Ciekawostki

Elektryczna Toyota ładowana pedałami to nie bajka, tylko pomysł na zmniejszenie kosztów

Ciekawostki 22.06.2018 66 interakcji
Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz 22.06.2018

Elektryczna Toyota ładowana pedałami to nie bajka, tylko pomysł na zmniejszenie kosztów

Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz22.06.2018
66 interakcji Dołącz do dyskusji

Wydaje Wam się, że samochody napędzane siłą nóg są tylko w bajce o Flinstonach? Wcale nie! Toyota ładowana pedałami może wkrótce stać się rzeczywistością. Firma próbuje opatentować takie własnie rozwiązanie.

Wniosek przygotowany przez Toyota Motor Engineering & Manufacturing North America (TEMA) został własnie ujawniony przez serwis Auto-Guide.com.

Pasażerowie mieliby pedałować

Na pierwszy rzut oka rozwiązanie zaproponowane przez Toyotę może się wydawać nieco absurdalne, ale kiedy przyjrzymy mu się bliżej, to nawet jest w nim jakiś sens.

Pomysł dotyczy głownie samochodów używanych do ride-sharingu, czyli wspólnych przejazdów (tak jak działa np. BlaBlaCar). Dzięki patentowi Toyoty, pasażerowie mogliby zmniejszyć cenę swojego przejazdu, pomagając naładować akumulatory pojazdu elektrycznego w trakcie jazdy.

Odbywałoby się to poprzez pedałowanie, tak jak podczas jazdy na rowerze, bądź obracanie korby w pojeździe.

Toyota ładowana pedałami /fot. www.autoguide.com

Im mocniej i dłużej pasażerowie pedałują, tym więcej energii w akumulatorze udaje się odzyskać, a co za tym idzie – oszczędzić więcej pieniędzy.

Czysty zysk

Toyota chciałaby wdrożyć takie rozwiązanie w elektrycznych samochodach autonomicznych, służących do przewozu osób. W tej chwili auto, którego akumulator jest prawie rozładowany, musi podjechać do stacji ładującej i spędzić tam trochę czasu. Czasu, który mogłoby spędzić na realizowaniu swoich zadań i zarabianiu pieniędzy.

Tak na razie wygląda wnętrze autonomicznej Toyoty. Pedałów póki co nie ma.

W przypadku samochodu, gdzie pasażerowie mogą przysłużyć się doładowaniu akumulatora, zysk jest podwójny. Po pierwsze dla samych pasażerów, którzy za przejazd zapłacą mniej, ale także dla firmy. Samochody będą rzadziej trafiać do stacji ładujących, czyli spędzą więcej godzin na ulicach.

Czy takie rozwiązanie się przyjmie?

Z jednej strony na pewno znajdą się osoby, które w ten sposób chętnie zaoszczędzą trochę gotówki. Z drugiej – część pasażerów nie będzie miała ochoty męczyć się w trakcie jazdy samochodem. Klienci znów podzielą się na oburzonych koniecznością fizycznego wysiłku i zadowolonych, że łączy się jazdę autem z wizytą na siłowni.

Na razie trzeba poczekać, aż Toyota ostatecznie opatentuje swój pomysł na samochód ładowany także siłą nóg. Wtedy będziemy mogli się przekonać, jak to rozwiązanie sprawdza się w rzeczywistości. Bo na razie brzmi jak idea rodem z bajki dla dzieci.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać