Felietony

Znany aktywista Jan niespodziewanie ma rację w sprawie strefy czystego transportu w Warszawie

Felietony 29.01.2023 110 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 29.01.2023

Znany aktywista Jan niespodziewanie ma rację w sprawie strefy czystego transportu w Warszawie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski29.01.2023
110 interakcji Dołącz do dyskusji

Ma rację, ponieważ powtarza dokładnie moje słowa. A te słowa są krótkie i proste: Strefa Czystego Transportu w Warszawie nic nie da.

Strefa czystego transportu w Warszawie powstanie, nawet jeśli 100 proc. mieszkańców miasta będzie temu przeciwnych. Nie zlecono żadnych rzetelnych badań ani co do tego ile osób sobie tego życzy, ani czy występuje realna konieczność wprowadzania takiej strefy. Uzasadnieniem dla wprowadzenia SCT są badania z roku DWA TYSIĄCE JEDENASTEGO czyli sprzed 12 lat. Auta, które wtedy były nowe, dziś są dwunastoletnimi „gratami”. A i nawet te badania, w postaci raportu NIK, są o rurę wydechową potłuc, ponieważ nie wskazują, jakie są źródła zanieczyszczeń transportowych.

Stare diesle złe, stare diesle złe, stare diesle złe, stare diesle złe

Masz tak powtarzać i się nie interesować. Stare diesle złe. Ale ile ich jest w Warszawie? Bardzo niewiele, park samochodowy w stolicy znacząco się unowocześnił, dominują współczesne auta benzynowe i hybrydowe. Co z jakością powietrza w Warszawie? Jest akceptowalna, nie idealna, ale znośna. Nie ma na ten moment żadnych twardych badań, z których wynikałoby, że SCT zmieni coś na lepsze, bo nawet nie wiemy jaka jest sytuacja obecna. Można sobie tylko obejrzeć mapę IoT Warszawa. Nie wygląda ona zbyt alarmująco.

Do tego miejsca nasze poglądy z panem Janem są rozbieżne

Ja uważam, że nie należy robić nic. Park samochodowy sam się unowocześni, a sytuacja, w której zły warszawiak jedzie swoim kopciuchem z peryferiów do centrum do pracy jest dość nierealistyczna. Przez centrum przejeżdżają głównie taksówki i Uber. Ruch prywatny koncentruje się na wlotach do Warszawy, ale do centrum nie dochodzi. Przypuśćmy jednak na chwilę, że się zgadzamy i że naszym wspólnym celem jest znaczna poprawa jakości powietrza, bezpieczeństwa itp. wymysły. Czy Strefa Czystego Transportu realizuje cokolwiek z tego założenia?

Strefa Czystego Transportu w Warszawie nie realizuje niczego

Aby było czyściej i ciszej, musi być mniej samochodów. SCT w żaden sposób nie rozwiązuje tego problemu. Aby było mniej samochodów, musi być lepszy transport publiczny i infrastruktura mniej faworyzująca osoby zmotoryzowane. Innymi słowy, trzeba malować buspasy i monitorować je pod kątem nielegalnego wjeżdżania na nie, a także podwyższyć karę za jazdę buspasem. Pozostaje kwestia unoszonego przez pana Jana unosu wtórnego. To znaczy, przepraszam, podnoszonego. Samochody unoszą pył niezależnie od źródła zasilania, podobnie jest ze ścieraniem opon i klocków hamulcowych. Im więcej samochodów, tym więcej pyłu, dlatego trzeba zmniejszać liczbę samochodów. Co z tego, że nie wjedziesz dieslem Euro 4 do SCT, skoro po horyzont będzie ciągnąć się korek diesli z Euro 5? Różnice między kolejnymi normami euro są znikome. Czy wiecie, że Euro 5 i Euro 6 nie różnią się w kwestii dopuszczalnego limitu emisji cząstek stałych przez diesle?

W skrócie więc mówiąc, Jan z Twittera ma całkowitą rację

Strefa Czystego Transportu w Warszawie nie usunie istoty problemu, jaką dla aktywu jest „zbyt dużo samochodów”. Ja wprawdzie uważam ten problem za lipny, ale zgadzam się, że jeśli uznamy „zbyt dużo samochodów” za kwestię numer 1, to SCT nic z nią nie robi. Uważam też, być może naiwnie, że istnienie dużego ruchu samochodowego jest przedłużeniem urbanistyki. Nie bez powodu nie da się żyć bez samochodu w Minneapolis, ale da się w Utrechcie, te miasta są zupełnie inaczej zbudowane. Jeśli wszystko jest względnie blisko, to po co jeździć samochodem? Ja uwielbiam nie musieć jechać samochodem, jestem zachwycony mogąc załatwić prawie wszystko w swojej okolicy za pomocą roweru. Najlepszym powodem do niejechania samochodem jest dla mnie to, że więcej kłopotu miałbym targając samochód niż go zostawiając, a rowerem dojadę w tyle samo, albo szybciej. Może powinno się wprowadzić zakaz poszukiwania pracy dalej niż 10 km od miejsca zamieszkania?

W każdym razie, SCT nie jest dobre ani dla nas, blachosmrodziarzy

Ani dla Was, koledzy i koleżanki z „ruchów miejskich”. Nie jest też dobre dla miasta, bo to dodatkowy koszt i biurokracja, a poprawa powietrza – znikoma. Wychodząc od zupełnie różnych założeń, lądujemy z tym samym wnioskiem. Co tylko prowadzi mnie do konstatacji, że SCT tak naprawdę nie chce nikt, i nigdy nie chciał. Jedno, czego chciałbym naprawdę, to ogólnowarszawskie referendum w sprawie SCT, Tempo 30 i innych pomysłów, które robią z Warszawy miasto-hotel.

Zdjęcie główne: Pixabay/Tomek Klamczyński

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać