Wolant w tanim pojeździe elektrycznym. Nie trzeba kupować Tesli
Ciekawostki 04.02.2021Spodobał ci się wolant w Tesli, ale jednocześnie twoją ulubioną frazą w wyszukiwarce Google jest: tani pojazd elektryczny? Oto odpowiedź i nie tylko ona.
Wolant w Tesli Model S budzi mieszane uczucia. Ten genialny chwyt marketingowy wzbudził w fanach Tesli ukryte pragnienia, których wcześniej nie podejrzewali. Już snują wizje, że wolant się pojawił, bo Teslą Roadster będzie można wznieść się w powietrze. Tymczasem czwartkowy przegląd interesujących pojazdów elektrycznych, który właśnie czytacie i nie przeczytacie zapewne nigdy więcej, przynosi alternatywę dla Tesli w przystępnej cenie.
Nie jest nową Teslą Model S, a ma wolant zamiast kierownicy. Ma wolant, ale nigdzie nie poleci, bo z taką prędkością maksymalną rozpędzić się będzie trudno, choćby ten LEF walczył jak lew.

Ubolewam, że przegapiliśmy ten moment rozwoju motoryzacji, w którym jeszcze można było zakazać produkcji samochodów osobowych powyżej pewnej masy i rozmiarów. Wtedy mogliśmy wszyscy podróżować taki pojazdami, jak LEF. Teraz zbyt trudno jest się przestawić i lepiej jest opowiadać ludziom, że trzytonowy elektryczny SUV to jest odpowiedź na wyzwania współczesnych problemów klimatycznych.
Hoe ga jij straks weer naar #school of naar je #werk? ‘Een slimme meid was toch op haar #toekomst voorbereid?’ Overvol #OV, #fileleed op de weg, altijd regen of wind als je wilt gaan fietsen? Dan is @LEF_elektrisch de oplossing. Stel zelf jouw #mobiliteit samen in de webshop. pic.twitter.com/fqhleqIPhk
— LEF (@LEF_elektrisch) August 16, 2020
Wbrew pozorom nie jest to obity dyktą rower, tylko obity dyktą rower elektryczny bez pedałów, czyli w zasadzie jest to elektryczna hulajnoga lub motorower z wolantem. Pedałów nie ma, bo pojazd jest całkowicie elektryczny.
Holenderski LEF uniesie 200 kg pasażerów i jeszcze ma 50-litrowy schowek na bagaże. Niestety tych 200 kilogramów nie da się podzielić na dwie osoby, pojazd jest jednoosobowy, więc kierowca może być wyjątkowo ciężki.
Producent twierdzi, że pojazd jest bezpieczny. Tak z pewnością jest, ale zależy do czego się poziom bezpieczeństwa porówna. A porównywany jest do zwykłych rowerów. Rzeczywiście, wolałbym zderzyć się z rowerem siedząc w LEF-ie, a nie na innym rowerze. Jest więc bezpiecznie i nie pada na głowę, choć może przydałby się jakiś lufcik, bo podróż może chwilę potrwać.

Maksymalna prędkość LEF-a to 25 km/h na godzinę, czyli jak rowerów elektrycznych w większości krajów. Szczytowa moc to 1000 watów, a akumulatory o pojemności 10 Ah i generujące napięcie 48 V, pozwolą przejechać do 30 kilometrów na jednym ładowaniu. Trochę mało, przydałaby się jednak możliwość pedałowania. Zamiast niej jest dodatkowy zestaw akumulatorów rozciągający zasięg do 90 kilometrów, dzięki pojemności 14 kWh.
Za LEF-a trzeba zapłacić minimum 4 380 euro, czyli około 19 600 zł. To cena podobna do
Elektryczny rower dostawczy
To miks małej chłodni, roweru cargo i elektrycznego napędu. Ma pedały, jak rower, elektryczne wsparcie i jakąś dużą tę pakę. Będzie dostarczał ludziom zakupy. Jego zasięg to 64 kilometry, więc będzie dostarczał tak raczej w okolicy.
To nie szkodzi, to się dopracuje, bo to część większego planu by flota Ocado kiedyś stała się w całości zeroemisyjna. Lecz to niełatwa droga, o czym przekonuje ten samochód.
Samochód dostawczy DHL
Grupa Deutsche Post DHL postawiła na SteetScootery i nawet odniosła sukces. Oto najlepiej sprzedające się samochody elektryczne w Europie. Wśród aut dostawczych trzecie miejsce zajął nieznany szerszej publiczności pojazd zwany SteetScooter.
StreetScooter wygląda tak, zwracam uwagę na niezwykły rozdzielony rodzaj sterowania, to właściwie dwa wolanty a nie jeden:
A nie, przepraszam, to był tylko koncept. StreetScooter wygląda tak… i ma zwykłą kierownicę.
Czyli mniej więcej identycznie, jak odniesiony sukces.
W pokoju jest słoń
Trzeba przejść na elektromobilność, ale trochę trudno to zrobić. O tym mówić jest niezbyt dobrze. Dlatego elektromobilność trzeba promować. Szwedzka firma Cake, która produkuje elektryczne motocykle, wyszła z ciekawą inicjatywą. Za jeden kupiony u nich pojazd, inny, specjalnie zmodyfikowany, może trafić do RPA, by wspierać walkę z kłusownikami polującymi na słonie. Cichy elektryczny napęd ma umożliwić bezszelestne zbliżenie się do kłusowników, a dołączane panele fotowoltaiczne – ładowanie jednośladu. Motocykle są ze sobą skomunikowane, darczyńca może podglądać jakie przebiegi robi jego prezent.

Pojazdów elektrycznych z dziwnymi rozwiązaniami i wyglądem będzie nieustannie przybywać, co bardzo mnie cieszy, bo może pierwszy raz będzie okazja napisać drugi odcinek któregoś z naszych czwartkowych przeglądów. I naprawdę bardzo chętnie bym tym LEF-em jeździł, tylko nie 25 km/h.