Lokowanie produktu

Taksówka w mieście może opłacać się bardziej niż własne auto – test i podsumowanie

Lokowanie produktu 03.09.2018 146 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 03.09.2018

Taksówka w mieście może opłacać się bardziej niż własne auto – test i podsumowanie

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk03.09.2018
146 interakcji Dołącz do dyskusji

Dla niektórych częste korzystanie z taksówek brzmi jak luksus lub wręcz jak rozrzutność. Tymczasem może się okazać, że wiele osób po przesiadce z własnego auta do taksówki zaczęłaby… po prostu oszczędzać.

„Nie stać mnie, by jeździć taksówkami” – to zdanie można usłyszeć wyjątkowo często. Zwykle wypowiadają je osoby, które chwilę później wsiadają do własnych samochodów i jeżdżą nimi po mieście. Ktoś, kto powiedziałby im, że jeżdżąc taxi mogliby wydawać mniej, pewnie zostałby uznany za wariata. Tymczasem wystarczy kalkulator lub kartka papieru – w zależności od upodobań – by udowodnić, że niektóre osoby wcale nie potrzebują samochodu i mogą więcej zaoszczędzić za każdym razem korzystając z taksówek .

Oto proste, szybkie wyliczenia.

Wyobraźmy sobie, że ktoś mieszkający w dużym mieście, ma z domu do pracy pięć kilometrów. Dziennie pokonuje więc 10 km. Przyjmijmy, że jego samochód spala 8 litrów benzyny na sto kilometrów, a cena litra „bezołowiowej” 95 to 5,10 zł.

Dziesięć kilometrów będzie go więc kosztować – jeśli bierzemy pod uwagę same koszty paliwa – 4 zł i 8 groszy.

Ile wyda korzystając z taksówek? Weźmy pod uwagę firmę mytaxi. Standardowa cena – której używamy do wyliczeń – to 8 złotych za rozpoczęcie kursu (w co wchodzi też opłata za pierwszy kilometr) i 2 złote za każdy kilometr. Warto jednak pamiętać, że ta firma bardzo często oferuje bardzo atrakcyjne rabaty – o których zresztą zawsze staramy się na Spidersweb.pl pisać. Klient ma więc ogromne szanse na to, by zapłacić za swój kurs o wiele, wiele mniej. Póki co skupmy się jednak na typowej stawce.

Jazda w pierwszą stronę wyniesie 16 złotych, w drugą – tyle samo. Razem daje to 32 złote.

 

Póki co wybór jest oczywisty. Doliczmy do tego jeszcze parking.

Przewaga własnego samochodu nad taksówką wydaje się miażdżąca. Dodajmy do tego jednak pewien czynnik: mowa o konieczności zostawienia samochodu w strefie płatnego parkowania. W Warszawie opłata za pierwszą godzinę wynosi 3 złote, za kolejną – 3,60 zł, za trzecią 4,20 zł i później ponownie po 3 złote za każdą kolejną. Opłaty trzeba wnosić w godzinach 8-18 w dni powszednie. Jeżeli więc ktoś pracuje np. od 9 do 17, musi zapłacić aż 22,80 zł za cały dzień parkowania. Dodajmy do tego koszty paliwa – wyjdzie nam 26,88 zł. To już jest koszt zbliżony do kosztu taksówki – a pamiętajmy jeszcze, że codziennie na szukanie miejsca parkingowego trzeba poświęcić mnóstwo czasu (i paliwa…). Z taksówki wysiadamy pod samymi drzwiami biura.

Niestety, to nie koniec opłat.

Samochód ma to do siebie, że o ile nie dostaliśmy go z pracy lub w prezencie (zazdroszczę!), trzeba go kupić. Ile to kosztuje? To oczywiście zależy od potrzeb, możliwości i oczekiwań kupującego. Niektórzy kupują samochody za 1000 złotych, inni wydają na ten sam cel miliony. Przyjmijmy jednak, że kupujemy samochód za średnią cenę używanego auta w Polsce – czyli za 25 tysięcy złotych.

Jeżeli ktoś jeździ podane dziesięć kilometrów dziennie przez 250 dni roboczych w roku, a dodatkowo robi tyle samo kilometrów w weekendy i święta, na przykład na zakupy lub w odwiedziny do znajomych (nie bierzemy pod uwagę wyjazdów na wakacje czy wycieczki za miastem), rocznie zrobi 3650 kilometrów . Nie bierzemy tu pod uwagę także dodatkowych wyjazdów – wyłącznie dojazdy do i z pracy oraz jazdy weekendowe.

Przy samochodzie za 25 tysięcy, koszt przejechania jednego kilometra – na razie bez doliczania paliwa – to aż 6,85 zł. Dodajmy do tego paliwo. Codzienna dziesięciokilometrowa trasa wyniesie nas więc aż 72,58 zł! To ponad dwa razy drożej, niż jazda taksówką – i to bez brania pod uwagę kosztów parkowania.

Samochód trzeba też ubezpieczyć.

Koszt pakietu OC to około 1000 zł, choć jest to oczywiście zależne od zniżek. Jeśli chcemy mieć także AC, koszt może wzrosnąć dwu- lub i trzykrotnie. To także należy doliczyć do kosztu przejechanego kilometra. W tym przypadku weźmy pod uwagę polisę OC + AC za 2000 złotych rocznie.

To może coś tańszego?

Owszem – można kupić tańszy samochód, na przykład za 10 tysięcy złotych. Wtedy koszt przejechanego kilometra wynosi 2,74 zł, a cała trasa – 31,50 zł. Doliczmy do tego jednak koszt ubezpieczenia, które w tym przypadku może być niższe: samo OC na taki samochód kosztuje około tysiąca złotych. Wykres nie uwzględnia za to kosztów serwisu, które w przypadku starszego i tańszego auta mogą być wyższe.

Samochody używane, niestety, wymagają nieco uwagi.

Do ceny auta trzeba doliczyć około 1-2 tys. zł na tak zwany „pakiet startowy”, czyli następującą zaraz po kupnie wymianę oleju i innych płynów eksploatacyjnych, filtrów i rozrządu. Zwykle należy kupić także co najmniej jeden komplet opon (co najmniej kilkaset złotych) i płacić za ich wymianę i przechowanie. Co gorsza, samochody używane raz na jakiś czas wymagają dokonania pewnych czynności eksploatacyjnych, takich jak wymiana klocków hamulcowych czy elementów zawieszenia. Niemal każdy starszy samochód prędzej czy później ulegnie także awarii. Te mniej poważne uszczuplą nasz portfel o kilkaset złotych, te bardziej groźne – nawet o kilka tysięcy. W dodatku, gdy samochód będzie stał u mechanika, my i tak wydamy na taksówkę – w końcu trzeba jakoś dojechać do pracy. Te wszystkie kwestie zwiększają koszt przejechania jednego kilometra własnym autem.

Gdy jeździmy samochodem dłużej niż rok, koszt kilometra spada.

To proste – wtedy koszt zakupu bardziej się rozkłada i mniej wpływa na koszt codziennych dojazdów. Można także zrobić odwrotnie, czyli szybko sprzedać samochód. W obu przypadkach musimy jednak uwzględnić utratę wartości, która nawet przy używanym egzemplarzu potrafi „dać w kość”. No i gdy w końcu sprzedamy samochód, możemy albo przesiąść się na taksówkę, albo kupić kolejny wóz. W tym drugim przypadku cała historia zatacza koło.

Może się także wydawać, że założony roczny przebieg jest zbyt niski i większość ludzi jeździ więcej.

Sprawdźmy w takim razie, przy jakim rocznym przebiegu taksówka przestaje się opłacać na rzecz własnego samochodu. Bierzemy pod uwagę koszt auta (25 000 złotych), koszt parkowania, ubezpieczenia (OC + AC, 2000 zł) i koszt benzyny.

Jak widać, posiadanie własnego auta staje się równie opłacalne, co jazda taksówką dopiero przy rocznych przebiegach w okolicy 12 tysięcy kilometrów. To aż tysiąc kilometrów miesięcznie.

To może nowy samochód?

Oczywiście mało kogo stać na to, by kupić nowy samochód za gotówkę – nawet gdy mówimy o najtańszych modelach na rynku. Obecnie coraz większa popularność zdobywa jednak wynajem aut lub forma finansowania, którą można określić jako „samochód na abonament”. Takie rozwiązanie ma dużo zalet. Przede wszystkim pozwala jeździć nowym samochodem i wymieniać go co dwa-trzy lata. Mamy gwarancję i nie musimy martwić się o usterki, a po końcu okresu wynajmu nie trzeba nawet samemu sprzedawać takiego auta – wystarczy oddać je do dealera. Niestety, nawet przy najtańszej możliwej opcji, bez wpłaty własnej, z wliczonym ubezpieczeniem, pakietem serwisowym, i z autem niskiej klasy, rata nie wyniesie mniej, niż 1200 złotych brutto miesięcznie – a i to wyłącznie wtedy, kiedy „dorwiemy” okazję. W takim układzie, przy podanych przebiegach koszt przejechania kilometra to niemal cztery złote. Dodajmy do tego koszt paliwa. Codzienna droga do pracy to wydatek około 44 złotych. Przypomnijmy, że jazda z mytaxi to 32 złote – a i to tylko wtedy, gdy akurat nie ma żadnej promocji.

Posiadanie samochodu to także inne koszty – myjnia, wynajem miejsca parkingowego pod domem, a także ewentualne koszty mandatów czy stłuczek.

Podsumowując – taksówka naprawdę się opłaca!

Nie będę dyskutował z tym, że niektórzy ludzie potrzebują mieć własny samochód. Dzieje się tak, gdy ktoś na przykład mieszka daleko za miastem, często wozi duże i ciężkie przedmioty lub regularnie jeździ z całą rodziną, a także gdy wiele jeździ w dalekie trasy. Jest jednak cała rzesza osób, które – tak jak w podanym przykładzie – mieszkają w mieście, nie mają daleko do pracy, a mimo tego nadal czują potrzebę posiadania auta. Tymczasem jazda taksówką to nie tylko – jak pokazały powyższe wyliczenia – oszczędność. To także wygoda.

Obecnie komfort korzystania z taksówek bardzo się poprawił.

mytaxi

Za sprawą debiutu takich rozwiązań, jak oferowane przez firmę mytaxi, sytuacja, w której taksówkarz pojedzie okrężną drogą i będzie nieuczciwy, odchodzi w zapomnienie. mytaxi korzysta z Map Google w aplikacji kierowcy, dlatego trasa, którą sugeruje mu aplikacja jest tożsama z tą, którą Mapy Google pokażą pasażerowi. Dodatkowo, aplikacja pokazuje, gdzie jest i za ile minut przyjedzie zamówiona taksówka (mamy więc czas spokojnie się przyszykować i wyjść przed dom), a w przypadku niezadowolenia z usługi – auta lub kierowcy, można wystawić ocenę, która jest weryfikowana przez biuro mytaxi. Co więcej, wcale nie trzeba mieć przy sobie gotówki i czekać na wydanie reszty – płatność odbywa się przez aplikację, czyli kwota za przejazd zostaje automatycznie pobrana z naszej karty lub konta PayPal.

mytaxi dba o jakość samochodów w swojej flocie. Praktycznie zawsze są to lepsze auta, niż te, które braliśmy pod uwagę przy naszych zestawieniach, a często można trafić nawet na najnowszy model, np. Mercedesów Klasy B lub E (na które mytaxi oferuje kierowcom atrakcyjną ofertę leasingową). Gdyby ktoś chciał prywatnie kupić takie auto, koszt jego dojazdów do pracy niebotycznie by się podniósł – a tak, może codziennie być wożony takim modelem pod same biuro. Co oczywiste, nie obchodzą nas przy tym takie kwestie jak ubezpieczenie, naprawy czy rata za taki samochód. Korzystanie z mytaxi to także okazja dla miłośników motoryzacji, by być wożonym różnymi modelami aut. Jednego dnia hybrydowa Toyota albo elektryczny Nissan Leaf, drugiego duży van Chryslera, trzeciego najnowsze BMW? Żaden problem!

Jazda taksówką to także oszczędność czasu.

mytaxi

Nie musimy szukać miejsca parkingowego ani za nie płacić, korki omijamy buspasem, a jadąc na tylnej kanapie możemy się zdrzemnąć, poczytać gazetę lub włączyć laptopa i przygotować się do trudnego dnia w pracy. Co więcej, wieczorem można także w ten sposób wybrać się na kolację i spokojnie wypić lampkę dobrego wina.

„Jeżdzę taksówką z oszczędności” – to może nadal brzmieć dziwnie. Ale, jak widać, ma sens. Warto o tym pomyśleć!

mytaxi

Tekst stworzony przy współpracy z mytaxi

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać