Wiadomości

Uber wyłączył wszystkie systemy bezpieczeństwa przed tragicznym wypadkiem

Wiadomości 28.03.2018 27 interakcji

Uber wyłączył wszystkie systemy bezpieczeństwa przed tragicznym wypadkiem

Piotr Barycki
Piotr Barycki28.03.2018
27 interakcji Dołącz do dyskusji

Czasem samochód tylko częściowo autonomiczny może być bezpieczniejszy od w pełni autonomicznego. Nawet gdy kierowca nie patrzy cały czas na drogę.

Gdyby Uber zdał się w trakcie swoich eksperymentów na standardowe systemy bezpieczeństwa montowane w wykorzystywanym do testów aucie, być motoryzacyjnym tematem numer 1 nie byłaby dziś śmierć pod kołami autonomicznego samochodu.

Uber wyłączył systemy bezpieczeństwa w Volvo XC90.

Zgodnie z komentarzem Zacha Petersona, przedstawiciela firmy Aptiv (dostawca kamer i radarów m.in. dla Volvo), udzielonym Bloombergowi, podczas testów prowadzonych przez Ubera standardowe systemy bezpieczeństwa Volvo XC90 – wykorzystywanego przez amerykańską firmę jako platforma testowa – były całkowicie wyłączone. Uber polegał wyłącznie na stworzonym przez siebie oprogramowaniu, które nie poradziło sobie w danych warunkach, doprowadzając tym samym do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem pieszej. Wykorzystanie przez Ubera własnego oprogramowania w tym przypadku udało się też potwierdzić brytyjskiemu The Register.

Nie ma pewności, czy seryjna wersja XC90 wyhamowałaby w odpowiednim momencie i tego Zach Peterson nie deklaruje. Jego wypowiedź miała na celu głównie odcięcie się od prób Ubera i ograniczenie liczby ewentualnych powiązań Aptiva (a może nawet i Volvo) z wypadkiem.

Testy przeprowadzone przez współpracujący z Aptiv i należący do Intela Mobileye pokazują przy tym, że obecne już na rynku rozwiązania byłyby w stanie wykryć pieszą na sekundę przed zdarzeniem i to na podstawie tylko i wyłącznie kiepskiej jakości materiału wideo udostępnionego przez policję. System Ubera miał natomiast dostęp do danych pochodzących z dodatkowych kamer i radarów.

Rywal Ubera w autonomicznym wyścigu, Waymo, również twierdzi, że jego samochody byłyby w stanie uniknąć takiego wypadku.

Volvo na razie nie komentuje wypadku, czekając na wyniki śledztwa. Wiele wskazuje jednak na to, że zawiódł tutaj Uber i jego oprogramowanie – nawet jeśli według niektórych nawet ludzki kierowca nie miałby wielkich szans zareagować prawidłowo.

Wyścig ze zbędnymi ofiarami.

Sama praktyka wyłączania standardowych pokładowych systemów bezpieczeństwa nie dziwi. Testy autonomicznych rozwiązań nie byłyby kompletne i miarodajne, gdyby polegały na kombinacji kilku systemów jednocześnie. Martwi tylko i każe zastanowić się nad przyszłością i warunkami takich testów fakt, że tutaj każdy, nawet najdrobniejszy błąd i przeoczenie w kodzie mogą przyczynić się do ludzkiej śmierci albo bardzo niebezpiecznej sytuacji.

A że w grę wchodzą gigantyczne pieniądze i całość można określić mianem wyścigu, o tragiczną w skutkach pomyłkę naprawdę nietrudno.

Na razie nie wiadomo jeszcze dokładnie, jakie konsekwencje będzie miała dla branży motoryzacyjnej cała ta sytuacja. Do tej pory wycofanie się z podobnych testów zapowiedziała Toyota. Natomiast Uber stracił w Arizonie – stanie, gdzie doszło do wypadku – prawo do prowadzenia dalszych testów. Wcześniej zresztą i tak czasowo zawiesił swój program.

Automatyzacja > autonomia. Przynajmniej w tej chwili.

Czy jednak powinniśmy – biorąc pod uwagę tragedię z udziałem Ubera – całkowicie zwątpić w systemy bezpieczeństwa czynnego? Zdecydowanie nie.

Tym bardziej, że to, co obecnie oferuje się klientom w nowych samochodach to rozwiązania, które i tak stale wymagają naszej uwagi. Prowadząc Volvo, Mercedesa, Volkswagena czy BMW nie możemy spuszczać wzroku z drogi i jej otoczenia, a ręce z kierownicy możemy zdjąć wyłącznie na krótki czas. Cyfrowy system bezpieczeństwa staje się więc ostatnią linią reakcji, a nie pierwszą.

Co przy obecnym poziomie rozwoju takich rozwiązań wydaje się dużo rozsądniejszym układem.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać