Wiadomości

Miał być up! w wersji SUV, a wyszedł większy T-Cross. Oto Volkswagen Taigun

Wiadomości 03.02.2020 32 interakcje

Miał być up! w wersji SUV, a wyszedł większy T-Cross. Oto Volkswagen Taigun

Piotr Barycki
Piotr Barycki03.02.2020
32 interakcje Dołącz do dyskusji

Żeby zrozumieć o co chodzi, musimy przenieść się do 2012 r. Trzymajcie się.

Na wszelki wypadek podkreślę, że wyjątkowo nie zrobiłem literówki i nie chodziło o Volkswagena Tiguana. Chodziło jak najbardziej o zupełnie inny model – Taiguna, którego model studyjny zadebiutował w 2012 r. w Sao Paulo. Wyglądał mniej więcej tak:

Czym miał być? Malutkim, naprawdę malutkim crossoverem, porównywanym przez niemiecki koncern swoją kompaktowością do modelu up!. Zaledwie 3,86 metra długości, 1,73 m szerokości, ale za to całkiem przestronne wnętrze (rozstaw osi 2,47 m) miały sprawić, że Taigun będzie ciekawą propozycją dla krajów, w których małe auta królują. Albo ze względu na ich praktyczne wymiary, albo ze względu na niższą od większych modeli cenę. Pod maską miał kryć się litrowy, 3-cylindrowy silnik benzynowy z serii EA211, generujący moc na poziomie 110 KM, rozpędzający niewielkie auto od 0 do 100 km/h w 9,2 s. Rozsądne parametry dla miejskiego auta.

W 2013 r. pojawiły się plotki, że model trafi do sprzedaży, przy czym głównie na rynki Ameryki Południowej czy Azji.

Później, w 2014 r. zaprezentowano wersję bliską produkcyjnej, która różniła się od poprzednika głównie dodaniem koła zapasowego na drzwiach bagażnika. Z przodu różnice były niemal niedostrzegalne:

Z tyłu wyglądał tak:

Lata jednak mijały, pojawiały się nawet kolejne zdjęcia i grafiki przedstawiające Taiguna, a model jakoś nie chciał trafić na rynek. Ostatecznie, w okolicach 2016 r., czyli już po wybuchu afery dieselgate, pomysł na produkcję tego modelu został ostatecznie zarzucony. Co ciekawe, sugerowano, że po części decyzja ta wynika z faktu, że Taigun jest za mały i nie będzie zbyt wielu klientów na takiego małego crossovera. Patrząc na obecną sytuację rynkową, śmiem wątpić, czy jest coś takiego jak zbyt mały dla klientów SUV/crossover. Albo za duży.

Teraz jednak Volkswagen Taigun powraca.

I jest… dużo mniej ciekawy, niż pierwotnie zapowiadano. Nie jest to już crossover nawiązujący wymiarami do modelu up!, a zamiast tego jest wymiarami blisko spokrewniony z najmniejszym europejskim crossoverem VW – T-Crossem. Mało tego – ma być wręcz od T-Crossa odrobinę większy, a do tego oferować większy prześwit (205 mm kontra 175 mm w europejskiej odmianie). Pod maską nie znajdziemy już z kolei pociesznego trzycylindrowca, ale czterocylindrowy silnik 1.5 TSI o mocy 130 KM. Nie ma też oczywiście mowy o obecności koła zapasowego na klapie bagażnika – zamiast tego po prostu wzięto mniej więcej to, co sprawdziło się w T-Crossie:

Żeby tradycja została podtrzymana, auto, które widzicie powyżej, nadal jest modelem studyjnym. Tym razem jednak sprzedaż faktycznie ma się zacząć już całkiem niedługo, a wersja produkcyjna będzie się pewnie różnić głównie mniejszymi felgami.

I trochę tylko szkoda oryginalnego Taiguna.

Po części z racji zupełnie absurdalnego koła zapasowego montowanego na tylnej klapie, które nie służyłoby zupełnie do niczego, utrudniało dostęp, ale jednocześnie jakoś wyróżniało ten samochód na ulicy. Moda na udawanie crossoverami/SUV-ami terenówek jednak przeminęła na dobre, przynajmniej w tym segmencie. Poza tym jestem bardzo ciekawy, jak bardzo da się skurczyć SUV-a/crossovera i dalej odnieść z nim sukces rynkowy. Jak na razie przyjął się i Volkswagen T-Roc, i Volkswagen T-Cross, ale te miały dość standardowe wymiary. Zejście z rozmiarówką jeszcze niżej i obserwowanie, jak wchłonie to rynek, byłoby naprawdę fascynujące. A tak niestety nie będziemy mogli tego analizować – nie dość, że Taigun jest za duży, to jeszcze trafi pewnie tylko do Indii (tam został dziś zaprezentowany). Szkoda.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać