Ciekawostki

Volkswagen Atlas/Teramont: większy niż Touareg, ale… tańszy

Ciekawostki 24.03.2018 277 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 24.03.2018

Volkswagen Atlas/Teramont: większy niż Touareg, ale… tańszy

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk24.03.2018
277 interakcji Dołącz do dyskusji

Debiut najnowszego Touarega to dobra okazja, by zapoznać się z jeszcze większym SUV-em VW. Czy powinniśmy żałować, że Volkswagen Teramont nie jest dostępny w Polsce?

W europejskich warunkach Touareg jest już naprawdę dużym samochodem. Na tyle, że manewrowanie nim w mieście albo parkowanie w galeriach handlowych może być już uciążliwe. Ale są rynki, na których Touareg jest postrzegany jako co najwyżej średniej wielkości auto – w sam raz dla pary lub dla małej rodziny. A jeśli ktoś chce tam jeździć wielkim Volkswagenem, idzie do salonu po Teramonta, zwanego też Atlasem.

Historia tego modelu rozpoczęła się rok temu, kiedy pierwsze egzemplarze trafiły do salonów. Można go kupić pod nazwą Atlas w USA, Kanadzie i w Meksyku. Na rynkach takich jak Chiny, Rosja, czy Bliski Wschód samochód występuje jako Teramont.

Jaki jest Teramont?

VW-Teramont-5

Przede wszystkim – wielki. Mierzy 5.037 m. Dla porównania, Touareg drugiej generacji jest krótszy niemal o 25 cm, a Touareg w nadchodzącej, trzeciej odsłonie nadal „traci” do Teramonta 16 centymetrów. To pozwala Teramontowi bez większych problemów pomieścić siedem osób.

Mimo imponujących rozmiarów, oparto go na platformie MQB

Czyli na tej samej, na której stworzono np. Golfa albo Passata. Platfofmy MLB lub MLB evo są zarezerwowana dla bardziej ekskluzywnych samochodów, takich jak Audi A6, czy… Touareg. Teramont nie ma ambicji na bycie modelem premium. Zarówno wykończenie, jak i wyposażenie pokazują, że Volkswagen pozycjonuje to auto bardziej rodzinnie, niż luksusowo.

Silniki Teramonta są ułożone poprzecznie

O ile w Touaregu nie oferuje się silników czterocylindrowych, tak Teramonta można zamówić z motorem 2.0 TSI. Ma w zależności od rynku 220-235 KM, 350 NM i pozwala temu ciężkiemu (co najmniej 1945 kg) autu osiągnąć 100 km/h w 8.6 sekundy.

Mocniejszy silnik ma 280 KM i jest to 3.6-litrowe V6. Wytwarza 361 NM momentu obrotowego i… jest nieco wolniejszy do 100 km/h. O 0.3 sekundy. To jednostka wolnossąca, co może mieć znaczenie dla wielu nabywców.

VW-Teramont-6

Mówi się, że do Rosji ma trafić także diesel. W Chinach oferuje się również 300-konnego Teramonta 2.5T V6, który osiąga setkę w 6.9 sekundy, oraz słabszą, 190-konną dwulitrówkę.

Nie można kupić Teramonta z ręczna skrzynią. Standardem, w zależności od silnika, jest 8- lub 7-biegowy automat. Uwaga, podstawowe wersje mają napęd tylko na przód, bogatsze – oczywiście na cztery koła. Teramont może mieć również system 4MOTION Active Control, nieco przypominający ten z Land Roverów. Kierowca wybiera w nim typ nawierzchni, po jakiej jedzie (śnieg, błoto, piasek itd.), a auto samo dostosowuje ustawienia.

Teramont, choć większy, jest tańszy od Touarega

VW-Teramont-4

Można go oczywiście zamówić z wieloma nowoczesnymi gadżetami, takimi jak system automatycznego hamowania przed przeszkodą, czy z czujnikiem martwego pola. Interesującą kwestią są nazwy odmian wyposażenia. O ile w USA mamy do czynienia z typowo amerykańskimi oznaczeniami, czyli S, SE, SEL, to w Rosji można wybierać między wersjami Origin, Respect, Status i Exclusive.

Respect i Status… czy mogą być nazwy bardziej pasujące do olbrzymiego SUV-a? Brakuje jeszcze pakietu „Z DROGI!”. Chyba że można za taki uznać połączenie reflektorów LED z olbrzymim grillem.

Zagraniczni recenzenci doceniają wygodę tego auta

Chwalą też przestronne wnętrze i podkreślają, że jednostka 2.0 TSI nieźle sobie radzi z olbrzymim nadwoziem, zachowując jednocześnie rozsądne spalanie. Wspominają też, że prowadzenie tego Volkswagena nie daje szczególnie wiele przyjemności… co nie dziwi, patrząc na jego wymiary i charakter. Wygląda jednak na to, że to ogólnie dość udany model

Czy sprawdziłby się w Polsce?

VW-Teramont-3

Nie – i to pomimo tego, że Polacy lubią SUV-y i auta grupy VAG. Teramont jest za wielki, trochę za mało prestiżowy, a w dodatku nie jest oferowany (póki co) ani z dieslem, ani z silnikiem benzynowym, który byłby łatwy i tani do „zagazowania”.

Jeżeli ktoś mimo wszystko jest chętny, najprościej będzie pojechać na wycieczkę do Rosji albo do Stanów Zjednoczonych. Najtańszy Atlas kosztuje w Stanach 30 750 dolarów – mówimy o odmianie przednionapędowej. Dzięki pojemności poniżej 2 litrów, podlega niższej akcyzie. Nie licząc kosztów sprowadzenia, oznacza to po doliczeniu podatków kwotę niemal 142 tysięcy złotych. To na pewno kawał auta za (nadal) niezłe pieniądze. Ale Polacy i tak wolą za tyle kupić Tiguana. Może to i dobrze – Tiguan zajmuje w mieście mniej miejsca.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać