Wiadomości

Pomysł Volvo: klienci dostaną pieniądze za ładowanie hybrydy plug-in

Wiadomości 17.04.2020 47 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 17.04.2020

Pomysł Volvo: klienci dostaną pieniądze za ładowanie hybrydy plug-in

Adam Majcherek
Adam Majcherek17.04.2020
47 interakcji Dołącz do dyskusji

Kiedy Toyota przekonuje, że zaletą jej hybryd jest to, że nie trzeba ich ładować bo robią to same, Volvo mówi, że ładowanie hybrydy plug-in się opłaca. 

I żeby pokazać ile można zaoszczędzić, obiecuje zwrócić koszty prądu za rok ładowania hybrydy plug-in.

Polski importer potwierdził, że program rusza w maju tego roku.

Żeby być precyzyjnym: informacja o programie pojawiła się juz w ubiegłym roku i cała akcja obejmie samochody kupione od 16 października 2019. W maju natomiast zacznie się naliczanie 12-miesięcznego okresu, po którym Volvo zwraca koszt zużytej energii. Dla tych, którzy odbiorą auta później niż w maju, rozpoczęcie tego okresu zostanie przesunięte na kolejne miesiące.

Volvo hybrydy plug-in: ładujesz z gniazdka – odbierasz pieniądze. Jak to działa?

Nie chodzi o to, żeby na każde ładowanie podjeżdżać do ASO Volvo, ani korzystać z ładowarek konkretnych sieci. Wystarczy regularnie ładować auto z przydomowego gniazdka. W zasadzie to wystarczy zrobić to kiedykolwiek, ale im częściej się to robi, tym więcej można zaoszczędzić.

Podstawowym warunkiem oprócz zakupu hybrydowego Volvo, jest skorzystanie z aplikacji Volvo On Call.

Poza wieloma ułatwieniami w korzystaniu z auta, to oprogramowanie pozwala m.in. na naliczanie ilości energii elektrycznej, którą użytkownik pobierze z sieci elektrycznej do ładowania swojego samochodu. Istotny jest jeden detal: Volvo zwraca kwotę, na którą składa się „cena kWh w danym kraju” pomnożona przez liczbę kWh zużytą przez klienta. U nas ta kwota to 0,57 zł za kWh. Szczegóły można znaleźć na stronie importera.

Dla tych, którzy korzystają z komercyjnych ładowarek to wada, bo oznacza zwrot znacznie niższy, niż poniesione koszty. Albo tak czy inaczej korzyść, bo to ładowanie będzie kosztowało ich mniej. Ci, którzy mają możliwość korzystania z prywatnego gniazdka, w uproszczeniu wyjdą na zero – otrzymają zwrot zapłaconej kwoty. Natomiast ci, którzy sami produkują prąd np. korzystając z paneli fotowoltaicznych, będą na całym procesie jeszcze zarabiać. 

Tu nie da się zarobić wielkich pieniędzy.

Biorąc pod uwagę, że akumulator np. w S90 ma pojemność 11,6 kWh, mówimy o kwocie ok. 6 zł per ładowanie. Chodzi bardziej o edukowanie klientów i zachęcanie ich do tego, by jak najczęściej wpinali wtyczkę do gniazdka oraz zaczęli jeździć tak, by efektywnie korzystać z silnika elektrycznego. To trochę jak z liczeniem kroków w aplikacji smartfona. Jak się wciągniesz, po prostu chcesz to robić. 

Skrupulatnie podłączając auto do ładowania po każdym powrocie do domu można zapewnić sobie codziennie ok. 50 km jazdy za darmo. A to liczone w stosunku rocznym może tworzyć zauważalne kwoty. W uproszczeniu – 50 km przez 250 dni pracy w roku to 12,5 tys. km przejechane bez kosztów paliwa. Dziś w Europie średnia przebiegu bezemisyjnego (z wyłączonym silnikiem spalinowym) wśród kierowców jeżdżących plug-inami Volvo to 41 proc. W Polsce wynosi ona 35 proc. 

Które modele Volvo są objęte programem zwrotu kosztów ładowania?

Wszystkie hybrydy plug-in. Czyli w zasadzie wszystkie modele, bo Volvo zhybrydyzowało całą gamę – od XC40, po XC90. 

Najnowszą konstrukcją w tym zestawieniu będzie właśnie miejski SUV.

XC40 T5 Recharge zbudowano na platformie CMA, co oznacza, że do przednie koła mogą być napędzane zarówno przez jednostkę spalinową, jak i przez silnik elektryczny. Plug-in potrafi przejechać na prądzie do 50 km. Ale nawet po maksymalnym rozładowaniu wciąż jeździ jak hybryda – korzysta z energii odzyskiwanej np. podczas hamowania, co pozwala na obniżanie zużycia paliwa. Jak bardzo – przekonamy się, gdy takie auto pojawi się u nas w teście.

Takie same umiejętności posiadają też pozostałe plug-iny Volvo.

Zbieramy je w jeden akapit, bo od S60 (i V60), przez S90 (i V90) oraz XC60 aż po XC90 wszystkie zbudowano w oparciu o platformę SPA. A to oznacza, że koła przedniej osi napędza dwulitrowy silnik benzynowy, a jednostka elektryczna ma za zadanie kręcić kołami osi tylnej. W zależności od modelu i tego, którego plug-ina wybierzemy, bo występują w różnych wersjach mocowych, zasięg w trybie elektrycznym wynosi między 33 a 59 km.

Hybryda plug-in ma jedną dużą zaletę: na co dzień jeździsz nią jak elektrykiem, a w dalszej trasie korzystasz jak ze zwykłego auta z silnikiem spalinowym. W dobie coraz ostrzejszych ograniczeń emisji CO2 takie rozwiązanie pewnie będzie się stawało coraz powszechniejsze. I chyba nie ma co z tego powodu narzekać. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać