Klasyki

Ten Velorex Oskar to idealny pojazd na Złombol. Szkoda tylko, że pozbawiono go poszycia ze sztucznej skóry

Klasyki 03.06.2020 422 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 03.06.2020

Ten Velorex Oskar to idealny pojazd na Złombol. Szkoda tylko, że pozbawiono go poszycia ze sztucznej skóry

Michał Koziar
Michał Koziar03.06.2020
422 interakcje Dołącz do dyskusji

Trójkołowce i mikrosamochody z krajów demokracji ludowej to tyleż fascynujące, co zapomniane pojazdy. Jednym z nich jest już bardzo rzadko spotykany w Polsce Velorex Oskar. Jeden właśnie trafił na sprzedaż

Początki czechosłowackiej marki Velorex sięgają przedwojnia, kiedy to bracia Stransky prowadzący warsztat naprawy rowerów zaczęli budować swojego pierwszego trójkołowca. Prototyp był gotowy w 1943 r., a w 1945 r. na rynek trafiło dziewięć pojazdów pod nazwą Oskar. Napędzały je silniki motocyklowe o pojemnościach 150 ccm i 250 ccm. Wraz z socjalizmem dla Stranskych skończyła się epoka samodzielnego działania, a w 1950 r. ich warsztat został znacjonalizowany i wcielony do przedsiębiorstwa Velo, później nazwanego Velorex. W 1951 r. w miejscowości Solnice ponownie ruszyła produkcja charakterystycznych trójkołowców. Czechosłowackie autka miały umieszczony z tyłu napęd jak w motocyklu oraz karoserię z rur stalowych obciągniętych płótnem lub skajem.

velorex oskar
Tutaj niestety nie uświadczymy skajowego poszycia karoserii.
Zrzut ekranu z ogłoszenia od pana Lecha.

Velorex Oskar jako pojazd dla inwalidów

Trójkołowce produkowano ze względu na sytuację ekonomiczną w powojennej Czechosłowacji. Przemysł nie był w stanie zaspokoić zapotrzebowania na samochody, do tego mało kogo było wówczas stać na zakup prywatnego auta. Dlatego tańszy o 1/4 Velorex zdawał się być świetnym rozwiązaniem. Należy też wspomnieć o charakterystycznym problemie powojennej Europy – ogromnej liczbie inwalidów. Mikrosamochody czy właśnie takie Velorexy szybko stały się pojazdami dedykowanym ludziom z ograniczonymi możliwościami poruszania się. Zapotrzebowanie na czechosłowackie trójkołowce szybko okazało się wyższe od możliwości produkcyjnych, a inwalidzi czekali w długich kolejkach po odbiór niezbędnego środka przemieszczania. Natomiast zdrowi w teorii mogli zapomnieć o nabyciu Velorexa, chyba że podrobili papiery o niepełnosprawności i mieli odpowiednie znajomości.

velorex oskar
Zrzut ekranu z ogłoszenia od pana Lecha.

Losy braci Stranskych, konstruktorów trójkołowego Velorexa były bardzo smutne. Jeden z nich zginął w wypadku podczas testowania prototypu w 1954 r. Drugiego komuniści wyrzucili z przedsiębiorstwa, ponieważ nie chciał zapisać się do partii. Sam pojazd Velorex Oskar w ciągle modernizowanych wersjach przetrwał do 1971 r. Po drodze zgubił nazwę modelową Oskar i stał się po prostu Velorexem. Zakończenie produkcji trójkołowca przyniosło bardzo nieudaną próbę wprowadzenie na rynek czechosłowackiego czterokołowca. Problemy techniczne i cena zbyt zbliżona do Trabanta szybko zabiły ambitny projekt. Produkcję czterokołowego modelu przerwano już w 1973 r.

Pojazd w Polsce zapomniany, w Czechach kultowy

W Czechach sympatyczne trójkołowce mają status kultowych. Pomimo tego, że wyprodukowano zaledwie 21 tys. sztuk w kraju piwa i knedliczków funkcjonuje kilka klubów zrzeszających posiadaczy Velorexów. Dzięki dużej popularności oraz prostej konstrukcji nadal da się kupić prawie każdą część. Natomiast w naszym kraju Velorexy kojarzą głównie ludzie starsi albo zafascynowani motoryzacją czasów socjalizmu. Czechosłowackiego trójkołowca trudno spotkać nawet w ramach wydarzeń związanych z klasyczną motoryzacją. Dlatego jeśli jakiś pojawia się w ogłoszeniach, to zawsze warto mu się przyjrzeć.

Tym razem jest to egzemplarz z 1961 r., konkretniej model Velorex Oskar 16. Jest sprawny, ma silnik po remoncie, ale niestety bardzo daleko mu do oryginalności. Ktoś zupełnie przerobił jego nadwozie by udawało coś w rodzaju Morgana po roku w Rosji. Urzekł mnie zwłaszcza wielki grill z przodu, pozwalający dobrze schłodzić bak paliwa. Żarty na bok, po prostu nie jestem przekonany, czy cena wynosząca 23 tys. zł jest faktycznie właściwa w przypadku kompletnie przerobionego trójkołowca. Warto się nim zainteresować choćby ze względu na pomysłowość autora nowego nadwozia, ale trudno będzie z niego zrobić pojazdy historyczny. Za to można takim pojechać na Złombol i pokazać, kto tu rządzi. Co prawda jeden Velorex jechał już kilka razy w tym rajdzie, ale to nadal większy wyczyn niż wycieczka Polonezem Caro Plus z klimatyzacją.

velorex oskar
Zrzut ekranu z ogłoszenia od pana Lecha.

Zdjęcie główne pochodzi z ogłoszenia. Jego autorem jest pan Lech.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać