Przegląd rynku

Przegląd ofert: radość z jazdy w niskiej cenie. W miarę szybki samochód do 15 tys. zł

Przegląd rynku 17.08.2020 648 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 17.08.2020

Przegląd ofert: radość z jazdy w niskiej cenie. W miarę szybki samochód do 15 tys. zł

Michał Koziar
Michał Koziar17.08.2020
648 interakcji Dołącz do dyskusji

Kolega jeżdżący Peugeotem 301 ostatnio zaczął rozglądać się za czymś, co dałoby mu jakąkolwiek radość z jazdy, bez jednoczesnego znacznego wzrostu wydatków. To, że chce wydać na samochód do 15 tys. zł, wymyśliłem sam.

Kolega oczywiście mamrotał coś o tym, żeby był nowy, najlepiej z finansowaniem, bla, bla, bla. Okej, odbębnię rozsądną poradę. Kup Focusa ST w leasingu/wynajmie – daje mnóstwo radości i jest nowy. Formalności dopełnione, mogę zająć się prawdziwym przeglądem. Takim z gratami. G-R-A-T-A-M-I.

Auta, których szukałem, to wozy z dobrym stosunkiem mocy do masy. Nie jakieś potwory z milionem koni, bo te nie mają sensu dla kolegi. W pełni da się je wykorzystać tylko na niemieckim autobahnie albo torze, a potencjalny nabywca raczej nie jest stałym bywalcem żadnego z wymienionych miejsc. Odpadły też wozy pokroju BMW E36 czy Forda Sierry, bo kolega nie jest amatorem starego zwyczaju zwanego bondorokiem. Skupiłem się na autach, które dają wrażenie szybkiej jazdy, są zrywne i pozwalają na odrobinę zabawy w zakrętach. Górny pułap cenowy? 15 tys. zł. Dolny? Brak.

Francuzi zawsze mieli w tej kategorii coś do zaproponowania

Wystarczy wspomnieć legendarnego Peugeota 205 GTI, który stał się wzorem dla przyszłych hot-hatchy. Niestety, w związku z tym egzemplarze tego modelu od dawna nie są już też tanie. Na szczęście 206 aktualnie są w dołku cenowym, więc także ich najszybsze wersje nie są zbyt drogie. W okolicach dolnej połowy budżetu bez problemu mieszczą się egzemplarze ze 138-konnym 2.0, oznaczane jako GT lub S16. Mają tylko jeden problem – wygląd. A to udają rajdówkę, albo są po bardzo nieudanym tuningu z użyciem siatki ogrodzeniowej, ewentualnie po prostu dostały lexusowate tylne światła. Jak żyć? Trzeba kupić trochę droższą, najmocniejszą wersję RC. Nienajgorszy egzemplarz kosztuje 8,5 tys. zł, ładnie umyty i wypolerowany przez Galla Anonima to już wydatek rzędu 14 tys. zł.

szybki samochod
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Autor: Anonim.

To może Clio? Niektórzy być może pamiętają wersję V6. Auto kompletnie odjechane i nieprzystające do tego, co wiemy o budowaniu drogowych aut. Ono oczywiście nie mieści się w budżecie, ale na pocieszenie można przyjrzeć się innym w miarę szybkim odmianom. 172 konie w malutkim Clio? Brzmi dobrze, nawet za przeszło 12 tys. zł. 182 KM to też dobra liczba, kosztująca niecałe 14 tys. zł. Natomiast zakładając, że kolega naprawdę chciałby czegoś w miarę nowego, czekają na niego Twingo RS. 133 KM w malutkim aucie miejskim? Brzmi jak doskonały na plan. Do wyboru wariant bardziej stonowany i taki z walącymi po oczach wstawkami.

Jeśli temat to szybkie samochody, to nie może zabraknąć Japonii

Amerykanie są znani z mocarnych silników, Europejczycy – wygodnych i szybkich połykaczy autostrad oraz rozsądnych aut miejskich. Natomiast Japończycy doszli do perfekcji na dwóch polach – w sekcji niezawodnych grzybowozów i aut, które świetnie czują się w zakrętach, a ich silniki kręcą się do absurdalnych prędkości obrotowych. Nie będzie więc trudno znaleźć coś, co pochodzi z Dalekiego Wschodu i daje frajdę z jazdy.

Na początek sposób na zostanie najszybszym grzybem w okolicy. Chcesz być pierwszy na działce? Mieć pewność, że nikt nie zajmie ci miejsca w kolejce do apteki lub przychodni? Warzywa z bazarku zawsze dotrą do domu świeże? Nie wiem czy mój kolega właśnie o tym marzy, ale w sumie ma działkę, więc wizja szybkiego dojazdu na pewno mu się spodoba. Toyota Yaris 1.8 TS. Ostateczna broń działkowca. 133 KM w lekkiej, niepozornej budzie. Co lepsze, takie coś można kupić bez problemu, choć oczywiście jak na swoje wymiary nie jest tanie. Mówimy tu o cenach rzędu 15 lub 14 tys. zł za 13-letnie auto miejskie. Ale czego się nie robi dla tytułu króla działkowców.

toyota yaris
Władca Rodzinnych Ogródków Działkowych.
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Autor: Auto Handel Dawid Ł.

Skoro mówimy już o autach, które ani trochę nie kojarzą się z młodością, ale powinny dać radość z jazdy, to warto wspomnieć o Nissanie Sunny GTI, który podobno wyciąga 180 KM. To jest dopiero książkowy przykład sleepera. Wystarczy wymienić te paskudne felgi i za 5 tys. zł mamy szybki samochód, który wygląda jakby miał 20 sekund do setki. Podobną robotę powinien robić Nissan 100NX GTI za 5,6 tys. zł. Niby kiedyś był dedykowany młodym, ale obecnie pachnie już stęchlizną. Na szczęście ma 143 KM, więc powinien jakoś jechać. No i wygląda na bardzo zadbanego, co nie jest takie oczywiste przy autach za kilka tysięcy.

Szybki samochód? Wiadomo, że Honda Civic

Wiecie, taki żarcik. Bo, hehe, syfik jest, haha wolny. No, pożartowaliśmy. Tak serio to zwłaszcza starsze Civiki mają ogromny potencjał na wozy do szybkiej jazdy. Zresztą, nawet bez modyfikacji kierowca ma wrażenie, że jest na torze jadąc 50 km/h. Taki samochód jak Civic nie musi być szybki. Na tym polega magia tej japońskiej konstrukcji. Inna sprawa, że zazwyczaj stary Civic, który faktycznie ma jakąś moc, przeszedł szereg modyfikacji silnikowych. Żeby je zrozumieć trzeba znać tajne szyfry. Opis tego Aerodecka jeszcze da się ogarnąć rozumem, ale w tym egzemplarzu IV generacji za 10,5 tys. zł to czyste gadanie szyfrem. Tu d21b37, b14c67 jest w v45h34, powtarzam, y53d45 jest w b2137xD.

szybki samochod
Czemu hondziarze zawsze muszą robić zdjęcia pod takim dziwnym kątem?
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Autor: Adam

Skoro już mówimy o Civiku, to pora na kolejną ikonę japońskiej, szybkiej, ale ekonomicznej jazdy. Mazda MX-5, mały, niepraktyczny gokart. Można go kochać, można uważać za niemęski, ale tak naprawdę to świetnie zaprojektowane auto. Po prostu nie każdy pasuje do jego grupy docelowej. Co ważne, w założonym budżecie mamy trochę takich małych ścigantów do wyboru, choć to w większości umiarkowanie mocne wersje 1.6. Choć nie tylko, jest i jakaś zadbana 140-konna. Z drugiej strony, 1.6 też zupełnie wystarczy do dobrej zabawy. Wszystko to w okolicach 10 tys. zł.

Chwila, sportowe Mazdy, o czymś zapomniałem…. ach, tak, RX-8. Ale nie, nie zrobię tego koledze. Musiałby kochać silniki Wankla, inaczej na zawsze mnie znienawidzi. Swoją drogą, ciekawe jak taki Wankel radzi sobie na LPG.

Wróćmy do Europy

Dość tej Japonii, pora na chwalebne niemieckie pojazdy! Chyba że nie, bo Golf IV GTI to taki trochę żart. Ale zawsze można kupić kultową trójeczkę za 8,6 tys. zł. Oczywiście ma LPG i klimatronik, jest poniżona, ogólnie wszystko się zgadza. Tak powinna wyglądać trójka. Jeśli jednak odczuwacie lekkie obrzydzenie widząc niedawnego króla imprez w remizie, to znalazłem ciekawego Golfa II. Co prawda chyba nie jest prawdziwym GTI, ale kogo to obchodzi. Kosztuje 13,7 tys. zł i ma zegary cyfrowe, więc brałbym go jak zły. Nie zgadza mi się tylko brak detali typowych dla wersji GTI, ale może po prostu nie znam się na Volkswagenach.

Jest jeszcze jeden Golf GTI, całkiem świeży. Z 2014 r. za 2,5 tys. zł. Doszczętnie spalony. Nie wiem tylko co właściciel chce sprzedać, nie ma tam już żadnych części do ponownego użytku. Sądząc po zdjęciach powiedziałbym, że chce opchnąć papiery, ale wydawało mi się, że w nowych furach podmiana numerów nie jest taka prosta. To nie Syrena. Zresztą, pokazał w internecie wszystkie dane pojazdu, włącznie z VIN, więc nie wiem kto by się teraz pokusił o robienie z nich Szczepana. Chyba tylko szaleniec.

Oj, zapomniałem o Fordach. Najprostsza odpowiedź to oczywiście Focus ST, ale po co iść drogą rozsądku? Nigdy nie podobały mi się Focusy tej generacji. Lepiej kupić Fiestę XR2! Chyba że nie, bo jest przegnita na wylot. Pozostaje liczyć, że druga z uszkodzonym wstecznym biegiem trochę bardziej trzyma się kupy.

samochód do 15 tys. zł
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Autor: Tomasz

Radość z jazdy, szybki samochód, te sprawy

Nie wiem czy kolega będzie zadowolony z tego przeglądu ofert pełnego potencjalnych min i gratów, które co jakiś czas muszą się psuć. Pewnie nie będzie kontent, przeklnie szpetnie i pójdzie po finansowanie na jakieś 80-konne, nudne auto z salonu. Na szczęście guzik mnie to obchodzi, to nie ja będę jeździł jego samochodem.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać