Lokowanie produktu

Sztuka wyboru, czyli dlaczego wszędzie jest pełno Skody Superb

Lokowanie produktu 31.03.2020 248 interakcji

Sztuka wyboru, czyli dlaczego wszędzie jest pełno Skody Superb

Piotr Barycki
Piotr Barycki31.03.2020
248 interakcji Dołącz do dyskusji

Zróbcie mały eksperyment – w drodze do lub z pracy policzcie wszystkie Skody Superb, które napotkacie. Sporo? Bez wątpienia. To teraz zastanówmy się, dlaczego tak jest.

Jeśli ktoś w obecnych warunkach (słusznie) zdecydował się pozostać w domu, może przeprowadzić inny eksperyment. Niech stworzy krótką listę aut z segmentu D, których zakup by w danym momencie rozważył. Zakładam się, że prawie na pewno znajduje się na niej Superb, a przynajmniej na którymś etapie był brany pod uwagę – chociażby jako punkt odniesienia.

Zresztą tak właśnie jest w moim przypadku – kiedy myślę o nowym samochodzie, zawsze gdzieś pojawia się Superb i porównania konkurencyjnych modeli do niego. I już tłumaczę, dlaczego tak jest.

Po pierwsze – mogę wybrać taki napęd, jaki mi pasuje.

I zawsze ma cztery cylindry, co w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste, nawet w segmencie D. Tymczasem tutaj nawet bazowa wersja 1.5 TSI o mocy 150 KM ma słuszną liczbę cylindrów.

Nie wystarczy mi pojemność skokowa 1,5 litra i generowane przez nią 150 KM? Poziom wyżej mamy już benzynowe 2 litry i 190 KM. Jeszcze więcej mocy? Proszę bardzo – 2 litry i 272 KM (i to naprawdę jedzie – 5,6 s do 100 km/h).

Ma być oszczędniej? Do wyboru są dwa dwulitrowe warianty wysokoprężne (150 i 190 KM). Ma być z napędem 4×4? Jest taka opcja. Ma być z przekładnią automatyczną? Większość odmian silnikowych jest oferowanych w takiej wersji. Ma być częściowo elektrycznie – proszę bardzo, jest IV z hybrydowym napędem typu plug-in i kilkudziesięcioma kilometrami jazdy na samym prądzie po jednym naładowaniu.

W sumie w ofercie jest 9 opcji napędowych. To wszystko w momencie, kiedy niektórzy rywale oferują np. 4-5 wariantów, a swoją gamę silników benzynowych zamykają np. na 1,6 litra i mniej niż 170 KM. Albo gamę silników wysokoprężnych otwierają jednostką trzycylindrową.

Zresztą jest tutaj jeszcze jeden haczyk…

Po drugie – naprawdę mogę wybrać te jednostki napędowe.

W wielu przypadkach w segmencie D dostępność wariantów napędowych zależy od wersji wyposażenia, którą zamówimy. Nie możemy mieć np. najmocniejszej jednostki benzynowej z podstawową wersją wyposażenia. Albo w drugą stronę – nie możemy mieć słabszego silnika (który dla niektórych jest w pełni wystarczający) i najwyższej wersji wyposażenia.

W przypadku Superba – z wyjątkiem dwóch wariantów z gamy wysokoprężnej (niedostępne jako Active) – tego problemu nie ma. Superb Active (bazowa odmiana) i silnik 2.0 TSI 4×4 272 KM? Proszę bardzo. Superb Laurin & Klement z 1.5 TSI i manualną przekładnią? Oczywiście. Wszystko pomiędzy tym? Jasna sprawa.

I dla mnie taki wybór jest kluczowy, bo pozwala na łatwiejsze balansowanie – przy określonym budżecie – między wyposażeniem a jednostką napędową. Jeśli chcę mieć ponad 200 KM, to chcę dopłacić za to, a nie za tonę obowiązkowego wyposażenia. Jeśli chcę zamiast tego pełną opcję, to niekoniecznie chcę płacić za mocniejszy silnik.

Co zresztą automatycznie przerzuca nas do kolejnego punktu:

Po trzecie – mogę faktycznie wybrać wyposażenie.

Prosty przykład – chciałbym mieć w kolejnym samochodzie elektryczną regulację foteli z pamięcią. Wystarczy mi w rodzinie jedno auto, ale ciągłe przestawianie fotela pod dwóch zdecydowanie różnych kierowców jest uciążliwe.

W Superbie mogę taką opcję domówić nawet do najbardziej podstawowej odmiany, unikając tym samym dopłaty za elementy, które mnie nie interesują. W cennikach innych marek ta opcja przeważnie jest albo niedostępna w tańszych wersjach, albo jest wyposażeniem standardowym najwyższych i nigdzie indziej nie można jej mieć.

Są oczywiście pojedyncze elementy, których nie można do bazowego Superba dokupić (np. wirtualny kokpit), ale wystarczy przeskoczyć na Ambition i już właściwie wszystko jest w naszym zasięgu.

Bonusowo – nie ma tu znanego dla niektórych marek przypadku, kiedy zaznaczymy opcję za 500 zł, po czym okaże się, że jasne, możemy ją mieć, ale jeśli dokupimy pakiet za 5000 zł.

Po czwarte – już nawet ten Ambition wystarczy

Wprawdzie co jakiś czas w mojej głowie rodzi się ciekawy pomysł zakupu wersji Active z silnikiem 272 KM, ale zawsze wtedy zaglądam do cennika, sprawdzam wyposażenie odmiany Ambition i – na razie wirtualnie – uznaję, że to byłaby zdecydowanie lepsza opcja.

Tym bardziej, że już tutaj wyposażenie jest takie, że niewiele trzeba byłoby dokładać i dopłacać. Są matrycowe reflektory LED (!), bez których nie wyobrażam sobie nowego samochodu, a które dalej nie są standardem – nawet w dużo droższych autach. Jest elektrycznie sterowana klapa bagażnika. Jest rozpoznawanie znaków drogowych, kontrola odstępu z opcją hamowania i system hamowania awaryjnego w przypadku wykrycia pieszych. Jest automatyczna klimatyzacja dwustrefowa, czujniki parkowania z tyłu, bezkluczykowe uruchamianie samochodu, przyciemniane lusterka boczne i wewnętrzne, regulowane podparcie lędźwiowe, tempomat z ogranicznikiem prędkości, wielofunkcyjna kierownica obszyta skórą, 8-calowy ekran systemu multimedialnego z CaarPlay i Android Auto, a do tego kilka innych dodatków.

Czy dokupiłbym jakieś opcje ekstra? Tak, ale tutaj można wrócić  do punktu numer 3. Jeśli coś jest na liście wyposażenia opcjonalnego, to na 99 proc. mogę to dobrać nawet i do tej rozsądnej odmiany Ambition – nie muszę od razu przeskakiwać na Style czy L&K.

Po piąte – jak ktoś jednak chce zaszaleć, to może.

Skoda Superb

Wykracza to wprawdzie poza mój budżet na samochód, ale jeśli ktoś oczekuje większej liczby dodatków – ma spore pole do popisu. Wentylowane fotele z masażem? Adaptacyjne zawieszenie? Duży, panoramiczny dach? Ogrzewanie postojowe? System nawigacyjny z 9,2-calowym wyświetlaczem? Wykończenie foteli skórą albo alcantarą? 19-calowe felgi? Dźwiękoszczelne szyby boczne?

To wszystko jest na liście opcji i można do woli zaznaczać i zamawiać. Nawet jeśli niektóre z tych dodatków kojarzą nam się raczej z autami z segmentu wyżej (z którymi Superb ma wiele wspólnego).

Po szóste – nikt nie narzuca mi jednej wersji nadwoziowej

Historia zna nawet dość współczesne przypadki, kiedy producent wprowadzał nowy model do segmentu D, oferując go tylko w jednej wersji nadwoziowej. Przeważnie nie kończyło się to dla niego zbyt dobrze.

Tutaj do wyboru są oczywiście dwie obowiązkowe odmiany – kombi i limuzyna (liftback). Gdyby tego jednak było mało, dochodzą jeszcze kolejne, nieco ciekawsze warianty.

Skoda Superb Laurin & Klement

Kombi i limuzynę można zamawiać w odmianie Sportline, czyli usportowioną w środku i na zewnątrz.

Moim faworytem pozostaje jednak i tak najnowszy dodatek do gamy, czyli odmiana Scout. Z nieco powiększonym prześwitem, terenową stylizacją i ciekawym wyposażeniem standardowym.

Skoda Superb 4x4 scout test 2020

W sumie mamy więc kombi, limuzynę, usportowione kombi i limuzynę, a także odmianę uterenowioną. Trudno znaleźć podobny komplet w tym samym segmencie.

Po reszta – to, co już o Superbie doskonale wiadomo.

Skoda Superb iV hybrid test
W torbach schowano kable.

Czyli np. to, że ma bezdyskusyjnie potężny bagażnik i znam osobę, która powinna do swoich zastosowań kupić kombivana, ale kupi prawdopodobnie właśnie Superba, bo z zapasem pomieści się ze sprzętem w jego kufrze.

Albo to, że równie bezkonkurencyjna jest przestrzeń w kabinie pasażerskiej i nikomu z tyłu nie zabraknie miejsca ani na nogi, ani na głowę.

Albo to, że Skoda Superb szokująco dobrze trzyma wartość i od lat jest pod tym względem w czołówce swojego segmentu.

Chociaż to ostatnie wydaje się raczej oczywiste, biorąc pod uwagę wszystkie wcześniejsze podpunkty…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać