Nie lubisz skarpet w sandałach? To nie patrz na tę Hondę Urustour

Odejdę niezrozumiany, czyli wizualny tuning Hondy Crosstour.

Jedni nie widzą nic zdrożnego w noszeniu skarpet do sandałów. Inni twierdzą, że tylko białe frote nie przystoją, ale czarne są już wielce ok. Jeszcze u innych, sam pomysł by tak się ubrać, budzi wstręt i poczucie wyższości w jednym. Tych światów nie da się połączyć i tak samo, przeciwnicy skarpet w sandałach mogą nie dostrzec sensu tego tuningu Hondy Crosstour. Najprawdopodobniej miało wyjść Lamborghini Urus, ale wyszło jak zwykle.

Wizualny tuning Hondy

Chyba Crosstour. Choć może, jak się dobrze poskrobie, to i do Hondy Crosstourer da się dogrzebać.

Na ten aspirujący do wyższych sfer pojazd natrafił użytkownik Reddita mieszkający w Palm Springs w Kalifornii, choć bardziej do koncepcji pasowałaby palma na rondzie de Gaulle’a. Jest palma? Jest. To po co przepłacać?

Tak pewnie pomyślał właściciel Hondy Crosstour, gdy naszły go myśli o Lamborghini Urus.

Pakiet wizualny Lamborghini Urus

Nie szukajcie zdjęć Lamborghini Urus w internecie by sprawdzić, jak wiernie odwzorował je właściciel Hondy. Tak wygląda przód Urusa.

A tak tył.

Niemal identyczny efekt osiągnięto za pomocą potężnej nakładki na zderzak, a zastosowany agresywny spliter wręcz prześciga oryginał. Przednia konstrukcja jednocześnie zmienia kształt przednich świateł i wnosi jeszcze jeden szczegół, a właściwie dwa szczegóły, świadczące o intencjach projektanta, który postawił na realizm.

Pierwszy to czarne pole pośrodku grilla, które ma odwzorowywać radar umieszczony w Lamborghini. Drugi to metalowy, wygięty pręt, przypominający fragment balustrady, którego w Urusie raczej nie znajdziemy. Świadczy to o tym, iż projektant był zadowolony z efektu pracy i postanowił ją twórczo rozwinąć. Zupełnie jakby rzemieślnik dostrzegł, że przy poziomie perfekcji, do którego już doszedł, swoje dzieła może nazywać sztuką. I właśnie sztukę metalu przymocował z przodu by sztukę przed przypadkowym uderzeniem chronić.

Alufelgi Honda

Niech monumentalny przód nie przysłoni nam detali. Niech surowe w formie, ale bogate w treści i środkach artystycznego wyrazu, nakładki na błotniki, nie przykryją tego, że w tym projekcie zadbano o szczegóły.

Alufelgi do Hondy zostały zastąpione felgami bardziej zasobnymi w chrom, które w sposób spójny korespondują z nowym duchem tego samochodu. Po środku felg da się dostrzec wściekłego byka, nie ma więc mowy o pomyłce i przypadkowym podobieństwie do Lamborghini.

Lepsza wersja Urusa

Autor odważnie nawiązuje do początków marki Lamborghini, która swą motoryzacyjną przygodę rozpoczęła tuż po wojnie od produkcji traktorów. Stąd mocowanie tylnego spoilera na zwykłe wkręty co może nawiązywać do prostoty i solidnego wykonania. Łby nie są zamaskowane, dowodzi to odwagi w kreśleniu nieszablonowych wizji. Ciężkiej pracy nie można się wstydzić.

Sam spoiler, w takim kształcie, nie jest obecny w oryginalnym Urusie. Projekt wykracza poza sztywne ramy oryginału i sugeruje moc przewyższającą 650 KM, choć Honda Crosstour wyhamowywała fabrycznie na 272 KM. O modyfikacjach mechanicznych i wnętrza pojazdu nie wiemy nic. Może kiedyś ktoś jeszcze raz sfotografuje ten samochód, tym razem zaglądając do wnętrza i wtedy lepiej poznamy intencje artysty, który przeprowadził odważny tuning Hondy Crosstour. Na razie, raczej pozostanie nie zrozumiany. Ważne, że jemu się podoba.