Wiadomości

Tesla i Toyota chcą znów współpracować. Mają stworzyć małego crossovera na prąd

Wiadomości 02.04.2021 53 interakcje

Tesla i Toyota chcą znów współpracować. Mają stworzyć małego crossovera na prąd

Piotr Barycki
Piotr Barycki02.04.2021
53 interakcje Dołącz do dyskusji

Możemy się więc spodziewać niezawodności rodem z Tesli i porywającego wzornictwa oraz gadżetów elektronicznych od Toyoty. Albo w sumie na odwrót, ale już jest wpisane do Excela i nie ma co poprawiać. 

Na wszelki wypadek – to nie jest raczej żart z okazji Prima Aprilis, a nawet jeśli, to nie aż tak suchy i niekomfortowy dla odbiorców jak ten w wykonaniu Voltswagena Volkswagena. Natomiast – co raczej nie dziwi – żadna z wymienionych firm na razie nie zdecydowała się na oficjalny komentarz. Mamy więc do czynienia ze standardowym scenariuszem plotki – albo to się w końcu potwierdzi i wtedy napiszemy a nie pisaliśmy, albo się nie potwierdzi i udamy, że nie było tematu.

Toyota + Tesla = ?

Właściwie ten znak zapytania jest zbędny, bo już teraz wiemy, co ma powstać z takiej współpracy. Według aktualnych doniesień efektem będzie elektryczny SUV, zasilany oczywiście w całości z akumulatorów i napędzany silnikiem (lub silnikami) elektrycznym.

Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami Toyota ma odpowiadać za przygotowanie całej platformy – Tesla z kolei będzie odpowiedzialna za elektronikę i oprogramowanie sterujące. Trzymam kciuki za to, żeby ten plan doszedł do skutku – ale nie dlatego, że interesuje mnie elektryczny crossover, a dlatego, że połączenie renomy obu marek brzmi fascynująco w kategorii „chcę zobaczyć, co z tego wyjdzie”.

Niestety na tym kończą się skromne przecieki. Pomijając już fakt, że nie wiadomo, czy ten scenariusz w ogóle zostanie zrealizowany, nie wiadomo nawet, kiedy mielibyśmy zobaczyć taki samochód. Albo o jakim przedziale cenowym mówimy. Chociaż, biorąc pod uwagę, że Toyota szuka wsparcia z zewnątrz, bardzo możliwe, że robi to, żeby ograniczyć koszty projektowania i produkcji. Pytanie tylko, czy to ograniczenie kosztów będzie odczuwalne po stronie klienta, czy też nie.

Swoją drogą Toyota już raz współpracowała z Teslą ponad dekadę temu. Efektem była w pełni elektryczna Toyota RAV4, która chyba niespecjalnie dobrze się przyjęła, bo sprzedano mniej niż 3000 egzemplarzy. W sumie trudno się dziwić, bo komu potrzebny RAV4 z zasięgiem grubo poniżej 200 km.

Po co komu elektryki, kiedy ma się hybrydy?

Bo niedługo pewnie i hybrydy przestaną wystarczać, żeby spełnić wyśrubowane normy emisji. Toyota zyskała wprawdzie sporo czasu i względnego spokoju, oferując hybrydowe układy napędowe w sensownych cenach i właściwie we wszystkich segmentach (Yaris Cross też będzie oczywiście hybrydowy), ale to wystarczy do pewnego momentu. A jeśli kraje, które zadeklarowały całkowity zakaz sprzedaży aut spalinowych – w tym i hybrydowych – nie wycofają się ze swoich planów, to ten moment jest już naprawdę bliski.

I póki co Toyota nie ma na ten problem przesadnie mocnej odpowiedzi. Przykładowo w polskiej ofercie są tylko dwie hybrydy plug-in, czyli RAV4 i Prius, a do tego wodorowa Mirai. Ta druga propozycja może być faktycznie ciekawszym (pod niektórymi względami) rozwiązaniem niż akumulatorowe elektryki, ale niezbędna jej infrastruktura jest na terenie Europy raczej szczątkowa.

Poza tym w globalnej ofercie Toyoty jest w sumie jedno auto akumulatorowo-elektryczne – to C-HR, sprzedawany w Chinach i produkowany przez FAW-Toyota. Jeśli wierzyć plotkom, to niedługo ma do niego dołączyć jeszcze jeden model z nowej serii BZ, czyli elektryczny SUV o rozmiarach zbliżonych do Toyoty RAV4, ale już skierowany na większą liczbę rynków.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać