Wiadomości

Volvo planuje oszczędności. Na celowniku liftingi kolejnych modeli

Wiadomości 20.04.2020 32 interakcje

Volvo planuje oszczędności. Na celowniku liftingi kolejnych modeli

Piotr Barycki
Piotr Barycki20.04.2020
32 interakcje Dołącz do dyskusji

Volvo zapowiada, że – podobnie jak wszyscy inni producenci na świecie – w dobie globalnego kryzysu będzie starało się ograniczyć koszty swojej działalności. Co w tym ciekawego? Że na liście projektów które mogą zostać wstrzymane, wymienia się m.in. faceliftingi poszczególnych modeli. 

Oczywiście ogłoszenie w tym momencie, że Volvo nie będzie robić faceliftingów swoich modeli byłoby jednak sporą przesadą. Hakan Samuelsson, prezes szwedzkiej marki, w rozmowie z Automotive News Europe, stwierdził na razie, że jest to jeden z obszarów, który może ucierpieć w związku z pandemią koronawirusa. Poza tym analizowane są „tysiące projektów”, które mogą w obecnej sytuacji nie być kluczowe i będzie można z nich zrezygnować.

Na razie pewne jest tylko to, że niektóre projekty zostaną utrzymane za wszelką cenę. Przykładowo elektryfikacja i jazda autonomiczna zostały określone przez Samuelssona jako „absolutnie priorytetowe”, a ich spowolnienie mogłoby zaburzyć całą strategię rozwoju marki.

Wróćmy jednak na chwilę do liftingów.

I jeszcze raz podkreślmy, że nie ma na razie ostatecznej decyzji w ich sprawie. Możliwe, że nie będzie ich przez jakiś czas w ogóle. Możliwe, że jednak uda się wygospodarować na nie pieniądze. Możliwe, że będą opóźnione w czasie, mniej rozbudowane, ewentualnie każdy z nas może dodać tutaj dowolny wariant przyszłości i dowolną spekulację.

Które modele mogłyby ucierpieć, gdyby faktycznie anulowano na razie wszelkie większe zmiany? Póki co większość gamy modelowej, która jeszcze nie miała liftingów, jest bardzo młoda. Piękne S60 trzeciej generacji trafiło na rynek dopiero w 2019 r. XC40 jest o zaledwie rok starsze. Ich odświeżone odmiany powinny trafić do sprzedaży odpowiednio w 2023 i 2022 r. Nawet biorąc pod uwagę to, że liftingu nie przygotowuje się z dnia na dzień, do tego momentu może się zmienić naprawdę sporo.

Najbliżej do odświeżenia jest XC60, które zadebiutowało w 2017 r., a więc swoją lekko odkurzoną wersję powinno dostać w okolicach 2021 r., czyli bardzo niedługo. I z jednej strony chciałoby się napisać, że auto wygląda dalej bardzo dobrze, więc nie potrzebuje żadnych dodatkowych zabiegów, ale z drugiej strony – to absolutny rdzeń sprzedaży Volvo. Ryzykowanie spadkiem sprzedaży przez brak odświeżenia modelu mogłoby mieć niezbyt przyjemne konsekwencje.

Z drugiej strony – czy faktycznie potrzebujemy tych faceliftingów?

Zdjęcie powyżej przedstawia XC90 – również jeden z ważniejszych modeli w ofercie Volvo. Do tego to zdjęcie XC90 po faceliftingu, który – od strony wizualnej – nie zmienił właściwie nic. Podobne odświeżenie przeprowadzono w modelach V90, V90 Cross Country i S90 – odróżnienie od siebie wersji poliftingowej i przedliftingowej będzie zadaniem, z którym poradzą sobie chyba tylko najwięksi fani szwedzkiej marki.

Czy coś w tym złego? Niestety pandemia koronawirusa i zaburzone wyniki sprzedaży trochę utrudnią ocenę zasadności takiego subtelnego odświeżenia wszystkich tych modeli, ale z drugiej strony – już kiedyś w historii Volvo mieliśmy model, który utrzymywał się na rynku w tylko trochę modyfikowanej wersji dużo dłużej niż większość konkurencji. Chodzi oczywiści o pierwsze XC90, które utrzymywano przy życiu aż 12 lat.

Patrząc przy tym na statystyki sprzedaży, odpowiedź na pytanie czy potrzebujemy kolejnych liftingów i nowych modeli jest prosta. Tak, potrzebujemy. Przykładowo w latach 2003-2007, Volvo sprzedawało w Stanach Zjednoczonych rocznie ponad 30 000 egzemplarzy XC90 (w rekordowym 2004 – ponad 39 000). W 2010 r., osiem lat po premierze, wartość ta stopniała do 10 tys., a w 2013 r. nie udało się sprzedać nawet 7000. W Europie było zresztą podobnie. Od ponad 30 000 w pierwszych latach, do niecałych 8000 w 2013 r.

Możemy więc wątpić w to, czy pchanie na rynek co 4 lata odświeżonego, a co 8 lat nowego modelu jest racjonalne (pewnie nie jest), ale klienci z gotówką w portfelu i tak zagłosują na to co nowsze.

Jest tylko jedna różnica miedzy historią XC90 pierwszej generacji, a obecnymi czasami.

W tamtym okresie Volvo było w trakcie sporego zamieszania, z którego ostatecznie wyszło wraz z premierą drugiej generacji XC90, S90 i tak dalej. Konkurencja nie stała w miejscu, miała pieniądze, sprzedaż i pchała na rynek kolejne modele.

Teraz w kiepskiej sytuacji będą wszyscy. Nie tylko Volvo będzie się musiało poważnie zastanowić, czy jest sens przestawiać linie produkcyjne, żeby produkowały zderzaki w trochę innym kształcie, a felgi z trochę innym wzorem. Taką decyzję będzie musiała podjąć każda firma produkująca samochody. I kto wie, czy nie okaże się to przyczynkiem do – przynajmniej chwilowego – wydłużenia okresu między premierą, liftingiem a nową generacją kolejnego modelu?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać