TechMoto

Na 5 Tesli Model 3 wyprodukowanych w ostatnim tygodniu czerwca, 4 wróciły na poprawki

TechMoto 23.08.2018 65 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 23.08.2018

Na 5 Tesli Model 3 wyprodukowanych w ostatnim tygodniu czerwca, 4 wróciły na poprawki

Adam Majcherek
Adam Majcherek23.08.2018
65 interakcji Dołącz do dyskusji

Na 5000 Tesli Model 3 wyprodukowanych między 23 a 30 czerwca, trzeba było poprawić aż 4300.

Na początku lipca Musk chwalił się, że wreszcie udało mu się osiągnąć produkcję na poziomie 7 tys. egzemplarzy tygodniowo. Z punktu widzenia dużych producentów samochodów nie jest to wynik, którym wypada się chwalić. Krótko po tym, jak Musk pochwalił się tym wynikiem na Twitterze prezes europejskiego oddziału Forda – Steven Armstrong – pochwalił się, że Ford produkuje tyle samochodów w ciągu czterech godzin. Jednak dla Tesli to kamień milowy, który przybliża firmę do osiągnięcia progu rentowności. O ile uda się utrzymać ten wynik w dłuższym czasie. 

Spośród 7 tysięcy Tesli wyprodukowanych w tamtym ostatnim tygodniu czerwca aż 5 tysięcy stanowiły Modele 3. I aż 86 proc. z nich nie zaliczyło kontroli jakości – musiały wrócić na poprawki. Do takich informacji dotarł Business Insider powołując się na wewnętrzne dokumenty Tesli.

Czyli statystycznie bez zarzutu były tylko niecałe 2 auta na 10. 

Według ekspertów cytowanych przez Insidera, w dobrze zorganizowanych fabrykach taką kontrolę bez zastrzeżeń przechodzi nawet ponad 80 proc. aut. I nawet jeśli przyjmiemy, że w przeciętnych fabrykach przechodzi ją 65 proc. wyprodukowanych aut, wynik Tesli jest dość niepokojący.

To źle czy dobrze?

Jedni mówią, że gdyby taki rezultat osiągnął jakikolwiek inny producent, jego akcje spadłyby na łeb na szyję. Tymczasem firmie Muska to nie zaszkodziło. Inni sugerują, że przy takim współczynniku odrzuceń wypadałoby przeanalizować cały proces produkcji. Taki wynik nie licuje z wizerunkiem firmy, która chce budować najlepsze samochody elektryczne na świecie. 

I być może jest w tym trochę racji, ale z drugiej strony nie wszyscy zwracają uwagę, że poprawianie każdego z 4300 egzemplarzy, które wróciły na poprawki, trwało średnio 37 minut. Nie ma więc mowy o poważnych usterkach, a raczej o drobiazgach.

Z trzeciej, z punktu widzenia firmy nie ma co ich usprawiedliwiać – nawet drobne poprawki mają wpływ na efekt końcowy – wymagają poświęcenia dodatkowego czasu, a to oznacza dodatkowe koszty i dodatkowo obniża rentowność tego nierentownego biznesu. Szczęście w nieszczęściu, że wystarczy kontrola na etapie zakończenia procesu produkcji i do klientów trafiają auta bez usterek. Przynajmniej z reguły, bo zdarzają się i kwiatki w postaci źle dobranych kolorów boczków drzwi:

 

Na teslaclubmotors.com można jednak znaleźć więcej przypadków – nowi posiadacze zgłaszają problemy ze stanem powłoki lakierniczej, czy zarysowania poszczególnych elementów. W jednym z wpisów, na który trafiłem właściciel Tesli 3 pisze o przypadku swojego sąsiada, który dwa dni po odebraniu auta i przejechaniu 80 mil musiał oddać auto do serwisu z powodu awarii napędu trakcyjnego. Za to insideevs opisuje przypadek egzemplarza, w którym po 3 tygodniach od odebrania z salonu kompletnie przestał działać system operacyjny.

Oczywiście nie brakuje też głosów zadowolonych właścicieli, którzy nie mają zastrzeżeń do aut odbieranych w ostatnich dniach. W oświadczeniu opublikowanym przez Teslę można przeczytać, że firma robi co się da by zagwarantować jak najwyższą jakość wykonania każdego egzemplarza, który opuści mury (namiot?) fabryki, co wiąże się z bardzo szczegółowymi kontrolami. Przy okazji też firma chwali się, że ma najwierniejszych klientów w całej branży. I że żaden inny producent nie może się pochwalić tak wysokim odsetkiem klientów, którzy ponownie chcieliby wybrać samochód tej samej marki. Choć pewnie doniesienia z Norwegii nie wpłyną na ten wynik specjalnie korzystnie. 

Co się dzieje w fabryce Tesli

W Financial Times pojawił się materiał z wnioskami z kontroli jaką przeprowadzili analitycy z firmy Evercore ISI. W ocenie całego przedsięwzięcia pojawiło się wiele punktów, w których fabryka Tesli wypada lepiej niż bardziej doświadczeni konkurenci. Dobre oceny zdobyła też nawet linia produkcyjna w namiocie. Eksperci zwrócili m.in. uwagę na to, na poziom zrobotyzowania fabryki Muska – maszyny wykonują prace, które inni producenci zostawiają ludziom, takie jak montaż drzwi czy pokrywy silnika i bagażnika. Podobno miejscami jest tak ciasno, że maszyny zostały zamontowane do góry nogami. Jednak to nie one odpowiadają za niedostatki w 4300 wspomnianych Modelach 3 – tam ponoć zawiódł czynnik ludzki.

We wspomnianym raporcie zwrócono uwagę na fakt, że proces produkcyjny w Tesli jest prostszy niż zwykle i obejmuje 43 kroki, czy też kolejne stacje. W normalnych fabrykach wielkich producentów jest ich nawet 4 razy więcej. To jednak wcale nie oznacza, że w Tesli jest lepiej. Chodzi raczej o konieczność pozbycia się wąskich gardeł. Czyli unikanie sytuacji, w których usterka/awaria/błąd na jednym stanowisku zaburzy cały proces produkcji.

A im więcej zadań trzeba wykonać w ramach jednej stacji, tym więcej czasu spędza tam dany element. I tym wyższe zagrożenie wąskim gardłem. Bo im więcej stanowisk, tym mniejszą trudność stanowi pojawienie się problemu na którymś z nich. Jeśli np. na danym stanowisku trzeba wykonać 15 kroków w ciągu godziny, to problem przy drugim uniemożliwia wykonanie 13 kolejnych i utratę 3/4 czasu. A gdy na stacji trzeba wykonać dwa kroki i kolejne elementy zjeżdżają z niej co 2 minuty, łatwiej o zachowanie płynności. Po usunięciu usterki na stacji dany element szybko trafi na kolejne stanowiska, nie będzie blokował go na czas kolejnych 13 kroków. 

Ryzyko się opłaca

Być może Musk, który postawił sobie za cel wyprodukowanie określonej liczby samochodów w tydzień stanął przed wyborem: albo zatrzymać proces produkcji i usunąć przyczynę, przez którą 86 proc. samochodów nie przejdzie testu, albo pozwolić na produkcję i osiągnąć wynik, a poprawkami, które okazały się drobiazgami, zająć się później. Tego nie wiemy, ale trudno sobie wyobrazić, by dopiero w 6 dniu tygodnia okazało się, że z większością samochodów jest coś nie tak i zatrzymano proces produkcji, by móc dobrze zrobić 700 pozostałych.

Inna sprawa, że co rusz słychać o zmianach, które mają wpływać na jakość produkowanych aut i optymalizować proces produkcji. Podczas ostatniego kwartału skrócono czas produkcji Modelu 3 o 30 proc. – może i tym razem zaplanowano jakąś drobną poprawkę, dla której nie opłacało się modyfikować procesu produkcji w tym kluczowym tygodniu. Tym bardziej, że póki co nie ma doniesień o kolejnych takich sytuacjach, a zdaje się, że Elon Musk ma więcej kłopotów z nieszczęsnym tweetem o wycofaniu firmy z giełdy.

Tak czy inaczej – jeśli zaledwie 14 proc. twoich produktów przechodzi proces kontroli – coś jest nie tak. I trzeba to szybko poprawić. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać