Przegląd rynku

Tanie auta premium, czyli co można kupić w cenie Nissana Qashqaia?

Przegląd rynku 04.03.2021 565 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.03.2021

Tanie auta premium, czyli co można kupić w cenie Nissana Qashqaia?

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.03.2021
565 interakcji Dołącz do dyskusji

„130 tysięcy za Qashqaia? Za tyle to ja mogę mieć Mercedesa/Audi/BMW…” – mówią niektórzy, a ja sprawdzam, jakie tanie auta premium da się kupić.

Cofnijmy się do roku 2008. Nie był to raczej najlepszy rok dla światowej gospodarki, ale jeżeli akurat zrobiliście udany unik przed kryzysem i mieliście na koncie trochę gotówki na nowe auto, raczej nie powinniście narzekać. Ceny były całkiem przystępne. Przykładowo, modny i robiący wtedy spore wrażenie na ulicy (bo crossovery były czymś świeżym) Nissan Qashqai w bazowej wersji kosztował zaledwie 68 500 zł. Oczywiście, benzynowe 1.6 bez turbo nie czyniło z niego demona prędkości, a podstawowe wyposażenie nie rozpieszczało miłośników gadżetów. Na szczęście nawet cena bogatszej odmiany z silnikiem 2.0 o mocy 140 KM nie zabijała. Wynosiła 81 500 zł.

Tamten Nissan Qashqai rywalizował z typowymi kompaktami

Nic dziwnego, że zrobił furorę na rynku: podobnie wyposażone Renault Megane 2.0 kosztowało wtedy 79 900 zł. Cena była więc właściwie taka sama, ale płacąc za Nissana dostawało się samochód, z którego można było patrzeć na innych trochę z góry.

Dziś wszystko podrożało i Qashqai nie jest wyjątkiem. Ceny nowej generacji startują – jak na razie – od 131 400 zł ze skrzynią ręczną i ze 140-konynm motorem i od 146 600 zł z automatem i silnikiem wzmocnionym do 158 KM.

Wiem, wiem…

…tego nie można tak po prostu porównywać. Po pierwsze, mówimy tu o specjalnej, „premierowej” wersji nowego Qashqaia z bogatym wyposażeniem, potem pojawią się tańsze. Po drugie, „bogate wyposażenie” kiedyś a teraz to zupełnie co innego. W 2008 r. nie było takich systemów multimedialnych, systemów bezpieczeństwa ani reflektorów LED. Wreszcie: wszystko drożeje, samochody też – a jednocześnie zarobki rosną, więc teraz łatwiej można pozwolić sobie na nowe auto.

Tak czy inaczej, cena nieźle wyposażonego, aktualnego Renault Megane nie urosła aż tak i wynosi ok. 90 tysięcy, a premierowy Nissan Qashqai puka już do drzwi klasy premium. Skoro tak, to może lepiej kupić auto z bardziej prestiżowym znaczkiem? Spójrzmy, na co można liczyć za ok. 130-140 tysięcy.

Tanie auta premium: przegląd rynku

Audi Q3

Bazowy, 150-konny silnik TFSI nie przyniesie właścicielowi Q3 wstydu, bo zapewnia przyzwoite osiągi i ma „klasyczne” cztery cylindry. Niestety, gorzej może być z wyposażeniem. Audi kosztuje wyjściowo 138 700 zł z ręczną skrzynią i o 9000 zł więcej z automatem. To oznacza, że budżet już robi się napięty jak plandeka na Żuku, a nie dodaliśmy jeszcze żadnej opcji. Plan minimum to pakiet Comfort za prawie osiem tysięcy, obejmujący m.in. podgrzewanie foteli, dwustrefową klimatyzację automatyczną, kluczyk komfortowy i elektryczną tylną klapę. Przydałby się też pakiet Technology, m.in. z nawigacją i lepszym audio, ale kosztuje prawie dziesięć tysięcy.

tanie auta premium

W przypadku Q3 wyraźnie widać, że nie poszalejemy. Pozostaje Q2, ale wersja 150 KM z automatem wcale nie jest znacznie tańsza: kosztuje 131 400 zł. Niby 15 tysięcy piechotą nie chodzi, ale Q2 jest już znacząco mniejsze od Nissana. To co, zmieniamy markę?

BMW X1

133 900 zł: tyle kosztuje wejście do krainy o nazwie „BMW X1”. Ale wcale nie jest to kraina prestiżu i luksusu, skoro niemiecki SUV za taką kwotę wymaga odpowiedniej synchronizacji lewej nogi i prawej ręki. Wersja z automatem to wydatek 142 200 zł. Silnik? Co prawda ma tylko trzy cylindry, ale 136 KM to podobna moc, co w Nissanie. Podobno nie jest taki zły i przyzwoicie radzi sobie z X1, choć nie pali mało.

tanie auta premium

Wyposażenie? Skromne jak kolacja w buddyjskim zakonie, nie ma nawet czujników cofania. Minimum przyzwoitości to wersja Advantage za 148 200 zł, ale i tak przydałoby się dopłacić jeszcze za LED-y, bo „klasa premium” i „żółte, halogenowe żarówki” wykluczają się niczym „schab ze śliwką” i „pyszne jedzenie” (możecie mnie już atakować w komentarzach). Tak czy inaczej, zrobi się drogo.

Lexus UX

Lexus UX 300e

Ciekawe, jaką ocenę w kategorii „user experience” uzyskałby Lexus UX! He, he, kończę już te żarty dla nerdów, przechodzimy do cen. Zapowiada się całkiem nieźle: UX-a można mieć już za 129 900 zł, choć mówimy wtedy o dość dziwnym układzie napędowym. Dziwnym, jak na Lexusa, bo nie jest to hybryda, a wolnossący, dwulitrowy motor o mocy 171 KM. Na szczęście skrzynia automatyczna CVT jest już w standardzie, podobnie jak całkiem sporo gadżetów: aktywny tempomat, Apple CarPlay, podgrzewane fotele, automatyczna, dwustrefowa klimatyzacja czy reflektory LED. Za 134 900 zł można kupić wersję, która ma dodatkowo m.in. system bezkluczykowy i pakiet stylistyczny z czarnymi elementami. Hybryda: od niecałych 145 tysięcy.

tanie auta premium

Rozsądna oferta. Niestety, Lexus UX jest dość ciasny w środku i ma naprawdę śmiesznie mały bagażnik. Jeśli do Qashqaia kogoś przekonują jego „rodzinne” zalety, takie jak np. bardzo szeroko otwierające się tylne drzwi, na widok Lexusa raczej ucieknie.

Mercedes klasy A

Co zapewnia więcej prestiżu: nadwozie typu SUV czy odpowiedni znaczek? Oto propozycja dla tych, którzy wybiorą jednak bramkę numer dwa. Klasa A to bardzo udany kompakt premium, który na pewno będzie prowadzi się trochę przyjemniej od Qashqaia. Coś za coś: na pewno nie będzie tak przestronny, ale nie zawsze jest to najważniejsze.

tanie auta premium

Opisane kwoty nie pozwolą na szaleństwo z dodatkami, ale wcale nie jesteśmy skazani na bazowe, 100-konne silniki. Zależnie od tego, czy wolimy więcej gadżetów czy więcej koni mechanicznych, możemy liczyć na motor 1.3 turbo w wariantach 136 lub 163 KM. Cena tego pierwszego zaczyna się od 112 300 zł, a drugiego od 126 300 zł. Automat kosztuje 9000 zł, więc przy wybraniu słabszej wersji możemy dodać jeszcze kilka sympatycznych opcji. Tyle że nie popatrzymy na innych z góry ani nie zdobędziemy mount krawężnik obok przedszkola.

Co wybrać?

Powyższe zestawienie pokazuje, że nawet tanie auta premium są dużo droższe od aut zwyczajnych marek, chyba że wystarczą nam małe nadwozia lub zabawnie skromne wyposażenie. Oczywiście, gdy mówimy o ratach miesięcznych, sprawa może się jeszcze zupełnie zmienić i okaże się, że np. bizantyjsko wyposażone BMW i tak będzie się opłacało bardziej od Nissana. Dziwne czasy. Kto by pomyślał w 2008 r!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać