Felietony

Czy sportowy samochód elektryczny ma w ogóle sens w 2023 r.? Nie ma, ale…

Felietony 09.02.2023 72 interakcje

Czy sportowy samochód elektryczny ma w ogóle sens w 2023 r.? Nie ma, ale…

72 interakcje Dołącz do dyskusji

Sportowy samochód elektryczny – można powiedzieć, że od niego wszytko się zaczęło, bo pionierem wśród seryjnych aut na prąd była Tesla Roadster na podwoziu Lotusa. Ale czy istnienie takiego pojazdu w 2023 r. ma jeszcze jakikolwiek sens?

Samochody elektryczne bardzo szybko ewoluowały i zaczęły okupować różne segmenty rynku. Nissan stworzył hatchbacka, Leafa, Tesla pokazała dużego sedana Model S. Od tamtej pory wszystkie firmy skupiły się na budowaniu aut elektrycznych w segmentach, które da się przekuć na jak największe zyski – sportowe modele poszły w odstawkę.

Elektryczne auta są prędkie, ale czy sportowe?

Poza tym, przy okazji konstruowania elektryków, okazało się, że stosunkowo łatwo zbudować bardzo, ale to bardzo szybkie, pojazdy na prąd – tutaj znowu wracam do Tesli. Pamiętacie, jak Model S stawał się coraz mocniejszy i pokazywał, że rodzinny samochód może być szybszy od superaut? Nagle okazało się, że każdy może mieć na zawołanie ekstremalne osiągi zarezerwowane nie tylko dla bestii zrodzonych w fabrykach Lamborghini, czy Ferrari. Kupując elektryka dziś, (prawie) każdy może mieć naprawdę szybki samochód i poczuć się jak Ayrton Senna przez te kilka chwil, kiedy ma na to ochotę.

To sprawiło, że sens istnienia auta sportowego stanął pod znakiem zapytania. Skoro można mieć emocje ze sportowej jazdy autem rodzinnym, to po co zapychać sobie garaż sportową zabawką na weekend? Mam tutaj na myśli przyziemne modele sportowe.

To, że sportowe auta przestają mieć sens w dobie elektryfikacji, zaczęło do mnie docierać niedawno, gdy pisałem o przyszłości Mazdy MX-5. Japończycy nie są pewni, w którą stronę pójdzie projekt kolejnej generacji kultowego roadstera. Coś mi się wydaje, że oni doskonale to rozumieją, że elektryczne auto sportowe nie ma sensu. Osiągi zarezerwowane dla tej grupy aut mają teraz rodzinne auta elektryczne. No tak – powiecie – ale to nie tylko osiągi, ale również wrażenia z jazdy.

Sportowy samochód elektryczny to nie tylko osiągi, ale przede wszystkim prowadzenie

Oczywiście wrażenia z jazdy, czyli prowadzenie, jest najważniejsze w autach sportowych. I tutaj jest pies pogrzebany – nie da się dziś zrobić dobrego auta sportowego na prąd, bo będzie zbyt ciężkie, bo nie będzie zmieniało biegów, bo nie będzie robiło brum brum… A jeśli ma wyć i skręcać tak samo, jak czteroosobowy sedan, to lepiej po prostu podkręcić ten czteroosobowy model kilkoma bajerami, a o sportowcu po prostu zapomnieć.

Na szczęście jest jeszcze nadzieja. Tą nadzieją jest Porsche. W sieci pojawiły się zdjęcia szpiegowskie elektrycznego Boxtera. To oznacza, że elektryczne auto sportowe powstanie. A jak ekipa z Zuffenhausen bierze się za coś, to raczej na pewno zrobi to dobrze. A więc sportowe samochody nie odejdą w zapomnienie wraz z elektryfikacją, przynajmniej nie przez najbliższe lata.

Poza sportowymi samochodami, osobną kategorią są hipercary. Mam tutaj na myśli maszyny pokroju Rimac Nevera, Pininfarina Battista, czy Koenigsegg Regera – one powstały, żeby wykorzystać potęgę napędu elektrycznego, bić rekordy, zapewniać progres technologiczny oraz wysysać miliony z kont najbogatszych. O ich istnienie jestem spokojny – mam wrażenie, że elektryfikacja tylko pomoże w rozwinięciu się tej kategorii pojazdu.

Czytaj również: 

Porsche Taycan Turbo S Sport Turismo – test, który pokazał jaki powinien być samochód elektryczny

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać