SUV z dużym silnikiem i 4×4 za 2000 zł? Mahindra GOA to najtańszy sposób, by zadać szyku na ulicy i w terenie

Zawsze chcieliście mieć SUVa z dużym silnikiem i napędem 4×4, ale były za drogie? Mamy dla was rozwiązanie – to Mahindra GOA 2.6 GLX za 2 tys. zł.

Nie macie pojęcia, co to za dziwna marka? To jedna z większych indyjskich korporacji, której flagową działalnością jest produkcja samochodów.

Od zera do bohatera.

Założona w 1945 r. firma na początku zajmowała się handlem stalą, by wkrótce potem zacząć montować Willysy. Rozwój współpracy z Jeepem i zarobione dzięki temu pieniądze pozwoliły przedsiębiorstwu coraz bardziej poszerzać wachlarz swoich produktów. Obecnie koncern produkuje między innymi samochody osobowe i dostawcze, traktory, motocykle czy wyposażenie fabryk. W 2010 r. Mahindra przejęła SsangYonga.

Model Scorpio wszedł na rynek w 2002 roku. GOA jest nazwą na rynki europejskie, wybraną, by samochód nie był mylony z Fordem Scorpio. Historia indyjskiego SUV-a rozpoczęła się w 1996 r., kiedy to kierownictwo Mahindry podjęło decyzję o opracowaniu samochodu przeznaczonego do sprzedaży na całym świecie.

Był to bardzo ambitny projekt, ponieważ indyjski producent nie posiadał odpowiednich technologii, rozwiązań, ale także funduszy niezbędnych do stworzenia pojazdu od podstaw. Problem rozwiązano w bardzo pomysłowy sposób. Podzespoły, z których składa się Scorpio, zostały opracowane i przetestowane bezpośrednio przez ich dostawców. Mahindra odpowiadała tylko za ogólny projekt i wytyczne techniczne. Dzięki temu koszty stworzenia nowego SUV-a od podstaw wyniosły zaledwie 120 mln dol.

Czy był to samochód przełomowy? W Indiach na pewno, ale na standardy europejskie na pewno nie – np. ABS pojawił się po raz pierwszy w tym modelu dopiero w 2009 r. Po prostu pod kątem wyposażenia każda Mahindra jest GOA.

Przybysz z Indii.

Tutaj dochodzimy do egzemplarza z ogłoszenia, które znaleźliśmy. To Mahindra GOA 2.6 GLX. Właściciel nie podał zbyt wielu szczegółów. Wiadomo tylko, że pochodzi z 2005 r. i po zderzeniu ma uszkodzony przód, włącznie z zawieszeniem. Przy okazji ujawniło to też korozję nadkola pod listwą, w 13-letnim samochodzie. Indyjski producent nie zaszalał z zabezpieczeniem antykorozyjnym.

Pod maską drzemie 106-konny diesel. To najprawdopodobniej zmodyfikowany silnik Indenor koncernu PSA. Tak, to ta sama rodzina która trafiała wiele lat temu do belgijskich Wołg. Mahindra kupiła licencję na te jednostki w 1979 r. Przy masie 1865 kg ospały silnik pozwala indyjskiemu SUV-owi rozpędzić się do żenujących 142 km/h.

Właściciel nie napisał nic na temat napędu. Przeglądając strony informacyjne z Francji, czyli kraju, gdzie Mahindra jest oficjalnie sprzedawana, można stwierdzić, że wersja GLX powinna być wyposażona w 4×4. To akurat bardzo dobra informacja.

Duży samochód za małe pieniądze.

Może i GOA wygląda goło tandetnie, może i jest żenująco powolna, ale cena wynagradza wszystko. Za 2 tys. zł dostajemy SUV-a z napędem 4×4. Co prawda rozbitego, ale i tak nikt nie zna tego samochodu, więc można wstawić przód np. od Lanosa. Mahindra jest paskudna, więc wyglądu nie popsujemy. Za grosze będziemy mieli samochód odpowiedni do prestiżowego podwożenia dzieci do przedszkola w tygodniu i upalania po błotnistym polu w weekend.

To wszystko bez obaw, że jakiś gamoń zarysuje nasze cudeńko na parkingu, kiedy będziemy odprowadzać nasze pociechy, albo że podstępna gałąź wgniecie nam błotnik gdzieś w terenie. W końcu daliśmy za tego indyjskiego grata tylko 2 tys. Po co marnować 15 tysięcy na 4×4 na zimę, skoro można kupić terenówkę za 2 klocki.

Jeśli zawsze chciałeś spróbować, jak to jest mieć SUV-a, ale szkoda ci pieniędzy – Mahindra GOA to świetny wybór. Nawet jeśli w jej przypadku z zestawienia Sport Utility Vehicle należy wykreślić sport.