Porady

Usuwanie wgnieceń po gradobiciu. Jak to zrobić, ile to kosztuje i czy można samemu?

Porady 10.07.2022 2 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 10.07.2022

Usuwanie wgnieceń po gradobiciu. Jak to zrobić, ile to kosztuje i czy można samemu?

Piotr Szary
Piotr Szary10.07.2022
2 interakcje Dołącz do dyskusji

Grad oprócz zagrożenia dla ludzi stanowi także poważny problem dla naszego mienia – w tym samochodów. Usuwanie wgnieceń po gradobiciu może i nie jest koniecznością, ale mało kto chce jeździć autem z karoserią przypominającą skórkę pomarańczową. Jak to naprawić?

Gradobicia nie są nad wyraz częstym zjawiskiem pogodowym, ale jeśli już się trafiają, potrafią siać spustoszenie. Ranni ludzie, potłuczone szyby, pogniecione karoserie samochodów. Jeśli macie kłopot z ostatnią spośród wymienionych kategorii – dobrze trafiliście.

Usuwanie wgnieceń po gradobiciu – czy trzeba to robić?

Co do zasady raczej nie – chyba że ktoś miał wręcz wybitnego pecha i grad uszkodził nadwozie pojazdu w sposób utrudniający lub uniemożliwiający otwarcie lub zamknięcie którejś z klap. Poza tym wgniecenia te są problemem głównie natury estetycznej i można z nimi bez większego problemu jeździć, czego po wybiciu szyby przez kulkę lodu o wielkości piłki tenisowej zdecydowanie powiedzieć nie można. Inna rzecz, że grad może punktowo uszkodzić warstwę zabezpieczenia antykorozyjnego, więc decyzja nt. naprawy powinna zostać podjęta m.in. w odniesieniu do wartości auta.

usuwanie wgnieceń po gradobiciu
fot. Marian Potra, Shutterstock.com

Sprawy komplikują się np. wtedy, gdy auto ma trafić na sprzedaż. Nie jest istotne, gdzie: do komisu, na giełdę czy po prostu na portal z ogłoszeniami. Jeśli nadwozie ozdobione jest wieloma tego rodzaju wgłębieniami, zwykle nie ma co liczyć na szybkie znalezienie kupca – a nawet jeśli, to zapewne będzie on mocno negocjować cenę.

Czytaj również: Co się psuje w Maździe 6 II generacji? Sprawdziliśmy typowe usterki tego modelu

Czy usuwanie wgnieceń po gradobiciu jest trudne?

To zależy od metody – tych jest bowiem kilka. W przypadku starszych aut o mniejszej wartości zwykle proponuje się szpachlowanie i lakierowanie, nowsze i droższe auta można próbować naprawić w sposób niewymagający lakierowania.

Usuwanie wgnieceń po gradobiciu – szpachla to przyjaciel i wróg jednocześnie

usuwanie wgnieceń po gradobiciu

Przyjaciel, bo przecież wyrównamy wgniecenia, a o to od początku chodziło. Wróg, bo… wszystko inne. Nie dość, że jest tu ryzyko nieodpowiedniego dobrania lakieru (można to robić wyłącznie na podstawie numeru VIN auta i kodu lakieru, ale w praktyce trzeba też brać pod uwagę wiek pojazdu i stan powłoki lakierniczej – doborem barwy powinien się zająć doświadczony lakiernik), to jeszcze ktoś może zrezygnować z zakupu auta, jeśli czujnik grubości lakieru wykryje mu szpachlę. Nie szkodzi, że tylko punktową – skoro da się tego rodzaju uszkodzenia naprawiać bez użycia szpachlówki, to wiele osób może krzywo patrzeć na akurat takie rozwiązanie sprawy. Oczywiście im auto tańsze, tym mniej będzie osób kręcących nosem.

Czytaj również: Downsizing w dobrym wydaniu. Silniki 0.9 i 1.0 TCe z Renault zbierają pozytywne opinie

Usuwanie wgnieceń może odbyć się bez konieczności ponownego lakierowania

Wyróżnia się tu dwie opcje: wgniecenia można albo wyciągnąć przy pomocy kleju i specjalnych kołków przypominających grzybki, albo wypchać od wewnątrz przy pomocy odpowiednich narzędzi (odpowiednio ukształtowanych prętów o różnej długości).

usuwanie wgnieceń po gradobiciu
Lance/pręty do prostowania blachy metodą PDR (Paintless Dent Repair). Źródło zdjęcia: MotoPDR.pl

Metoda z klejem jest najbardziej przystępna dla zwykłego Kowalskiego i bez problemu można zakupić amatorskie zestawy do wyciągania wgnieceń tą metodą. Nierzadko można w ten sposób uzyskać bardzo przyzwoite efekty, choć zwykle nie aż tak idealne, jak w przypadku korzystania z usług profesjonalistów. Trzeba bowiem wiedzieć, że nie wystarczy po prostu pociągnąć i już – specjaliści od tego rodzaju napraw korzystają z różnych rodzajów grzybków i mają opanowane, z jaką siłą wyciągać konkretne wgniecenia, żeby nie zrobić tego zbyt słabo lub zbyt mocno. Poza tym profesjonaliści mają do dyspozycji znacznie bogatsze zestawy narzędzi.

Najlepsze efekty na ogół daje metoda z wypychaniem wgnieceń od wewnątrz, ale ma jedną wadę – nie do wszystkich wgłębień da się w ten sposób dotrzeć bez głębszego rozbierania samochodu. W takich przypadkach można się posłużyć metodą z klejem. W praktyce wypychanie (zwane też prostowaniem lub masowaniem blachy) stosuje się w przypadku elementów takich jak maska, błotniki czy drzwi, a grzybków z klejem – np. na dachu, gdzie wypychanie uszkodzeń spod spodu wymagałoby wyjęcia podsufitki (pół biedy w kombi czy vanie, ale spróbujcie zrobić to samo w sedanie czy 2-drzwiowym coupe). Teoretycznie każdy majsterkowicz także mógłby się zabrać za samodzielne prostowanie blachy, ale osoby niedoświadczone w tym zakresie często posługują się narzędziami nieumiejętnie, co skutkuje powstawaniem uszkodzeń lakieru.

Czytaj również: Elektrykiem do roboty. Miał być przegląd, wyszedł poradnik

Do obu metod usuwania wgnieceń bez lakierowania na ogół używa się odpowiedniego oświetlenia, dzięki któremu łatwiej ocenić, czy dany fragment karoserii odzyskał już pierwotną (lub możliwie do niej zbliżoną) postać.

Opcja bonusowa: hartowanie

Metoda, która wydaje się brzmieć świetnie dopóki nie zdamy sobie sprawy, że łączy niektóre wady szpachlowania i opisanych powyżej metod nieinwazyjnych. Polega na podgrzaniu blachy i szybkim jej schłodzeniu, np. przy pomocy suchego lodu (który ma temperaturę ok. minus 78,5 stopnia Celsjusza). Pozwala to blasze na odzyskanie właściwej postaci, ale często powoduje uszkodzenie struktury lakieru, co oczywiście oznacza konieczność ponownego lakierowania.

Usuwanie z auta wgnieceń po gradobiciu – ile to kosztuje?

Każdy przypadek jest indywidualny, ale jeśli oddamy pojazd specjalistom to należy oczekiwać, że usunięcie jednego, typowego wgniecenia w łatwo dostępnym miejscu będzie kosztować mniej więcej 50 zł. A ponieważ wgnieceń zwykle jest więcej, to na ogół koszty naprawy oscylują wokół kilkuset (np. 500) zł. Jeśli dostęp do niektórych uszkodzeń jest trudny lub naprawa skomplikowana (np. wymaga demontażu elementu), cena za usunięcie nawet pojedynczego wgniecenia także może swobodnie wystrzelić w górę – także do poziomu kilkuset złotych. Blacharze zwykle liczą sobie też więcej za naprawy aluminiowych paneli nadwozia niż ma to miejsce przy elementach stalowych, co wynika z większych trudności przy pracy z aluminium.

Sposobem na bezkosztową naprawę jest posiadanie ubezpieczenia AC o odpowiednim zakresie (ok, pozornie bezkosztową – w końcu za autocasco trzeba opłacać składkę). A że zakres AC każdy ubezpieczyciel ustala sobie sam (w przeciwieństwie do OC), to warto zajrzeć do OWU (Ogólnych Warunków Ubezpieczenia). Jeśli ubezpieczenia od szkód wywołanych przez grad tam nie znajdziemy, to być może będzie je można dokupić – pewności nie ma, ale dopytać warto. Mając na uwadze coraz gwałtowniejsze burze, może to być dobry pomysł.

 

Zdjęcie główne: Samoli, Shutterstock.com

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać