Felietony

Zniesienie obowiązku jazdy na światłach mijania w dzień? Nie, dziękuję, postoję

Felietony 15.08.2019 632 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 15.08.2019

Zniesienie obowiązku jazdy na światłach mijania w dzień? Nie, dziękuję, postoję

Michał Koziar
Michał Koziar15.08.2019
632 interakcje Dołącz do dyskusji

Jazda z włączonymi światłami mijania w dzień wraca jak bumerang. Ostatnio bezsensowną walkę o zniesienie tego obowiązku podjęła grupa posłów z partii Kukiz ’15. Chyba już czas dać sobie spokój.

Panowie w swojej interpelacji napisali o tym, że prawo dotyczące świateł w dzień nie dało wymiernej poprawy bezpieczeństwa. Przedstawiają punkt widzenia części ekspertów, statystyki – wszystko na nic. Nagłówki w mediach trąbią o końcu jazdy na światłach mijania, ale to nie przejdzie. Tak jak przy każdej poprzedniej okazji. I dobrze. Dlaczego?

Czasy świateł dziennych.

Mamy 2019 r. Minęło niemal 14 lat od wprowadzenia obowiązku jazdy na światłach w Polsce. Podobne przepisy obowiązują w wielu innych krajach, większość nowych samochodów z definicji jest wyposażona w światła do jazdy dziennej. Tak, właśnie te, które kierowcy często zapominają zmienić na mijanki w deszczu. DRL-e uruchamiają się wraz z silnikiem i zazwyczaj nie da się ich wyłączyć. To standard, który się nie zmieni, nawet jeśli przepisy w Polsce zostaną zmodyfikowane. To oznacza, że ewentualne nowe prawo będzie tak naprawdę dotyczyć tylko bardziej wiekowych pojazdów bez świateł dziennych, których liczba na drogach z roku na rok maleje.

Oczywiście to, że przepis miałby realny wpływ jedynie na część parku maszynowego nie jest samo w sobie argumentem przeciw. Problem jest inny. Miałem okazję przejechać kilka tysięcy kilometrów po krajach, w których światła w dzień nie są obowiązkowe. Przez wspomniane DRL-e nie było to przyjemne doświadczenie. Na jednopasmowych drogach krajowych często miałem problem z upewnieniem się, czy mogę bezpiecznie wyprzedzać. Kiedy mózg już nastawił się na ocenianie odległości do pojazdu jadącego z naprzeciwka z włączonymi DRL-ami, pojawiał się nagle starszy samochód bez świateł. Łapałem się na tym, że widzę go o wiele później niż powinienem. Mój mózg nie wyłapywał go automatycznie.

Może i ten przepis nie podniósł poziomu bezpieczeństwa, ale jego wycofanie może być ryzykowne.

To doświadczenie uświadomiło mi, że w dobie DRL-i obowiązek włączania mijanek w starszych autach jest po prostu ułatwieniem. Zmniejsza szanse, że przyzwyczajenie do oświetlonych aut nie pozwoli dostrzec wystarczająco wcześnie bardziej wiekowego pojazdu. Już teraz wiele osób narzeka na królów oszczędności, którzy montują do swoich 25-letnich gruzów chińskie LED-y udające dzienne. Nie chodzi o estetykę, a to, że są niewidoczni na tle reszty aut.

Zresztą, kto wie czy taki ciągły wymóg, by mózgi kierowców dwutorowo obserwowały pojazd z naprzeciwka nie doprowadzi do dodatkowych wypadków? Przejedzie dwadzieścia aut z DRL-ami, więc kierowca przyzwyczajony w ten sposób do zwracania uwagi na świecące punkty za późno dostrzeże jedenasty pojazd pozbawiony dziennych. To moja główna wątpliwość co do likwidacji obowiązku jazdy na mijankach.

Po co to w ogóle likwidować?

Kolejna zagwozdka to korzyści wynikające z jazdy bez świateł w dzień. Jak już wspomniałem – w przypadku nowszych aut nowe przepisy nic nie zmienią. Dla kierowców starszych aut oznaczałoby to marginalnie mniejsze spalanie i rzadszą wymianę żarówek bez szpecenia pojazdu LED-ami. Jest to niewątpliwie jakaś korzyść, ale raczej niezbyt istotna.

Co znaczy 0.1 litra paliwa na sto wobec potencjalnego obniżenia bezpieczeństwa przez mieszankę aut z DRL-ami i nieoświetlonych?

Nie widzę sensu likwidacji obowiązku jazdy na światłach mijania w 2019 r. Ewentualne korzyści będą marginalne, potencjalne straty mogą być znaczne. Na szczęście jestem niemal pewien, że to tylko kolejny projekt służący do pokazania, że posłowie robią coś dla ludu. I tak nie przejdzie, ale będzie można mówić, że dbało się o interesy zwykłego człowieka.

Na koniec dodam tylko, że jedynie krowa nie zmienia zdania. Da się mnie przekonać. Np. jeśli zobaczę kilka niezależnych od siebie badań, jasno stwierdzających, że mieszanka pojazdów nieoświetlonych i tych z DRL-ami nie jest niebezpieczna. Względnie nie jest gorsza od obecnego status quo. Wtedy faktycznie, nie ma co marnować żarówek.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać