Ciekawostki / TechMoto

Tesla Model Y ma mieć nadwozie odlane z jednego elementu. Dlaczego? Po co? Czy to ma sens?

Ciekawostki / TechMoto 31.01.2020 177 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 31.01.2020

Tesla Model Y ma mieć nadwozie odlane z jednego elementu. Dlaczego? Po co? Czy to ma sens?

Piotr Szary
Piotr Szary31.01.2020
177 interakcji Dołącz do dyskusji

Tesla zapowiadała już w zeszłym roku, że proces produkcyjny Modelu Y będzie znacznie różnić się od tego, co znamy. Pomysł jest bardzo ciekawy, ale może nieść ze sobą pewne wady.

Jak wiecie, produkcja samochodu w tradycyjnym rozumieniu składa się z szeregu etapów. Już sama budowa karoserii jest skądinąd problematyczna, ponieważ nadwozie typowego samochodu to w istocie zlepek dziesiątek elementów, które potem łączy się ze sobą. Metody łączenia bywają różne – od klejenia po spawanie. Wszystkie jednak prowadzą do tego, że otrzymujemy trwale połączone ze sobą elementy, w ostatecznym rozrachunku tworzące nadwozie auta.

Tesla wymyśliła obejście problemu.

Słowo-klucz to odlewanie. W 2019 r. można było zobaczyć na rysunkach patentowych (które widzicie także w tym tekście), że Amerykanie chcą za jednym zamachem tworzyć niemal całą ramę przestrzenną nadwozia, właśnie dzięki odlewaniu jej w jednym kawałku. Innymi słowy: zamiast produkować 70 mniejszych elementów i łączyć je ze sobą, można robić jeden, duży element.

Tesla Model Y produkcja

Główną zaletą tego rozwiązania są oczywiście koszty i znaczna oszczędność miejsca na hali produkcyjnej. Odchodzi bowiem problem z zakupem i rozmieszczeniem oprzyrządowania np. do spawania. Przestaje więc przeszkadzać fakt, że samo urządzenie do odlewania do najprostszych nie należy.

Ale widzę w tym potencjalny problem.

Polega on na tym, że tradycyjny, łączeniowy sposób produkcji stosowany w przypadku innych producentów (i samej Tesli, jeśli mowa o jej pozostałych modelach) też ma zalety, i to duże. Na tyle duże, że całą problematykę typu „co, jak i gdzie to ze sobą połączyć” można odsunąć na drugi plan.

Ta zaleta to możliwość stosowania różnych materiałów do konstrukcji nadwozia. Mam tu konkretnie na myśli różne stopy stali lub aluminium. Czyli w miejscach, w których jest to wymagane, można zastosować drogie i bardziej wytrzymałe stopy, a w pozostałych – dla oszczędności kosztów – te tańsze. Aż przypominają mi się studenckie czasy, kiedy 90 proc. studentów chciało wszystko projektować z użyciem stali St3/S235 (hermetyczny dowcip, przepraszam).

Tesla Model Y produkcja

W wizji Tesli nie bardzo widzę możliwość używania kilku różnych stopów naraz. A to może oznaczać jedną z dwóch opcji: albo cała rama przestrzenna będzie wykonana z użyciem dobrego (i drogiego) stopu aluminium (to z tego materiału ma powstawać rama przestrzenna Modelu Y), albo… z tańszego. Druga opcja skutkowałaby tym, że tam, gdzie wymagana będzie większa wytrzymałość, to po prostu metalu musiałoby być więcej. To oznaczałoby wyższą masę własną i bezsensowną stratę miejsca. Może ratunkiem byłoby odpowiednie hartowanie utwardzanie wydzieleniowe, ale nie jestem przekonany, czy można tym załatwić wszystkie potencjalne problemy z wytrzymałością.

Samo odlewanie nie jest bynajmniej nowością przy produkcji karoserii, ale jednocześnie stosuje się też inne metody. Słabo widzę np. otrzymywanie profili zamkniętych metodą odlewania.

Tesla Model Y produkcja
Tak konstrukcja ramy przestrzennej może wyglądać w przypadku auta wyprodukowanego tradycyjnymi metodami. Warto zwrócić uwagę, jak niewiele elementów widocznych na schemacie uzyskano metodą odlewania (to te zaznaczone kolorem czerwonym). W Audi A4 udział elementów odlewanych jest jeszcze mniejszy.

Internet właśnie zastanawia się, czy Tesla w ogóle zrealizowała swoje zapowiedzi i odlewa ramy dla Modelu Y, którego produkcja już się rozpoczęła.

Niestety, jedyne czym na ten moment dysponujemy, to zdjęcia z raportu finansowego amerykańskiej marki. Mogą one potwierdzać użycie takiej metody produkcji, ale nie muszą.

Tesla Model Y produkcja

Osobiście jestem nieco sceptyczny w tym zakresie, z dwóch powodów. Uważam, że Model Y różni się od Modelu 3 w zbyt niewielkim stopniu, by komuś chciało się bawić w taką zmianę. Albo, żeby ugryźć zagadnienie z drugiej strony: powiedziałbym, że mogliby się pokusić o większe różnice stylistyczne, skoro już proces produkcyjny miałby się różnić w tak dużym stopniu. A Tesla Model Y wygląda jak nadmuchany Model 3.

Poza tym spodziewałbym się, że Elon Musk gdzieś pochwali się przed światem, że firma już stosuje nowe rozwiązanie. A do chwili obecnej nic takiego nie miało miejsca. Nadal mamy tylko rysunki patentowe i zdjęcie, które niewiele mówi.

Mimo wszystko, nie jestem nastawiony do pomysłu negatywnie.

Fakt – widzę sporo kłopotów z nim związanych, ale z drugiej strony, nie jestem specjalistą w tym zakresie. Chętnie dowiem się, czy Muskowi i jego inżynierom faktycznie udało się doprowadzić pomysł do realizacji. Zawsze ciekawią mnie takie kroki milowe w zakresie konstruowania samochodów.

Ale jeśli to stanie się kiedyś powszechnie stosowanym rozwiązaniem, to blacharze chyba zastrajkują.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać