Tablice rejestracyjne dla rowerów warte rozważenia. To w USA mają rowery?
Wiadomości 18.05.2021Burmistrz Nowego Jorku rozważa tablice rejestracyjne dla rowerów. Będzie się działo.
Mieszkańcy Nowego Jorku będą w tym roku wybierać nowego burmistrza. Urzędujący burmistrz Bill de Blasio chyba dostrzega, dokąd i skąd wieje wiatr. Trudno w Nowym Yorku bronić wielkich paliwożernych pickupów, które kochają Amerykanie, ale można podbić ich serca atakując i głaszcząc rowery jednocześnie. Bill de Blasio rozważa wprowadzenie tablic rejestracyjnych dla rowerów. A może to nie ma związku z wyborami, przecież sam nie kandyduje i po prostu dostrzega problem?
Kto jest groźniejszy?
Wielkie pickupy wykańczają nas niezauważalnie, chyba że akurat robią rolling coal. Padając kiedyś na ulicy z powodu niewydolności układu krążenia, nie pomyślimy goddamn, a mogłem potępić sąsiada za kupienie paliwożernego samochodu, wtedy bym żył. Ale jak kurier rowerowy przywali nam paczką w ostrym zakręcie, to dobrze będziemy wiedzieli co nas zabiło, albo wybiło nam zęby.
W 2019 roku w Nowy Jorku samochody zderzały się z rowerzystami 3800 razy, w tylu przypadkach zakończeniem były poważne obrażenia lub śmierć (w 29 przypadkach). Mniejszych zdarzeń zapewne nie da się policzyć. Rowery stały się tak popularne, że trzeba je rejestrować, żeby sprawców kolizji skutecznie wyłapać. Na spadek śmiertelności dzięki tablicom rejestracyjnym dla rowerów, raczej nie ma co liczyć.
Aktywiści są podzieleni
Burmistrz mówi, że zmierzają w stronę nowego świata, gdzie coraz więcej ludzi jeździ na rowerach. Jego zdaniem to wspaniale, ale temat tablic rejestracyjnych należy zbadać. Jednym zdaniem stawia się po obu stronach barykady. Przyklasną mu Amerykanie, którzy pieszo chodzą jedynie do garażu, za pomysł utrudnienia życia rowerzystom i jednocześnie znienawidzą za wspieranie przemieszczania się na rowerze.
.@NYCMayor: trendsetter. https://t.co/sjAr7rgpNL pic.twitter.com/H9arSNCbmh
— NYC Mayor's Office (@NYCMayorsOffice) May 16, 2021
Bill de Blasio mówi, że przyszłość Nowego Yorku to dwa koła. Promuje więc zamykanie dróg dla samochodów i przerabianie ich na drogi dla rowerów. Oddaje miasto ludziom. Swoją drogą, nieładnie tak podkradać polskie aktywistyczne hasła.
The future of New York City is on two wheels.
We’ll be turning car lanes on the Brooklyn and Queensboro Bridges into protected bike lanes. But we're not stopping there — we'll create bike boulevards across the five boroughs. We're giving city space back to the people. #SOTC2021 pic.twitter.com/0kMAdxpIY4
— Mayor Bill de Blasio (@NYCMayor) January 29, 2021
Rowerzyści aktywiści są oburzeni, twierdzą, że to zniechęci ludzi do poruszania się na rowerach. Aktywiści, ale ci bez przydomka rowerzyści, są zadowoleni, ich zdaniem rowerzyści zbyt często łamią przepisy, by mogli pozostawać anonimowi.
Nie wiadomo, czy pomysł rejestrowania rowerów się obroni, czy amerykańskie poczucie wolności zostanie zbrukane numerowaniem kawałka metalu z gumowymi kółkami. W niektórych zakątkach tego kraju rower jest rzadszym widokiem niż niedźwiedź, a w Nowym Jorku chcą je rejestrować. Do czego jeszcze są zdolni się posunąć, może jeszcze ludzi będą znakować?
To może nie być zwykła sprawa porządkowa, tylko polityczna awantura. Połowa użytkowników rowerów w USA to przedstawiciele mniejszości narodowych, zarabiający niewiele powyżej 10 dolarów za godzinę pracy.
W Polsce rowery to też sprawa ideowa. Tylko że dyskusję o tablicach rejestracyjnych w zasadzie mamy już daleko za sobą.
Tablice rejestracyjne na rower w Polsce
W Polsce też pojawiają się takie głosy, żeby znakować i skuteczniej namierzać rowerowych piratów drogowych. W tej chwili można rower oznakować lub wykupić sobie polisę OC na rower, ale prościej jest uciec z miejsca zdarzenia, gdy się zawiniło. Tak nie było zawsze, nie zawsze było się anonimowym.