Klasyki

Należy kupić tego Golfa GLD z 1978 r. Wygląda świetnie i ma dobrą cenę

Klasyki 01.08.2019 551 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 01.08.2019

Należy kupić tego Golfa GLD z 1978 r. Wygląda świetnie i ma dobrą cenę

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski01.08.2019
551 interakcji Dołącz do dyskusji

Najczęściej narzekam, że klasyki są za drogie i w koszmarnym stanie. Dziś dla odmiany coś pozytywnego: Golf jedynka, który jest zdecydowanie wart zakupu.

Nikt się chyba nie zdziwił, że Golfy jedynki podrożały. Ostatnie tanie Golfy I widziałem na sprzedaż w okolicach roku 2007, kiedy to byłem w drodze do Pomiechówka po zielonego Golfa I na tablicach WAO za 800 zł, szkoda tylko że gdy mijałem już Legionowo, sprzedający zadzwonił do mnie że wóz jest „nieaktualny”. Potem oglądałem jeszcze jednego czerwonego Golfa 1.3 – pięciodrzwiowego! – za 1300 zł, ale sprzedający nie potrafił znaleźć blankietu OC, twierdząc cały czas że „na pewno jest ważne”, a moja propozycja obniżenia ceny z powodu nieważnego OC nie spotkała się ze zrozumieniem.

vw golf 1 na sprzedaż
Źródło: otomoto.pl. Autor zdjęcia: Bartek

Od tego czasu minęło 12 lat, a ceny poszybowały

Wiadomo, że trafiają się dalej Golfy jeden w stanie „trup po tuningu upalany po polu, wystawmy go jako klasyka” i kosztują kwoty czterocyfrowe, ale ich renowacja nie ma żadnego sensu, ponieważ przeważnie brakuje im kluczowych detali. A te są najdroższe. Nikomu nie przeszkadza zamordowany silnik, bo można bez stresu wsadzić inny, podobny, ale jeśli auto nie ma oryginalnych foteli, kierownicy, boczków drzwi, podsufitki, lamp i emblematów to jest właściwie gołą budą, czyli tzw. „projektem”. A za projekty nikt drogo płacić nie zamierza.

W Niemczech takie naprawdę ładne Golfy raz z małym przebiegiem, małą lampą z tyłu, zderzakami typu „łyżwa” i chromowanymi kołpaczkami potrafią dochodzić do 10 tys. euro. I nie mówimy tu wcale o GTI, tylko o zwykłych wozach.

vw golf 1 na sprzedaż
Źródło: otomoto.pl. Autor zdjęcia: Bartek

I nagle wczoraj widzę na OLX takie ogłoszenie.

Dobra, to dalej jest szesnaście kafli za Golfa jedynkę, co dla wielu osób może się wydawać nieakceptowalne. Ale przyjrzyjmy się bliżej. To raczej nie jest wóz od handlarza-sprowadzacza. Ma polskie blachy z flagą, które po raz ostatni wydawano 13 lat temu. Ma małe kołpaczki, małe lampy i zderzaki najwcześniejszego typu. W dodatku to świetne zestawienie kolorystyczne „brązowy na zielonym” z fotelami ze skaju i oryginalną, cieniutką kierownicą. Widać, że ktoś zainwestował w detailing, ale to raczej dobrze niż źle. Ja też robiłem detailing swojego klasyka, a w planie czeka już kolejny wóz (Cinquecento). Pod maską diesel 1.5, co w sumie też należy uznać za plus, bo oprócz fajnego wyglądu mamy jeszcze nostalgiczny klekot. Wszystko to razem sprawia, że 15 900 zł nie wydaje się wygórowaną kwotą.

Źródło: otomoto.pl. Autor zdjęcia: Bartek

Ale czy to „inwestycja”?

Jeśli kupujesz jakiegokolwiek klasyka z myślą „ależ to inwestycja! Ale na nim zarobię!” to raczej sobie odpuść. To, że parę osób zarobiło na bańce spekulacyjnej na Porsche i Ferrari, nie znaczy że tobie uda się to samo z Golfem jedyneczką w dizelku. To po prostu bardzo ładny samochód, wzbudzający pozytywne emocje wśród innych kierowców i mimo 41 lat na karku, nadal sprawny jako środek transportu. Za niecałe 16 kafli możesz mieć wóz, którym da się pojechać na zlot oddalony o 200 km i wrócić niezmęczonym, bez awarii i z wieloma przybitymi piątkami typu „gościu/gościówo, ale fajny Golf! Miałem takiego w 1997 r.!”.

Źródło: otomoto.pl. Autor zdjęcia: Bartek
Źródło: otomoto.pl. Autor zdjęcia: Bartek

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać