Samochody używane

Volkswagen Golf GTI pierwszej i aktualnej generacji zrównały się cenami. Co wybrać?

Samochody używane 27.12.2018 494 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 27.12.2018

Volkswagen Golf GTI pierwszej i aktualnej generacji zrównały się cenami. Co wybrać?

Michał Koziar
Michał Koziar27.12.2018
494 interakcje Dołącz do dyskusji

Volkswagen to Golf GTI to samochód, który zna chyba każdy. Jego pierwsza generacja to kamień milowy dla hot-hatchy, który bywa już wyceniany na równi z odpowiednikiem aktualnej generacji. Nikt pewnie nie spodziewał się takiego skoku cen jeszcze kilka lat temu. 

Golf GTI nie był pierwszym mocnym kompaktem, ale walnie przyczynił się do popularyzacji tego typu aut. Nie dość, że wprowadzony w 1974 model sam w sobie jest legendą swojego segmentu, to również jego usportowiona wersja z 1976 była sukcesem. Brzmi jak spory potencjał na wzrost cen wraz z uzyskiwaniem statusu klasyka, prawda? Do tego stopnia, że egzemplarz I generacji Golfa GTI może już kosztować tyle co roczna VII generacja. Skoro ceny są prawie identyczne, to niech oba te samochody wyjdą na ring i zobaczmy, który wygra.

W lewym narożniku – stary wyjadacz

Golf GTI pierwszej generacji to surowy, nieco niepozorny wojownik szos. Taki samochodowy odpowiednik Bruce’a Lee – gdybyśmy nie znali tej postaci, widząc go po raz pierwszy uznalibyśmy go za kolejnego przeciętnego Azjatę, w końcu nie miał szerokiej na 2 metry klatki piersiowej i bicepsów wielkości 5-litrowych baniaków. Tak samo Golf GTI – dopóki nie ruszy, drzemiący w nim potencjał zdradzają jedynie 3 litery na grillu i klapie oraz drobne detale. Poza tym na pierwszy rzut oka to zwykły, przeciętny kompakt.

volkswagen golf gti na sprzedaż
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Pod maską drzemie jednak mocny jak na tamte czasy i klasę silnik 1.8 zasilany wtryskiem mechanicznym, pozwalający Golfowi rozpędzić się do setki w niecałe 9 sekund. Dzisiaj ten wynik może wydawać się niczym, ale w latach 70. i wczesnych 80. był satysfakcjonujący. 112 koni w połączeniu z niską wagą i dobrą charakterystyką oraz surowym feelingiem wystarczyło, by dostarczyć to co kluczowe dla hot-hatchy – emocje podczas jazdy.

Egzemplarz z ogłoszenia pochodzi z 1982 roku i według opisu został odrestaurowany w 2017. Faktycznie, na oko jego stan jest bez zarzutu. Radio, wspomaganie? A po co, chodzi o surowe wrażenia z jazdy i uśmiechy ludzi na ulicy na widok klasyka. Klimatyzacji też nie stwierdzono. Cena została określona na 85 tys. zł. Niby sporo, prawie 2 razy więcej niż egzemplarz opisywany w sierpniu. Z drugiej strony, patrząc po ofertach sprzedaży modelu w Niemczech – wcale nie jest szokująca. To znaczy jest, ale one już po tyle chodzą…

W prawym narożniku – młody wilk

Volkswagen Golf VII generacji zauważalnie różni się od swojego dziadka. Postęp technologiczny go nie ominął, więc do setki przyspiesza w zaledwie 6,5 sekundy, moc jest prawie dwukrotnie większa niż w jedynce, a napęd przenoszony jest przez skrzynię DSG. Nowoczesność oznacza też szereg systemów wspierających kierowcę, w tym elektroniczną szperę. Mimo to nadal potrafi dostarczyć odpowiednią dawkę adrenaliny, dopaminy i czego tam jeszcze potrzeba, a przecież o to właśnie chodzi w hot-hatchu. Wszystkie ułatwiacze są na tyle dyskretne, by oszukiwać nas, że jesteśmy po prostu bogami kierownicy. I to jest świetne.

volkswagen golf gti na sprzedaż
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Jeśli jednak zamiast wycieczki na Przełęcz Salmopolską planujemy zakupy w sklepie z owadem w nazwie – Golf GTI VII generacji z powyższego ogłoszenia też doskonale się nada i zapewni odpowiedni komfort dzięki dość długiej liście wyposażenia. Nie tracąc przy tym genów swojego dziadka, obecnych w detalach charakterystycznych dla legendarnej wersji czy nawet wzorze tapicerki – zaskakująco podobnym do szarego swetra z linkowanego wyżej ogłoszenia. Cena? Niecałe 79 tys. zł. Egzemplarz z 2017 r. jest oferowany taniej od 36-letniego. Nie będzie cieszył się jednak tak dużą estymą na drodze, no i niestety czeka go miarowa utrata wartości.

Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?

Wymiana ciosów między weteranem i młodzikiem wydaje się wyrównana, a o wyniku zadecydować mogą tylko indywidualne preferencje kupującego. Chyba że do walki wbrew zasadom włączy się dodatkowy zawodnik – Golf GTI IV generacji.

Serio. Jest bardziej dyskretny w wyglądzie zewnętrznym, próżno szukać czerwonych detali znanych z innych odsłon modelu. Mimo to w popularnej kompletacji z silnikiem 1.8 turbo osiągi ma nie najgorsze – 8,5 do setki. Jeśli komuś to nie wystarcza to niech się nie martwi. Te jednostki bardzo chętnie przyjmują modyfikacje. Biorąc pod uwagę, że w cenie przedstawionych wyżej modeli możemy kupić 8 sztuk GTI IV generacji oraz nową pralkę i kebaba, zaoszczędzonych pieniędzy wystarczy na dowolny tuning. Czwórki tańsze już chyba nie będą, więc nie ma ryzyka utraty wartości. Gratis dostajemy bezcenne widoki takie jak napisy GTI oraz sportowa kierownica i siedzenia w połączeniu z kołpakami z marketu – przykład w tym ogłoszeniu. Można też spróbować zapolować na wersję VR6. Wtedy zbliżymy się osiągami do VII generacji, a cena nadal będzie wielokrotnie niższa.

volkswagen golf gti na sprzedaż
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Czwórka zamiast jedynki lub siódemki to oczywiście propozycja z lekkim przymrużeniem oka, ale z drugiej strony doskonale pokazuje absurdy rynku, gdzie to co bardzo nowe lub bardzo stare warte jest niewiarygodne sterty pieniędzy, a to co znajduje się w zawieszeniu między nowym a starym można kupić za grosze, choć reprezentuje podobne walory praktyczne, styl i jakość.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać