Przegląd rynku

Toyota Yaris czy Toyota Aygo X? Może nawet sami staniecie przed takim wyborem

Przegląd rynku 23.12.2021 68 interakcji

Toyota Yaris czy Toyota Aygo X? Może nawet sami staniecie przed takim wyborem

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.12.2021
68 interakcji Dołącz do dyskusji

Toyota Aygo X czy Toyota Yaris? Co wybrać, skoro oba samochody wycenione są pozornie bardzo podobnie?

Na pierwszy rzut oka takie zestawienie może się wydawać bez sensu – w końcu Yaris kosztuje niby niewiele więcej, a jest autem o rozmiar większym. I niby tak jest, ale z drugiej strony bez trudu mogę sobie wyobrazić sytuację, gdzie ktoś wchodzi do salonu po Yarisa, widzi na wystawce Aygo X i nagle zaczyna się zastanawiać. W końcu i tak jeździ przeważnie sam i po mieście, więc może jednak coś bardziej SUV-owatego…?

Toyota Aygo X kontra Toyota Yaris – co jest większe?

nowa Toyota Yaris Hybrid
Toyota Yaris

Oczywiście Yaris – i to znacząco. Obecna generacja Yarisa ma 3940 mm długości, 1745 mm szerokości (bez lusterek) i 1500 mm wysokości. Do tego 2560 mm rozstawu osi.

Toyota Aygo X jest krótsza o równe 24 cm – na długość mierzy sobie bowiem 3700 mm. Wielkiej różnicy nie zauważymy natomiast w kwestii szerokości (1740 mm – 5 mm różnicy), z kolei pod względem wysokości Aygo X wygrywa z Yarisem (o ile można to uznać za wygraną), licząc w tym wymiarze 1525 mm. Czyli od 25 mm więcej niż Yaris.

Jeśli natomiast chodzi o rozstaw osi, to różnica nie jest już aż tak wielka, jak mogłaby się wydawać po porównaniu wymiarów zewnętrznych. Aygo X ma między osiami 2430 mm – czyli o 13 cm mniej. Siedzących z przodu i jeżdżących samotnie raczej to nie zaboli, ale tych próbujących usiąść na kanapie – już tak.

Toyota Aygo X kontra Toyota Yaris – bagażnik

Tak wygląda bagażnik w Yarisie.

Mniejsze wymiary zewnętrzne oznaczają też przeważnie mniejszy bagażnik – i w tym przypadku nie ma wyjątku.

Toyota Aygo X zmieści bagażniku 231 l (do linii okien), 269 l (do dachu) albo 829 l (do dachu, przy złożonej kanapie).

A tak w Aygo X.

W przypadku Yarisa Toyota podaje pojemność wyłącznie dla pierwszej z tych sytuacji – i tutaj dostajemy 286 l, czyli o równe 55 l więcej. Przynajmniej w teorii – zobaczymy, jak w praktyce różnią się te bagażniki. Już na pierwszy rzut oka widać, że Yaris może mieć bardziej praktyczny otwór załadunkowy.

Toyota Aygo X kontra Toyota Yaris – co pod maską?

I tutaj jest największa różnica, jeśli chodzi o wybór.

W przypadku Yarisa możemy wybierać pomiędzy 1.0 VVT-i o mocy 72 KM (manual, 5 biegów), 1.5 Dynamic Force 125 KM z przekładnią manualną (6 biegów) albo Multidrive S, a także hybrydowym 1.5 Hybrid Dynamic Force o mocy 116 KM z e-CVT. Wszystkie mają przy tym 3 cylindry i – z wyjątkiem hybrydy – bezpośredni wtrysk paliwa.

Można więc spędzić tutaj chwilę, zastanawiając się nad tym, czy chcemy kompletnie bazową wersję, czy może dużo mocniejsze 1.5, czy może opłaca się dopłacić do hybrydy – nawet jeśli wizja płacenia ponad 80 000 zł za auto miejskie wydaje się odstraszająca. Lepiej się z nią oswoić.

Przy Aygo X większych dylematów nie będzie, bo silnik do wyboru jest cały jeden, tj. 1.0 VVT-i 72 KM, czyli dokładnie to samo, co w bazowej wersji Yarisa.

No, nie do końca to samo. Aygo X można bowiem zamówić nie tylko z manualem, ale też z przekładnią Multidrive S – tej opcji w Yarisie nie ma, choć teoretycznie pewnie nic nie stałoby na przeszkodzie.

Różnice w osiągach? Aygo X przyspieszy do setki w 14,9 s (manual) albo 14,8 s (Multidrive S). Z jakiegoś powodu nawet najwolniejszy Yaris jest szybszy – na rozpędzenie się do tej samej prędkości potrzebuje w najgorszym przypadku 14,6 s. Benzynowe 1.5 to już z kolei tylko 9 sekund (ładnie!) lub 10,2 s (z Multidrive S), natomiast hybryda – 9,7 s.

Toyota Aygo X kontra Toyota Yaris – cena

Różnica na start w przypadku najtańszych wersji wynosi niecałe 5000 zł. Aygo X z 1.0 możemy mieć za 58 900 zł, natomiast Yarisa z tym samym napędem – za 63 800 zł.

Aygo X ma w tej wersji m.in. systemy wczesnego reagowania i wykrywania pieszych oraz rowerzystów, asystenta utrzymania pasa ruchu, elektryczne szyby z przodu, centralny zamek ze zdalnym sterowaniem, manualną klimatyzację i system multimedialny z ekranem 7″. Skórzanej kierownicy niestety brak. Podobne wyposażenie – w najważniejszych punktach., np. kwestii klimatyzacji – oferuje bazowy Yaris. Tak, również ma gumową kierownicę.

Szału nie ma, ale mowa o wersji 1.0, czyli pewnie takiej, która będzie służyć wyłącznie do krótkich podróży po mieście. Takie bajery jak podgrzewane fotele czy klimatyzacja byłyby pewnie fajne, ale trudno uznać je za niezbędne. Chyba że…

… szukamy czegoś naprawdę lepiej wyposażonego, bo małe auto wcale nie musi być biedne. Po prostu ma być małe.

toyota yaris test

Toyota na taką potrzebę odpowiada wersją Executive Aygo X. Kosztuje 73 900 zł, ale mamy tu 18-calowe (!) felgi aluminiowe, 9-calowy ekran systemu multimedialnego, klimatyzację automatyczną, LED-owe reflektory, przednie i tylne czujniki parkowania (to chyba akurat trochę przesada), podgrzewane fotele z przodu i częściowo skórzaną tapicerkę. No i to już jest przyjemne, a jeszcze dołożymy 5000 zł i mamy do kompletu Multidrive S.

Konkurencja ze strony Yarisa jest mocna, bo za 77 800 zł można mieć również wersję Executive (podobne wyposażenie – brak LED-ów, ale za to dostęp bezkluczykowy) i wyraźnie mocniejszy silnik, czyli 1.5 125 KM. Trzeba niestety samemu zmieniać biegi, ale w trasę zdecydowanie wolałbym pojechać 1.5. W mieście natomiast wolałbym, żeby przełożenia dobierał za mnie ktoś inny.

Można też dopłacić symbolicznie i kupić hybrydę – taki Yaris kosztuje minimum 80 600 zł za bazową wersję, czyli jakieś 2000 zł więcej niż Aygo X Executive. Biegów nie zmieniamy ręcznie, ale za to wyposażenie jest mocno surowe. To już lepiej dopłacić kolejne 1000 zł (czyli w sumie 81 600 zł) i mamy Yarisa Hybrid Comfort – z kamerą cofania i 4 głośnikam. Jak kiedyś będziemy go sprzedawać, to ludzie pewnie będą się licytować, żeby od nas to auto odkupić.

A takie najtańsze, ale z automatem?

I tutaj różnica jest potężna. Najtańsze Aygo X z Multidrive S możemy mieć za 65 900 zł w wersji Comfort. Dostajemy obszytą skórą kierownicę, 4 głośniki, kamerę cofania, obrotomierz (!!!), dodatkowe wyciszenie kabiny i kamerę cofania.

Yarisa z 1.0 i Multidrive nie ma, więc trzeba od razu kupować 1.5 – i tutaj zapłacimy minimum 74 800 zł – niemal 10 000 zł więcej.

WTEM: Toyota Yaris Cross.

Nie oszukujmy się – Aygo X kupią głównie ci, którym podoba się to, że jest crossoverowaty. Jeśli ktoś będzie się kierował wyłącznie rozsądkiem, to weźmie Yarisa, na którego go stać, i tyle go będą w salonie Toyoty widzieć. Ale jeśli ktoś chce crossovera, to w ofercie Japończyków jest jeszcze podniesiony Yaris.

Jego plusem na start jest to, że oferowany jest co najmniej z 1.5 125 KM – bez 1.0 – i uwinie się do setki w 10,9 s, co jest już w pełni akceptowalne. Niestety zapłacimy za niego minimum 76 900 zł, a to oznacza, że jest to cena w okolicach dopasionego Aygo X (Executive) z Multidrive S. Przy czym Yaris Cross będzie oczywiście dość biedny – wliczając w to gumową kierownicę. Za lepsze wyposażenie zapłacimy tu już co najmniej 80 900 zł.

Czyli tak – Aygo X i Yaris Cross w pewnym miejscu pokrywają się cenowo. Ale dotyczy to najbiedniejszych Yarisów Cross i najbardziej wypasionych egzemplarzy Aygo X. Chociaż jeśli auto ma być uniwersalne – pewnie rozważyłbym Yarisa Cross, nawet pomimo tego, że nikomu nie chciało się zaprojektować jego frontu.

To co wybrać?

Jak ktoś jeździ tylko po mieście, to wiadomo, że BMW X5, bo inaczej się nie da i nie da się niczym mniejszym dostarczyć dziecka do szkoły czy siebie na zakupy bez ryzykowania życia.

Jeśli jednak rozmiar auta nie jest dla nas przeszkodą, to wybór między Yarisem a Aygo X – przy założeniu, że jeździmy głównie sami i nie wozimy tony bagażu – nie będzie pewnie łatwy. Owszem, Aygo X nie jest już tanim Aygo i cenowo zazębia się bardzo mocno z Yarisem, a do tego ma jeden i to niezbyt mocny silnik, ale… jest naprawdę nieźle wyglądającym, nieźle wyposażonym crossoverkiem, który nie musi kosztować fortuny – w końcu za 65 000 zł można mieć przyzwoitą wersję wyposażenia i nie musieć samemu zmieniać biegów.

Brzmi nie tak dramatycznie – szczególnie że do takich cen w tym segmencie chyba czas powoli zacząć się przyzwyczajać.

Używana Toyota Yaris III – usterki i awarie. Czy naprawdę jest tak wspaniale?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać