Wiadomości

Albo kiedy kupujesz fury sam od siebie, żeby zmieścić się w limicie CO2

Wiadomości 15.02.2021 392 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 15.02.2021

Albo kiedy kupujesz fury sam od siebie, żeby zmieścić się w limicie CO2

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski15.02.2021
392 interakcje Dołącz do dyskusji

Szokująco wysoka sprzedaż VW ID.3 wyjaśniona. Nie ma co się śmiać z Volkswagena. Każdy by tak zrobił i każdy sposób jest dobry, żeby uniknąć kary – o ile jest legalny. 

Nie powiem, mocno zastanowił mnie ogromny skok zainteresowania Volkswagenem ID.3 pod koniec roku 2020. Najpierw strasznie długo nie mogli go popchnąć do produkcji, potem w końcu się udało, ale bez szaleństwa i nagle – wtem! – w samym grudniu VW ID.3 był drugim najlepiej sprzedającym się modelem w Europie. Nie elektrycznym, ale w ogóle. Sprzedaż VW ID.3 wyniosła aż 28 tys. sztuk. Cóż za szalony sukces?

Sukces jest, tylko na innym polu

Po prostu Volkswagen wziął i zmusił dealerów, żeby zarejestrowali ogromne ilości ID.3. Było ich tak dużo, że specjalnie zamiast „liczba” piszę „ilość”. Volkswagen po prostu kazał zarejestrować wszystkie ID.3 tu od tego słupka aż tam do bramy, tak, wszystkie rzędy, nie, to nie jest żart. Bez tego nie zmieścimy się w limicie, czego nie rozumiesz?

Tym sposobem liczba samorejestracji w przypadku ID.3 dobiła do 1/4 ogólnej liczby wszystkich zarejestrowanych samochodów. Czyli wynik sprzedaży jest zawyżony o 25%, ponieważ co czwarty samochód nie trafił do klienta, tylko został zarejestrowany przez dealera. W Niemczech ten wskaźnik jest jeszcze wyższy: więcej niż co trzeci (!) ID.3 nie ma jeszcze nabywcy, a ma już tablice. Nie było innej możliwości – albo rejestrujemy hurtem dziesiątki tysięcy ID.3, albo nie mieścimy się w limicie emisji dwutlenku węgla i płacimy karę. A nie, czekaj, i tak ją płacimy.

Co nie jest zakazane, jest dozwolone

Każdy tak robi. Samorejestracje często przebijają 20%. Na przykład jeśli chodzi o hybrydy plug-in, to średnia dla całej Europy wynosi 19%, ale dla samego VW – 22%. Cokolwiek, co jest legalne, musi posłużyć producentom do obniżania CO2. Volkswagen i tak musiał sobie pomóc, dorzucając jakąś pulę od Chińczyków. Gdyby powstał przepis, że za każdy taniec przy pełni księżyca w przebraniu ziemniaka odejmuje się 0,05 g CO2 od średniej, co miesiąc dziesiątki tysięcy pracowników VW bansowałoby na dachu fabryki przebranych za Kartoffeln. Tak Unia Europejska wymyśliła tę grę i kto nie będzie grał według jej zasad, może opuścić boisko. Tak jak General Motors, które wyniosło się z Europy i ani myśli tu wracać. 

Greenpeace jest oburzone

Benjamin Stephan, ekspert do spraw ruchu drogowego w Greenpeace, nie szczędzi gorzkich słów Volkswagenowi. Aż 90% sprzedaży tego koncernu stanowią auta spalinowe. Benjamin twierdzi, że VW powinien natychmiast porzucić produkcję aut napędzanych dinozaurzym łojem i całkowicie przenieść się na auta elektryczne. Pan Stephan na pewno jest świetny w grinpisowaniu (jest to ta sytuacja, w której oskarżamy wszystkich o nieekologiczność, samemu jeżdżąc spalinowym SUV-em), ale jest chyba średni w liczeniu. Gdyby VW porzucił produkcję aut spalinowych, to sprzedaż spadłaby mu o 90%. To znaczy w skrócie, że mógłby się zwinąć. To bardzo dobra porada: zwińcie swój biznes. Dzięki Greenpeace!

Co ja uważam

Jest angielskie powiedzenie: don’t hate the player, hate the game. To nie jest wina VW – lub nie do końca jest – że Unia Europejska uparła się na radykalną redukcję CO2. Pewnie bez tej redukcji wszyscy byśmy szybko wymarli z powodu zmian klimatycznych. Śmieszne, że i z nią wymrzemy, bo nikt na świecie się tym nie przejmuje z wyjątkiem Europejczyków. Ale wymrzemy w poczuciu Słuszności i Moralnej Wyższości. A tymczasem VW robi co może, żeby nie płacić kar, i będzie robić to dalej. Wątpię, żeby klienci bili się o ID.3 czy nawet ID.4, zwłaszcza jak postudiuje się listę wyposażenia. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać