Wiadomości

Volkswagen chce zmienić profil działalności. Z producenta samochodów na lidera branży carsharingu

Wiadomości 24.08.2018 61 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 24.08.2018

Volkswagen chce zmienić profil działalności. Z producenta samochodów na lidera branży carsharingu

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk24.08.2018
61 interakcji Dołącz do dyskusji

Rynek motoryzacyjny się zmienia i nawet jego liderzy muszą się do tego dostosować. Stąd decyzja Volkswagena o inwestowaniu w carsharing.

Klienci coraz mniej czują potrzebę posiadania samochodu na własność. Między innymi z tego powodu eksperci przewidują, że w ciągu najbliższej dekady z rynku zniknie połowa producentów aut. Co w zamian? Zamiast kupowania, oczywiście wynajmowanie: w tym przede wszystkim carsharing, czyli wynajmowanie aut na minuty. Kto chce przetrwać, musi się dostosować do nowych reguł gry. Volkswagen o tym wie.

Marka ogłosiła wczoraj, że zamierza mocno zainwestować w ten segment rynku.

Mówi się nawet, że w przyszłości Volkswagen chce być bardziej „dostawcą samochodów do usług carsharingowych”, niż po prostu producentem aut. Do 2025 r. firma z Wolfsburga zamierza zainwestować w szeroko rozumiany „cyfrowy rozwój” aż 3,5 miliarda euro. Póki co zacznie się od uruchomienia usługi o nazwie We Share, która zacznie działać od połowy przyszłego roku.

Na początku będzie ona funkcjonować w Berlinie. Od 2020 roku zacznie się pojawiać także w innych niemieckich miastach, w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie.

Do dyspozycji klientów docelowo ma być aż dwa tysiące egzemplarzy samochodów elektrycznych Volkswagena – 1500 sztuk e-Golfa i 500 sztuk elektrycznego Up!’a. Gdy pojazdy się zużyją, będą wymieniane na nowe – wówczas zapewne będziemy już mówić o modelach elektrycznych nowej generacji.

Konkurencja nie śpi.

VW We Share carsharing

Dwaj najgroźniejsi konkurenci Volkswagena, czyli Daimler i BMW w marcu zdecydowali się na połączenie sił. Ich carsharingowe aplikacje Car2Go i DriveNow mają walczyć jak równy z równym z Uberem.

Ale czy przypadkiem „ofensywa carsharingowa” nie przypomina nadmuchanego balonu? Wiele się o tym mówi i traktuje się to jako przyszłość branży motoryzacyjnej – co widać po planach Volkswagena. Ale póki co carsharing ma sens głównie jako reklama. Klienci, którzy pojeżdżą danym autem na minuty, są później bardziej skorzy do zakupu (czy też wynajmu długoterminowego lub wzięcia w leasing) takiego modelu.

Oprócz tego – to nie zawsze się opłaca. Jak w swoim niedawnym tekście pisał Adam Majcherek, „w Sztokholmie finansowane przez BMW Drivenow w ciągu dwóch lat przyniosło 7,5 miliona dolarów straty i firma znika z tamtego rynku”. Również Autolib wycofał się z Paryża i to „pomimo korzystania wyłącznie z pojazdów elektrycznych i imponującego grona 150 tys. zarejestrowanych użytkowników”.

W dodatku jazda Uberem potęguje korki i wcale nie wychodzi tak tanio. Czy w takim razie moda na carsharing kiedyś minie i kierowcy wrócą do tradycyjnych sposobów na jazdę samochodem, czyli do ich kupowania? Oby tylko wtedy było co kupić.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać