Wiadomości

Tesla pozwana za płatne darmowe ładowanie. A wystarczyło przeczytać umowę ze zrozumieniem

Wiadomości 28.06.2021 266 interakcji

Tesla pozwana za płatne darmowe ładowanie. A wystarczyło przeczytać umowę ze zrozumieniem

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski28.06.2021
266 interakcji Dołącz do dyskusji

Tesla została pozwana za płatne darmowe ładowanie. Okazuje się, że jeżeli nie potrafisz czytać umowy, to najlepiej kogoś pozwać.

Szczęśliwi klienci, którzy zaufali Tesli kilka lat temu mają zagwarantowane dożywotnie darmowe ładowanie na stacjach supercharger. Firma w ten sposób wynagrodziła tych, którzy postanowili razem z nią iść w stronę elektromobilności. Darmowe ładowanie mieli również klienci, którzy skorzystali z programu polecającego zakup Tesli. Niestety niedawno firma wycofała się z darmowych ładowań, bo popularność Tesli jest tak duża, że generowałoby to niepotrzebne straty. Oczywiście zmiana nie miała wpływu na tych, ktorzy korzystali z darmowego ładowania już wcześniej. Oni nadal mogą podjechać do Superchargera, naładować się za darmo i jechać dalej. Wszystko wydaje się być jasne. Jednak jak pokazalo życie, te proste warunki przerosły pewnego pana. Na nieszczęście dla Tesli pan mieszka w kraju, gdzie pozywanie firm to sport narodowy, a zlecenie napisania pozwu jest tak powszechne, że można to zamówić do zestawu z dużym burgerem i colą light – w Stanach Zjednoczonych.

Tesla darmowe ładowanie

Kevin Shenkam wystąpił na drogę sądową, bo uważa, że darmowe ładowanie, które obiecała Tesla, nie jest darmowe

Pan Kevin korzystał z Superchargera w sposób bardzo brzydki i niezgodny z zasadami współżycia społecznego właścicieli elektryków. Otóż po zakończonym cyklu nie odjechał od ładowarki, tylko zostawił Teslę podłączoną do prądu. W związku z tym firma obciążyła go opłatami za blokowanie ładowarki. W normalnym kraju tak ukarany użytkownik doszedłby do wniosku, że trochę przesadził i zmienił swoje postępowanie. Ale kraj procesów sądowych zobowiązuje do pewnych zachowań. Pan Kevin niczym Rejtan rozerwał koszulę i powiedział, że o nie, tak to nie może być. Pozwał firmę i ogłosił się reprezentantem podobnie pokrzywdzonych ludzi. Domaga się zaprzestania procederu nakładania opłat za blokowanie ładowarki. Co więcej – wzywa na interwencję kapitana państwo, żeby ten nałożył sankcje karne na Teslę, bo skoro ma zapewnione darmowe ładowanie, to powinien móc zostawiać podłączone auto na ile mu się żywnie podoba. Niestety na razie nie spotyka się ze zrozumieniem, tylko z pukaniem się w czoło.

tesla darmowe ładowanie

Podobno trzeba się mocno postarać, żeby darmowe ładowanie zamieniło się w płatne

Aplikacja Tesli wysyła powiadomienia do użytkowników o stopniu naładowania, a ładowanie od 80 do 100 proc. trwa 20 – 30 minut, więc jest czas na podjęcie działań. Nikt nie dziwi się Tesli, że pobiera opłaty za blokowanie ładowarki, bo takie zachowanie to świństwo. Darmowe ładowanie nie upoważnia do darmowego parkowania. Dopóki samochód się ładuje, to użytkownik nie ponosi żadnych opłat. Oczywiście jeśli kupił samochód na odpowiednich warunkach.

Wydaje mi się, że pan Kevin znalazł Superchargera w pobliżu swojego miejsca pracy, więc postanowił sobie na nim parkować. Myślał, że oszukał system, a tu psikus. Z niecierpliwością czekam na finał sądowej batalii w tej sprawie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać