Wiadomości

Wszystko, byle nie Toyota Highlander. Czyli w czym zmieścić 7 osób i bagaż

Wiadomości 27.03.2021 71 interakcji

Wszystko, byle nie Toyota Highlander. Czyli w czym zmieścić 7 osób i bagaż

Piotr Barycki
Piotr Barycki27.03.2021
71 interakcji Dołącz do dyskusji

Duże auto, siedem miejsc siedzących, niezbyt wysokie spalanie, duży bagażnik – tyle jest w stanie zaoferować Toyota Highlander i… no właśnie, kto jeszcze?

Nie mam przesadnych wątpliwości co do tego, że niedługo na ulicach polskich miast pojawi się sporo egzemplarzy Highlandera. Nie jest jakoś szokująco drogi jak na obecne czasy (215 000 zł w obecnej promocji, czyli trochę więcej niż Golf), ma znaczek Toyoty, hybrydę od Toyoty, jest spory jak na europejskie warunki (4,97 m) i ma 7 miejsc siedzących, czego nie oferuje RAV4. Plus silnik benzynowy w układzie hybrydowym ma 2,5 l pojemności skokowej, a to raczej rzadko spotykany przypadek w obecnych czasach. Ach – nie jest przy tym przesadnie wolna – 8,3 s do setki powinny wystarczyć w takim aucie.

toyota highlander test polska

Pojawia się więc pytanie – jeśli mamy 215-248 000 zł (bo taki jest przedział cen dla Highlandera) albo ekwiwalent zdolności leasingowej, to co jeszcze można wziąć pod uwagę?

Uwaga – będą nie tylko SUV-y. Ale mają mieć 7 miejsc siedzących i kosztować nie więcej niż 250 000 zł (z jednym małym wyjątkiem).

Mercedes E kombi

Tak, to nie SUV. I co z tego? W sumie to nawet całkiem dobrze. Fakt, możemy w nim przewieźć dwie dodatkowe osoby tylko pod warunkiem, że albo ich nie lubimy, albo są naprawdę małe, albo są dziećmi, albo wszystko jednocześnie. Ale gdybym sam miał wybierać auto do okazjonalnego wożenia dwóch bonusowych małych pasażerów, to pewnie nawet na SUV-y bym nie patrzył, mając taką alternatywę.

Klasa E kombi startuje przy tym poniżej katalogowej ceny Highlandera, ale… Po pierwsze – to Mercedes i za wszystko trzeba dopłacić, więc bazowa wersja będzie smutna i goła, a budżet mamy ograniczony. Po drugie – najtańsza wersja (204 100 zł) to E 200 d, ze… 160-konnym silnikiem. Naprawdę udane 220 d to już 233 600 zł.

Po trzecie – dwa malutkie foteliki w bagażniku kosztują 7057 zł i wymuszają – proszę o specjalną uwagę – zakup 18-calowych felg za 4799 zł. Nie żartuję ani trochę, natomiast jestem zdziwiony, że nie wymusza to pakietu AMG i Designo za 89 923 zł.

No i wreszcie po czwarte – jeśli rozłożymy foteliki z tyłu, to właściwie tracimy bagażnik, chyba że upakujemy bagaże na siedzących tam osobach. W tym samym czasie w Highlanderze zostaje 268 l. Toyota ma też większy bagażnik ze złożonymi fotelami trzeciego rzędu – 658 kontra 640 w Mercedesie.

Smutna wiadomość dla zainteresowanych – nie można zamówić E 63 S z takim dodatkiem.

Ford Galaxy

Też nie SUV, ale tym razem nie kombi – za to minivan, czyli jedno z lepszych aut, jeśli faktycznie marzy nam się pakowanie do środka małego przedszkola z bagażem.

Cena? Od ok. 150 000 zł, przy czym w cenniku promocyjnym wersja EcoBlue 150 KM zaczyna się od… 126 950 zł. Właśnie chyba trochę zacząłem rozważać tego Forda jako kolejne auto. Przy czym nie w najwyższej wersji – ta (190 KM, AWD, automatyczna przekładnia) kosztuje już 195 950 zł w promocji (222 950 zł bez niej). Do wyboru są przy tym tylko diesle – i dobrze, przynajmniej będą mało palić.

Na plus dla Galaxy trzeba też zaliczyć pojemność bagażnika. Przy postawionym trzecim rzędzie – 300 l, czyli więcej niż w Highlanderze. Przy złożonych – 700 l, czyli też więcej niż w Highlanderze. Przy złożonym drugim i trzecim rzędzie – ponowne zwycięstwo (2339 kontra 1909 l, liczone do dachu).

Jestem niepokojąco coraz bardziej zainteresowany tym autem, więc przejdźmy może dalej.

Kia Sorento

car of the year polska 2021

Niestety już SUV. Przy okazji chyba najbardziej oczywisty rywal dla Highlandera na naszym rynku – Kia też jest duża (choć nie aż tak – ma tylko 4,8 m), też jest hybrydowa, też ma 7 miejsc w standardzie.

Cena zaczyna się jednak od 159 900 zł i dostaniemy za to przednionapędowego SUV-a z silnikiem o mocy 230 KM i 6-stopniową przekładnią automatyczną. Za napęd AWD musimy dopłacić 9000 zł, a jeśli chcemy mieć wypas wypasów, to Prestige Line z AWD kosztuje już 212 900 zł. Najdroższy w gamie jest diesel, oferowany wyłącznie z AWD – od 189 900 zł za M, do 233 900 zł za Prestige Line.

Jeśli ktoś nie ma takich prestiżowych potrzeb, to wersja L (183 900 zł za hybrydę z AWD) wygląda wystarczająco sensownie. M raczej nie powala na kolana wyposażeniem – brakuje w niej chociażby bezkluczykowego dostępu czy podgrzewanych foteli.

W kwestii bagażnika sprawa nieco się komplikuje. Przy postawionym trzecim rzędzie Sorento przegrywa z Highlanderem i to dość wyraźnie – 179 l (dla wersji HEV, diesel ma 187 l, a PHEV – 175 l). Jeśli natomiast chodzi o pojemność przy złożonej dodatkowej kanapie, to według katalogu Kii, Sorento oferuje 813 l, podczas gdy Highlander – 658 l.

Ford Explorer

Również naturalny konkurent Toyoty Highlander, może nawet najbardziej naturalny, biorąc pod uwagę wymiary, tyle tylko, że… nie u nas. Fakt, że auto jest dostępne wyłącznie w odmianie plug-in, winduje jego cenę do prawie 373 000 zł. Nie są to dwa Highlandery, ale na pewno jeden z dużym kawałkiem.

Nie będę się nim więc przesadnie długo zajmować, bo nie wiem, czy ktokolwiek zastanawia się, czy wydać na auto trochę ponad 200 000 zł, czy może jednak zbliżyć się do 400 000 zł.

Gdyby ktoś taki jednak istniał, to Explorer ma mniej miejsca przy wszystkich postawionych fotelach (240 l) i mniej z dwoma (635 l). Przy czym Ford zaznacza, że pomiar jest dokonywany z kołem dojazdowym.

Hyundai Santa Fe

Właściwie mógłbym tutaj w dużej mierze przekleić fragmenty z akapitów na temat Kii Sorento. Do wyboru są te same jednostki napędowe, podobne są też przedziały cenowe (od 160 900 zł do 231 900 zł w promocji).

Nie są to jednak identyczne samochody. Przykładowo Sorento jest dłuższe (4,81 m kontra 4,79 m) i ma większy rozstaw osi (2,81 vs 2,77 m). Do trzeciego rzędu trzeba przy tym dopłacić 5000 zł, podczas gdy w Sorento ten element wyposażenia nie wymaga sięgania do portfela.

Trochę mniejszy jest o dziwo bagażnik, bo pomieści – według katalogu – 782 l.

Mitsubishi Outlander

Trochę wycieczka do muzeum, a trochę nie ten rozmiar (zaledwie 4,7 m długości), ale to wciąż spore auto i wciąż ma 7 miejsc. Do tego jest SUV-em i jest stosunkowo tanie na tle Highlandera – w absolutnie najbogatszej wersji (jak na Mitsubishi) kosztuje tylko 159 990 zł (rabat 10 000 zł na start). Ma przy tym klasyczny silnik benzynowy 2.0 bez żadnych zbędnych uturbień i innych wynalazków (chyba że ktoś chce wersję PHEV), łączony z CVT (i to wcale nie jest takie złe połączenie) oraz napędem na obie osie.

Oczywiście przy takich rozmiarach zewnętrznych nie ma szans na rywalizację z Highlanderem na pojemność bagażnika. Outlander Instyle Plus 4WD oferuje maksymalnie 502 l i 17-litrowy schowek pod podłogą bagażnika. Po postawieniu trzeciego rzędu będziemy mieć wyraźnie mniej niż 200 l pozostałej przestrzeni bagażowej.

Volkswagen Tiguan Allspace

Tiguan, nawet w swojej wydłużonej wersji, też gra w mniejszej lidze niż Highlander – mierzy bowiem zaledwie 4,7 m. Z tego wynika nie tylko mniejszy bagażnik, ale i fakt, że na bonusowych miejscach mogą siedzieć osoby o maksymalnym wzroście… 1,6 m, podczas gdy w Highlanderze zmieścił się z tyłu nawet Mikołaj.

Natomiast, jak to zwykle bywa w Volkswagenach, bagażnik teoretycznie wcale nie jest taki mały. Jeśli postawimy wszystkie fotele, zostanie nam 230 l (Toyota, dla przypomnienia, oferuj 268 l). Jeśli złożymy dodatkowy rząd, zostaje nam 700 l.

Ceny (promocyjne) zaczynają się przy tym od 108 090 zł (obniżka o 20 000 zł) za wersję 1.5 TSI z manualną przekładnią i napędem na przednią oś. Najdroższy jest wariant 2.0 245 KM z napędem na obie osie i 7-stopniowym DSG – kosztuje 182 290 zł (20 000 zł więcej bez promocji).

Peugeot 5008

Ostatni SUV nie-premium, choć teoretycznie lista mogłaby być dłuższa i obejmować m.in. Skodę Kodiaq. Skończmy jednak w tym miejscu.

5008 to przy tym jeszcze kilka centymetrów mniej, czyli 4,64 mm. W sumie więc od Highlandera dzieli go 30 cm. Ale że to SUV i wciąż ma 7 miejsc – niech będzie.

Dzięki zejściu o rozmiar w dół możemy sobie pozwolić na najwyższą wersję wyposażenia (GT/GT Pack), połączoną z jedynym czterocylindrowym silnikiem benzynowym w ofercie, czyli PureTech 180 za 184 00 zł. Jeśli ktoś woli diesla, to może mieć diesla o tej samej mocy, ale zapłaci za tę przyjemność już 195 200 zł.

Niestety Peugeot nie podaje pojemności bagażnika po postawieniu wszystkich foteli, ale patrząc na zdjęcia – wiele tam nie upchniemy. Natomiast po ich złożeniu teoretycznie dostajemy 780 l.

Mercedes GLB

A może by tak premium? Tak, jeden Mercedes już był, ale raczej jako ciekawostka. Rozmiarowo zbliżony do Highlandera GLE jest niestety za drogi (start od 286 000 zł), więc zostaje GLB. Który był już u nas na testach i wypadł bardzo… minivanowato. Czyli w sumie dobrze, jeśli chodzi o ten konkretny przypadek.

GLB jest przy tym dużo mniejszy nie tylko od Highlandera, ale od wszystkich modeli z tego zestawienia. Jego długość to zaledwie 4,63 m, czyli jest krótszy niż Outlander czy Tiguan Allspace.

Na pocieszenie – jest od nich już na starcie droższy, bo najtańsza odmiana (GLB 200, 163 KM, 7G-DCT) kosztuje 169 600 zł. Natomiast w cenie Highlandera (234 259 zł bez dodatków) możemy mieć GLB od AMG, czyli 35 4Matic i 306 KM pod maską. Po co? Nie wiem. Ale na pewno będzie to piekielnie szybkie.

O dziwo trzeci rząd w AMG 35 kosztuje tylko 3681 zł i nie trzeba nic płacić dodatkowo (większe felgi są pewnie w standardzie).

Aha, jeszcze bagażnik. Tylko kogo obchodzi bagażnik, skoro można się rozpędzać do setki 5,2 sekundy? Ale niech będzie – 130 l przy postawionych bonusowych fotelach i 500-640 l przy złożonych.

Land Rover Discovery Sport

Teoretycznie można byłoby tutaj wrzucić dużego Disco, ale niestety kosztuje 258 000 zł, więc zabrakłoby już gotówki (na ratę leasingową) na doposażenie. Zostaje więc Discovery Sport, które nie ma żadnego związku ze sportem.

Discovery Sport jest przy tym jeszcze mniejszy niż GLB i zajmie na miejscu parkingowym niecałe 4,6 m. To z kolei przekłada się na jeszcze mniejszą przestrzeń bagażową – 115 l, jeśli chcemy przewozić 7 osób i 480 l przy 5.

Niestety mały Land Rover nie ma silnika, który pozwoliłby mu rywalizować na osiągi z GLB 35. Najszybsza jest hybryda plug-in o mocy 309 KM, bazująca na… 1,5-litrowej jednostce napędowej. I tak jednak potrzebuje aż 6,6 sekundy na sprint do setki. Ciekawiej prezentuje się wersja P290 AWD – 2 litry, 290 KM i… niestety tylko 7,4 sekundy do setki.

Ceny? Od 195 900 zł (diesel 2.0 163 KM), przy czym za bonusowe miejsca w bagażniku trzeba jeszcze dopłacić ponad 6000 zł.

Ale wiadomo, że wszyscy i tak czekają na…

Grand Dustera w wersji Prestige. To w sumie aż szokujące, że to auto jeszcze nie powstało i osoby szukające 7-miejscowego SUV-a od Dacii muszą się obejść smakiem. Ale kiedy zadebiutuje, to wiadomo – będzie najlepsza w swojej cenie. Trzeba będzie tylko wprowadzić nową jednostkę – GDwP, zamiast dotychczasowego DwP.

Przy okazji, chyba po raz kolejny, udało mi się przypadkiem udowodnić, że jeśli ktoś faktycznie myśli o przewożeniu 7 osób, a do tego chce jeszcze wozić masę bagażu (albo masę bagażu bez 7 osób), to powinien kupić minivana, a nie SUV-a. Będzie miał większy bagażnik i zapłaci mniej.

I z tą myślą zostawiam was, obmyślając plan, jak przekonać żonę, żeby po 159 kupić Galaxy. Przy pierwszej próbie dowiedziałem się, że jestem chyba nienormalny, ale może kolejne będą bardziej udane.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać