Ciekawostki

Tesla idzie po rekord: na koniec roku ma być producentem premium nr 1 w Stanach

Ciekawostki 30.10.2018 20 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 30.10.2018

Tesla idzie po rekord: na koniec roku ma być producentem premium nr 1 w Stanach

Adam Majcherek
Adam Majcherek30.10.2018
20 interakcji Dołącz do dyskusji

W trzecim kwartale Tesla prześcignęła większość konkurentów, a po czwartym ma być liderem.

Trzeci kwartał 2018 r. to według Muska „historyczny kwartał dla Tesli”. Rekordowe przychody, dodatni wynik finansowy, poprawa wydajności, wysoka marża na Modelu 3 – tylko się cieszyć. 

I wygląda na to, że powodów do zadowolenia będzie jeszcze więcej.

Wyniki sprzedaży w porównaniu z konkurencją też napawają optymizmem. W trzecim kwartale Tesla sprzedała 69 962 auta. Jak podaje Forbes, to więcej niż Mercedes (66 542 szt.), Audi (59 478 szt.), Acura (41 830 szt.), czy Infiniti (33 079 szt.). I według analityków jest na najlepszej drodze do tego, by w ostatnim kwartale przeskoczyć jeszcze Lexusa (od lipca do września sprzedał 78 622 szt.) oraz BMW (71 679 szt.). Podczas konferencji podsumowującej udany trzeci kwartał Musk podkreślał, że firma dokonała tego mimo że nie ma tak szerokiej gamy modeli ani rozwiniętej sieci dealerskiej jak bardziej doświadczeni konkurencji. 

Przeganiając Lexusa i BMW Tesla stanie się największym producentem samochodów segmentu premium w Stanach Zjednoczonych. 

Coraz głośniej mówi się o tym, że Tesla wyrasta na największego konkurenta niemieckich marek premium. Według Mario Hergera, autora książki Das Silicon Valley Mindset, niemieccy producenci opierają się o produkty, które mogą zniknąć z rynku w czasie jednego pokolenia. Technologiczne zaawansowanie w dziedzinie tworzenia układów napędowych opartych o silniki spalinowe straci na znaczeniu. Liczyć się będzie oprogramowanie i jak najbardziej wydajne akumulatory. Największa siła niemieckich producentów może według Hergera stać się ich słabością.  

Herger porównuje Teslę do premiery iPhone’a w 2007 r.

Wówczas wynalazek Jobsa nie imponował jakością zdjęć, odtwarzaczem muzyki, liczbą aplikacji czy ekranem dotykowym. Chodziło raczej o połączenie tych rozwiązań w jednym urządzeniu. 

I być może za jakiś czas o takim samym przełomie iPhone’a będziemy mogli mówić w odniesieniu do samochodów. Że w końcu znajdzie się ktoś, kto połączy elektryczne układy napędowe z technologią jazdy autonomicznej i stworzy prawdziwe „salony na kółkach”. Podłączone do sieci, bezpieczne, współdzielone z innymi użytkownikami. Stworzy coś, co wywróci do góry nogami nasze dotychczasowe postrzeganie korzystania z pojazdów. Jestem sceptyczny i jakoś nie sądzę by mogło to nastąpić w ciągu najbliższych 5-10 lat. Ale pewnie w końcu nadejdzie taki dzień. Elektryczne układy napędowe są już znakomicie rozwinięte, umiejętności jazdy autonomicznej – bardzo zaawansowane, ale wciąż niegotowe do bezpiecznego wprowadzenia do realnego świata. Jeszcze nie gotowe.

Pytanie kto jest bliższy tego momentu – dziś wydaje się, że Tesla, ale kto wie – może jednak niebawem okaże się, że to tradycyjne koncerny będą grały pierwsze skrzypce. Financial Times zwraca uwagę na różnicę w podejściu do napędów elektrycznych ze strony Muska i tradycyjnych producentów. O ile Musk podobno stara się uwolnić świat od ekonomii opartej o paliwa kopalne, europejscy producenci koncentrują się głównie na tym jak dostosować się do przepisów unijnych i uniknąć kar za przekroczenie norm emisji dwutlenku węgla. Bardziej uciekają przed kijem, niż podążają za marchewką. A to nie w każdym przypadku zdaje egzamin. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać