich brak nie wyłącza stacji z działania.

Obawiam się jednak, że jedyne co może tak naprawdę ukrócić proceder nielegalnego podbijania przeglądów, to najzwyklejsza w świecie uczciwość diagnostów. Na szczęście tych uczciwych jest coraz więcej. A przynajmniej ja bardzo chcę to wierzyć.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać