Wiadomości / TechMoto

Witamy w przyszłości. Tak mogą wyglądać tylne lampy kolejnego Volkswagena Golfa

Wiadomości / TechMoto 19.10.2018 194 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 19.10.2018

Witamy w przyszłości. Tak mogą wyglądać tylne lampy kolejnego Volkswagena Golfa

Piotr Szary
Piotr Szary19.10.2018
194 interakcje Dołącz do dyskusji

Oświetlenie samochodowe to kategoria, w której po rozpoczęciu stosowania żarówek przez długi czas nie działo się za wiele. Potem sprawy zaczęły nabierać tempa: ksenony, diody, wreszcie oświetlenie laserowe. Oświetlenie drogi to jednak tylko jedna strona medalu – ważna jest też komunikacja z innymi kierowcami. Być może następny Volkswagen Golf zaprezentuje nam w tej kwestii coś nowego.

Jaka jest tylna lampa samochodu, każdy widzi. Na ogół ma kilka segmentów, które odpowiadają za światła pozycyjne, kierunkowskazy, światła STOP czy też przeciwmgielne. Prosta sprawa, tym bardziej, że na pierwszy rzut oka w kwestii tylnego oświetlenia nie dzieje się aż tyle, co przy przednim.

W praktyce mieliśmy tylko przeskok z żarówek (nadal zresztą powszechnie stosowanych) na LEDy i… tyle.

Pomijając oświetlenie z organicznymi diodami (OLED), trudno tu było wymyślić coś nowego. Nie znaczy to bynajmniej, że nie dzieje się kompletnie nic. Warto wspomnieć chociażby o BMW, które dla potrzeb serii 3 E46 (m.in. M3 CSL) opracowało lampy, gdzie za światła STOP odpowiadała grupa diod. To jeszcze jest standard. Standardem nie było jednak to, że zależnie od siły hamowania, zapalała się mniejsza lub większa część z nich.

Volkswagen Golf
By Darren (DT121575) [CC BY 2.0 ], via Wikimedia Commons
Teraz każde auto musi już mieć system ostrzegania o gwałtownym hamowaniu. Czasem odbywa się to poprzez pulsacyjne miganie światłami STOP, czasem przez automatyczne włączenie świateł awaryjnych, a jeszcze kiedy indziej przez zapalenie dodatkowych żarówek lub diod, które podczas normalnej jazdy mogą być nieużywane.

Od kilku lat coraz popularniejsze są też lampy, w których światło kierunkowskazu wydaje się płynąć – rozwiązanie takie stosuje się zarówno w oświetleniu przednim jak i tylnym, a znajdziemy je m.in. w Fordzie Mondeo czy Audi Q7.

Volkswagen podszedł do problemu z podobnej strony, co niegdyś BMW i zajął się już nie tyle wydajnością – która w obecnie stosowanych diodach elektroluminescencyjnych i tak jest całkowicie wystarczająca – a kwestią komunikacji z innymi kierowcami. A przy okazji także personalizacji.

Jak ma to wyglądać?

Sporo na ten temat mówi jedna z opublikowanych grafik, na której widać tę samą lampę, ale świecącą na trzy różne sposoby. Nie dość, że może ona informować właściciela auta o stanie naładowania akumulatorów podczas ładowania pojazdu, to przykładowo przy ostrym hamowaniu może wyświetlać piktogramy z wykrzyknikami. Na głównej grafice widać zaś smartfon z uruchomioną aplikacją i reflektorem w tle.

Volkswagen Golf

Aplikacja ma pozwalać na modyfikację segmentów, które mają się zapalać w danych sytuacjach.

Można podejrzewać, że główne zastosowanie będzie to miało przy ustawianiu animacji tzw. oświetlenia powitalnego, ale być może będzie można także zmienić wygląd lampy przy zapalonych światłach pozycyjnych. Na to ostatnie wskazywałby fakt, że grafika sugeruje, iż będzie się dało w ten sposób sterować tylko częścią lampy – nie powinno być więc ryzyka, że ktoś oświetlenie całkowicie sobie wyłączy i będzie próbował wymuszać odszkodowanie na stłuczkę.

Pomysł ciekawy, choć chyba odrobinę przekombinowany.

Pierwsza kwestia: informacja o stanie naładowania akumulatorów. Jeśli auto będziemy ładować pod domem, to będzie to znakomite rozwiązanie. Ale czy będąc gdzieś w centrum miasta i ładując auto będziemy chcieli, żeby wszyscy dookoła widzieli, ile jeszcze zostało?

Kolejny pomysł to wspomniane piktogramy. Założenie fajne, ale wszystkie nowe samochody w czasie hamowania awaryjnego i tak muszą albo pulsacyjnie migać światłami stopu, albo samoczynnie włączać światła awaryjne. To znakomicie zwraca uwagę nawet pomimo standardowej konstrukcji lamp.

No i ta personalizacja. Pomysł jest naprawdę niezły, ale jest jeden problem. Spójrzcie tylko na tę lampę. Ja przepraszam, ale który mamy rok, 1985? Przecież te kwadraciki wyglądają, jak pojedyncze piksele. Jaką masz rozdzielczość twoich tylnych lamp? Tylko 6 na 20 pikseli? Frajer, ja mam 10 na 30! Doprawdy, dobrze zaprojektowane zwykłe oświetlenie diodowe jest zdecydowanie ładniejsze od proponowanego rozwiązania.

Można się spodziewać, że z biegiem czasu lampy zyskają także funkcję wyświetlania prostych napisów, być może także konfigurowanych we własnym zakresie. Byłoby to więc rozwiązanie nieco podobne do zastosowanego w chińskim Singulato iS6 – tyle, że w aucie z Państwa Środka za wyświetlanie komunikatów odpowiada dedykowany wyświetlacz.

Oprócz tego Volkswagen pracuje też nad oświetleniem przednim.

To ma mieć nieco więcej punktów świetlnych – nawet do 30 tys. Ma także być w stanie – podobnie jak lampy tylne – wyświetlać konkretny obraz na drodze. Mogą to być na przykład linie wyznaczające szerokość samochodu czy też łuk podkreślający brzeg jezdni przy słabej widoczności.

Volkswagen Golf

No dobra, ale co z tym wszystkim ma wspólnego Volkswagen Golf?

To nie jest pewna informacja, ale wygląda na to, że samochód z grafik pokazanych przez firmę z Wolfsburga może być właśnie nowym Golfem. Skąd ten wniosek? Główne powody są dwa. Po pierwsze, pokazany kształt lampy nie pasuje do żadnego innego modelu Volkswagena. Po drugie, wyraźnie nawiązuje on do lamp stosowanych w aktualnej, 7. generacji kompaktowego VW. Podobny jest też kształt nadwozia – wygląda jak mocny lifting obecnie oferowanego modelu.

Poza tym prace nad oświetleniem nowego typu prowadzone są w fabryce w Wolfsburgu, gdzie z dużą dozą prawdopodobieństwa może być już kilka prototypów nowego Golfa – teoretycznie nic nie stało więc na przeszkodzie, by użyć takiego auta do zdjęć.

Można by spytać, dlaczego w ramach testów w takie oświetlenie nie został wyposażony chociażby Volkswagen Golf bieżącej generacji – i byłoby to pytanie uzasadnione. Ale w ostatnich latach jest tyle kontrolowanych wycieków, że nie można wykluczyć, że również i to podpada pod tę kategorię.

Żeby się przekonać, ile racji jest w tych podejrzeniach, trzeba poczekać do 2020 r.

Wtedy ma się na rynku pojawić kolejna wersja niemieckiego bestsellera. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet jeśli faktycznie takie rozwiązanie zostanie wprowadzone do produkcji, to nie będzie należało do wyposażenia standardowego. Bądź co bądź, to nadal są czasy, kiedy bazowe BMW czy nawet Porsche bez problemu kupicie z reflektorami… halogenowymi.

Bardzo by nas zdziwiło, gdyby podstawowy Volkswagen Golf za 60 tys. zł miał wobec tego dysponować super-zaawansowanym oświetleniem diodowym. Ale wszystko jest jeszcze możliwe, urzędnicy unijni na pewno z chęcią opracują kolejne uregulowania i zakazy…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać