Wiadomości

VW manipulował przy oprogramowaniu skrzyń biegów. Nie przyznaje się, ale odszkodowania zapłaci

Wiadomości 02.09.2019 162 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 02.09.2019

VW manipulował przy oprogramowaniu skrzyń biegów. Nie przyznaje się, ale odszkodowania zapłaci

Adam Majcherek
Adam Majcherek02.09.2019
162 interakcje Dołącz do dyskusji

Koncern do niczego się nie przyznaje, ale na wszelki wypadek podpisał ugodę na 96,5 miliona dolarów.

Gdy w 2015 r. wybuchła afera Dieselgate, nie brakowało głosów, że może to być gwóźdź do trumny amerykańskiego oddziału VW. W zasadzie można by rzec, że tamten skandal zmienił oblicze motoryzacji – doprowadził do wprowadzenia nowych norm emisji spalin i zmian w przepisach, które powoli uśmiercają motoryzację w jej najbardziej fascynującej postaci. 

Wówczas Grupa Volkswagena przyjęła odpowiedzialność na swoje barki.

Jak narazie kosztowało ją to ponad 35 miliardów euro kar, odszkodowań i kosztów odkupu samochodów dotkniętych tym problemem. Do tego doszły niebagatelne koszty odbudowy wizerunku.

Wygląda na to, że Dieselgate nie było jedyną skazą na sumieniu niemieckiego koncernu.

Jak informuje Reuters, Volkswagen poszedł na ugodę z właścicielami 98 tys. samochodów, w których zainstalowano oprogramowanie skrzyń biegów oszukujące podczas badań emisji spalin. Działało ono tak, by podczas odbywających się na hamowni badań, przekładnia zmieniała biegi specjalnie pod kątem optymalizacji zużycia paliwa i emisji spalin. Ale podczas normalnej jazdy działała inaczej i nijak nie pozwalała na osiągnięcie równie dobrych wyników. Skądś to znamy…

Różnice nie były duże – dzięki temu manewrowi zużycie paliwa w papierach było o 3,5 proc. niższe niż powinno, czyli gdyby auto było testowane na drodze, a nie na hamowni, przejeżdżałoby na galonie paliwa o jedną milę mniej. 

Jednak globalnie to już nie było takie nic.

Oprogramowanie zainstalowano w milionie samochodów produkowanych w latach 2013-2017. I to nie w VW Upach i Polo, ale w dużych modelach typu Audi A8, Bentley Continental GT, Porsche Cayenne czy VW Touareg. Techcrunch podaje, że chodzi m.in. o Audi A8L, RS7, S8, Porsche Cayenne S i Cayenne Turbo – czyli auta, w których te 3,5 proc. to wcale nie tak mało.

Niemało na tyle, że według amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska Volkswagen zaniżył swój wynik emisji gazów o 220 tys. ton, a bez tego nie mógłby wziąć udziału w rządowych programach dotyczących ekologicznego usprawniania biznesu.

Dziś wiemy, że VW ułożył się z właścicielami 98 tys. aut.

Wypłaci im 96,5 miliona dolarów, co oznacza między 5,4 a 24,3 dolara za każdy miesiąc użytkowania auta, w zależności od wielkości silnika. Według autonews.com poszkodowani właściciele mogą liczyć na rekompensatę w kwocie między 514 a 2330 dolarów, więc zasadniczo niewielką.

Póki co nie wiadomo, jak rozwinie się ta sprawa.

Volkswagen zapewnia, że „dokłada wszelkich starań, aby dostarczać klientom przejrzyste dane dotyczące oszczędności paliwa w pojazdach, zgodnie z wymogami przepisów USA”. Ciekawe tylko, że mimo Dieselgate z 2015 r., do 2017 r. wciąż miał odwagę produkować samochody obciążone oszukującym oprogramowaniem w skrzyniach biegów. I ciekawe, czy oprogramowanie skrzyni było ostatnim, którego dotyczy ten problem.

Trzeba też dodać, że tym razem Volkswagen nie przyznaje się do winy. 

Komentując ugodę przedstawiciele firmy zaznaczyli, że dokument ten „nie obejmuje przyznania się przez Volkswagena do odpowiedzialności lub popełnienia wykroczenia”. Do niczego się nie przyznajemy, ale 96,5 miliona dolarów jesteśmy gotowi zapłacić.

I jeszcze jedna ciekawostka – kancelarie prawne obsługujące sprawę będą się ubiegać o wynagrodzenie w wysokości 26 milionów dolarów.

Oczywiście to kwota poza ugodowymi 96,5 mln. Właściciele 98 tys. samochodów będą mieli do podziału 96,5 mln, a prawnicy – 26 mln, w tym 2,1 mln zwrotu kosztów i 23,9 mln wynagrodzeń. Ale nie ma im się co dziwić, w końcu negocjowali tę ugodę przez 15 miesięcy.

To po raz kolejny pokazuje, jak dziwny jest ten świat. Volkswagen mimo Dieselgate wcale nie przestał oszukiwać w oprogramowaniu. Nie przyznaje się do tego, ale jest gotów zapłacić prawie 100 milionów dolarów za święty spokój. Gromadka prawników obsługujących sprawę skasuje wynagrodzenie o wartości niemal 1/3 ugody przypadającej na właścicieli 98 tys. aut. A sami poszkodowani dostaną po 500 dolarów.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać