Wiadomości

Pętla Nardò powraca do żywych. Tylko na jak długo?

Wiadomości 15.07.2019 761 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 15.07.2019

Pętla Nardò powraca do żywych. Tylko na jak długo?

Piotr Szary
Piotr Szary15.07.2019
761 interakcji Dołącz do dyskusji

Porsche postanowiło zainwestować 35 mln euro w zamknięty ostatnimi czasy tor w Nardò we Włoszech. Dzięki wymianie nawierzchni na nową, pętla została ponownie otwarta.

Na początek słowo wyjaśnienia: w Nardò znajduje się nie tylko słynna pętla o długości 12,5 km, ale i inne tory testowe, na których na przestrzeni lat wielu producentów testowało różne rozwiązania techniczne. Zbudowany przez Fiata i otwarty w 1975 r. obiekt w ostatnich latach nie pozwalał jednak na bezpieczne przeprowadzanie niektórych prób, zwłaszcza tych przeprowadzanych przy wysokich prędkościach.

Powodem był zły stan nawierzchni.

Porsche, do którego cały 700-hektarowy ośrodek należy od 2012 r., zainwestowało ok. 35 mln euro w wymianę nawierzchni, dzięki czemu obiekt ma znów pełną funkcjonalność. Wbrew pozorom, jest to informacja istotna nie tylko dla twórców super-sportowych samochodów w rodzaju Ferrari, Bugatti czy choćby samego Porsche.

W Nardò testuje się nie tylko prędkość maksymalną.

Oczywiście, obiekt jest głównie z tego znany. Wystarczy przypomnieć sobie prototypowego McLarena F1 XP3, który rozpędził się na tej pętli do 371 km/h czy też Mercedesa C111-IV, który już w 1979 r. przebił barierę 400 km/h, pokonując jedno okrążenie pętli w niespełna 2 min. (!). To jednak tylko część prób, które się tam przeprowadza. Tory zlokalizowane w Nardò niejednokrotnie pomogły też w konstruowaniu opon, zawieszeń czy też w wyciszaniu samochodów. Patrząc w dłuższej perspektywie, to właśnie te inne tory mogą pomóc przetrwać widocznemu z kosmosu Nardò Technical Center.

Nardo tor testowy otwarty
Dzień dobry, tak, chciałbym się tu rozpędzić do 400 km/h. / fot. PorscheEngineering.com

Przetrwać? Czyli że jest jakieś zagrożenie dla istnienia toru?

Obecnie nie. Pytanie brzmi, czy ta sytuacja nie zmieni się w przyszłości, kiedy – przynajmniej w teorii – 12,5-kilometrowa pętla może się stać bezużyteczna. Wszystko z powodu coraz bardziej restrykcyjnych przepisów, w tym takich jak obowiązkowe wprowadzenie ograniczników prędkości w samochodach, o czym już pisaliśmy. Nawet jeśli by założyć, że dzięki GPS-owi ogranicznik będzie się wyłączać na tego rodzaju torach, to nie dałoby to żadnych korzyści w realnym użytkowaniu samochodu.

Prędzej czy później nadejdzie zapewne taki czas, że żadnym autem nie będzie się dało przekroczyć danej prędkości. Powiedzmy, 140 km/h. Nie będzie wtedy istotne, czy kupi się Dacię czy Lamborghini – oba auta rozpędzą się do tych 140 km/h i koniec, kropka. A to prędkość, dla której za bardzo nie ma sensu wjeżdżać autem osobowym na pętlę wysokich prędkości.

Nardo tor testowy otwarty
fot. NASA Earth Observatory

W zasadzie już teraz niewiele osób kupujących najdroższe i najszybsze modele chce się nimi rozpędzać aż po kres możliwości wyżyłowanych silników. Pojazdy – szczególnie te sportowe – nierzadko już od dnia zakupu stoją sobie w klimatyzowanych garażach, bez jakichkolwiek widoków na realną eksploatację. No chyba, że za taką uznać wypad do Monte Carlo.

Póki jednak są na rynku modele zdolne do osiągania 300 czy 400 km/h, póty istnienie pętli w Nardò (i podobnych obiektów) to w zasadzie konieczność. No chyba, że ktoś chce wypuszczać na rynek super-szybkie i nie do końca przetestowane bolidy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać