Ciekawostki

Tesla w USA sprzedaje więcej samochodów niż Jaguar na całym świecie. Ale Brytyjczycy nie składają broni

Ciekawostki 15.08.2018 173 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 15.08.2018

Tesla w USA sprzedaje więcej samochodów niż Jaguar na całym świecie. Ale Brytyjczycy nie składają broni

Adam Majcherek
Adam Majcherek15.08.2018
173 interakcje Dołącz do dyskusji

Słabe wyniki Jaguara i turbowzrost sprzedaży Tesli pozwoliły Amerykanom przegonić nobliwą brytyjską markę.

W lipcu Jaguar sprzedał na świecie 10 992 auta, a Tesla w Stanach – 16 775. Tesla zawdzięcza swój wynik rozpędzeniu sprzedaży Modelu 3 – sprzedała ich aż 14 250 szt. Trudno oczekiwać, by Tesla utrzymała swoje tempo wzrostu. Ale przy dobrych wiatrach w ciągu roku może przegonić całego Jaguara Land Rovera (JLR), który w lipcu sprzedał 36 144 auta.

Z jednej strony to duży powód do zadowolenia dla Muska i powód do smutku dla spadkobierców Williama Lyonsa, który 96 lat temu stworzył Swallow Sidecar Company, przeobrażone w okresie międzywojennym w Jaguara. Z drugiej strony, dla Tata Group, które dziś właścicielem marki, to tylko mało znaczący element w portfolio. Pewnie nikt specjalnie nie płacze z tego powodu. 

Jak to możliwe, że firma szalonego geniusza sprzedaje więcej niż ceniona marka z prawie 100-letnim doświadczeniem?

Po pierwsze, dla JLR nie jest to najlepszy okres. W lipcu sprzedaż modeli brytyjskiej marki w Chinach w stosunku do tego samego miesiąca rok wcześniej spadła o 46,9 proc. Przedstawiciele marki zrzucają to na karby nowej polityki celnej Chin i związanych z tym napięć w handlu. Jednak dużo gorsze wyniki odnotowano też w Europie (spadek o 26,5 proc.) i w Stanach Zjednoczonych (spadek o 9,5 proc.). W pierwszym przypadku winne są opóźnienia w przygotowaniach do wprowadzenia WLTP, które dotykają wszystkich producentów. W drugim – m.in. późniejsze wprowadzenie samochodów z nowego roku modelowego. 

Po drugie to dobry moment dla Tesli – wreszcie udało się rozpędzić produkcję Modelu 3 i zacząć na poważnie realizować dawno złożone zamówienia. I jeśli nagle większość z 450 tys. osób, które już wpłaciły zaliczkę na Model 3 nie zrezygnuje z niego po cofnięciu dotacji, to Musk ma zapewniony rynek zbytu jeszcze na lata.

Trzeba jednak pamiętać, że wyniki z lipca to za mało, by wieścić zwycięstwo Tesli nad Jaguarem. Licząc ostatnie cztery pełne kwartały – czyli dwa ostatnie 2017 i pierwsze dwa 2018 – Jaguar był wciąż z przodu.

Czy Jaguar utrzyma przewagę?

W krótkim okresie pewnie nie, ale jeszcze nie ma podstaw, by szefujący marce zaczynali sypać popiół na swoje głowy. Homologację pod WLTP ogarną, dostosują się do chińskich przepisow. Do tego na rynek w końcu zaczynają zjeżdżać pierwsze I-Pace’y, a to model, który z pewnością na długo poprawi sytuację marki. Pierwsze testy wskazują, że to świetne auto, niektórzy mówią, że to dziś najlepszy elektryk dostępny na rynku. Świetnie jeździ, dobrze wygląda, ma przestronne i dobrze wykończone wnętrze. Do tego według norm WLTP przejedzie na jednym ładowaniu 480 km. A jeśli dodamy do tego fakt, że produkuje go marka z ogromnym doświadczeniem, tradycjami i zapleczem finansowym Tata Group, to może się okazać, że I-Pace szybko zacznie przyciągać do siebie klientów, którzy nie byli gotowi wydać pieniędzy na efekt prac amerykańskiego startupu zarządzanego przez nieprzewidywalnego geniusza.

O ile tylko Jaguar będzie dysponował odpowiednimi mocami produkcyjnymi. Planuje produkować między 10 a 30 tys. egzemplarzy rocznie. Lista zamówień pęka w szwach (choć daleko jej do 325 tys. zamówień złożonych w pierwszym tygodniu po prezentacji Modelu 3) i już klienci skarżą się na opóźnienia w dostawach. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że samo Waymo zamówiło 20 tys. egzemplarzy, do tego dochodzą korporacje taksówkarskie – I-Pace’y będą coraz częściej oglądane na ulicach europejskich miast. 

Tesli będzie coraz trudniej

I pewnie mając do wyboru amerykańskie auto bez serwisu z prawdziwego zdarzenia i lepiej wykonany produkt Jaguara z sensownie rozwiniętą siecią serwisową, klienci coraz częściej będą stawiać na tego drugiego. Kto wie, może nawet właściciele Modeli X, którzy byli odważni na tyle, by wydać na nie swoje pieniądze, będą skłonni spróbować czegoś nowego, z nadzieją, że będzie jeszcze lepsze? Tzw. early adopters, którzy są skłonni próbować wszystkich nowinek pewnie chętnie przesiedliby się w nowe, błyszczące cacuszka. 

Wielcy producenci, którzy przespali moment i pozwolili Muskowi grać pierwsze skrzypce w świecie zelektryfikowanej motoryzacji, w końcu wracają do gry. Pierwszy jest I-Pace, ale zaraz za nim do gry włącza się Porsche, które już przyjmuje zamówienia na Taycana. We wrześniu Mercedes pokaże produkcyjną wersję elektrycznego SUV-a EQ C, a dwa tygodnie później Audi zaprezentuje e-trona. Do tego cała rodzina I.D. Volkswagena, BMW IX3, elektryczne Volvo XC40 i jego brat bliźniak z Polestara – Tesli szybko przybędzie konkurentów. I powtórzę się – konkurentów z doświadczeniem w konstruowaniu samochodów, z renomą i dobrze rozwiniętą siecią serwisową, dzięki której nie będzie trzeba czekać 5 miesięcy na naprawę auta. Może się okazać, że za rok/dwa oferta Tesli będzie wyglądać przy nich blado. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać