Ciekawostki

Wraca silnik Wankla, ale niestety nie będzie napędzał kół

Ciekawostki 21.09.2018 405 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 21.09.2018

Wraca silnik Wankla, ale niestety nie będzie napędzał kół

Piotr Szary
Piotr Szary21.09.2018
405 interakcji Dołącz do dyskusji

RX-7. RX-8. Eunos Cosmo. Ulubiony autobus Tymona, czyli Parkway Rotary. Wszystkie te modele Mazdy (i nie tylko te) mają wspólną cechę, która wyróżnia je na tle konkurencji – silnik Wankla. Choć wielu z nas czeka na zaprezentowanie nowej Mazdy z jednostką napędową tego typu, wiele wskazuje na to, że silnik z obrotowym tłokiem trafi najpierw do samochodów elektrycznych Japończyków jako range extender – japoński producent uzyskał patent na takie rozwiązanie.

Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia, czym jest range extender. Konstrukcje tego typu to po prostu silniki spalinowe, które w niektórych samochodach elektrycznych – przykładowo w BMW i3 w wersji REx – pozwalają na awaryjne doładowanie akumulatorów trakcyjnych w czasie jazdy. Dzięki temu nie trzeba się aż tak przejmować stanem ich naładowania, przynajmniej póki dysponujemy paliwem w zbiorniku. Można by więc stwierdzić, że jest to w praktyce coś w rodzaju hybrydy plug-in (która przecież też może jeździć w trybie czysto elektrycznym, a silnik spalinowy ma możliwość ładowania akumulatorów), ale jest jedna zasadnicza różnica: range extendery nie są połączone z układem napędowym i w związku z tym taki silnik nie napędza bezpośrednio samochodu – służy tylko jako generator prądu. Różni producenci podeszli do sprawy w różny sposób. Przykładowo wspomniane BMW i3 korzysta z dwucylindrowego silnika ze skutera, a Opel Ampera z czterocylindrowej jednostki o pojemności 1,4 litra. Większość takich konstrukcji to silniki wolnossące, choć zdarzają się wyjątki – przykładowo trzycylindrowy silnik Lotusa ze sprężarką mechaniczną.

Mazda postanowiła podejść do sprawy w inny sposób.

silnik Wankla

Jednym z czynników, które na ogół podaje się jako znaczącą zaletę wyróżniającą auta elektryczne na tle spalinowych jest ich praktyczność. Ponieważ nie posiadają zajmujących mnóstwo miejsca typowych układów napędowych, a akumulatory można zmieścić pod podłogą, pojazdy projektowane od początku pod kątem „jazdy na prądzie” mogą zaoferować więcej przestrzeni w kabinie w porównaniu do konwencjonalnego samochodu. Range extender może więc być z jednej strony pożądany (zwłaszcza tam, gdzie jest problem z dostępem do ładowarek), a z drugiej – spędza sen z powiek projektantom wnętrz. Z tego powodu powinien być więc jak najmniejszy.

Rozwiązaniem problemu ma być silnik Wankla.

Silniki z obrotowymi tłokami, dzięki swojej nietypowej konstrukcji, mają wyjątkowo niewielkie rozmiary i mało ważą. Przykładowo, dwuwirnikowy silnik 13B Renesis z Mazdy RX-8 „na sucho”wraz z większością osprzętu waży 112 kilogramów. To mniej więcej tyle, co czterocylindrowy silnik o podobnej pojemności w samochodzie miejskim. Tyle tylko, że samochód miejski z pojemności 1,3 litra osiąga moc nieprzekraczającą zwykle 100 koni mechanicznych, podczas gdy Renesis osiągał – zależnie od wersji – od 192 do 250 KM.

Zabierzmy jeden tłok i otrzymujemy idealną konstrukcję do zastosowania w range extenderze – wydajną, małą, lekką i pracującą praktycznie bez wibracji.

silnik Wankla

31 sierpnia w Japońskim Urzędzie Patentowym zarejestrowano patent japońskiego producenta, a informację na ten temat opublikowano 19 września. Mazda zakłada, że silnik Wankla zastosowany w tej konstrukcji miałby być montowany poziomo pod podłogą bagażnika. Jest to nowość, bowiem wcześniej jednostki tego typu zawsze pracowały w pionie. Silnik ma zajmować tyle miejsca, ile pudełko po butach. Do tego momentu wszystko jest więc super, ale przychodzi zwątpienie:

co ze zużyciem oleju?

Silniki z obrotowymi tłokami mają tę wadę, że aby pracować poprawnie, muszą zużywać nieco oleju silnikowego. W klasycznej jednostce w rodzaju rzędowego diesla uznajemy to na ogół za wadę (zwłaszcza, gdy jednostka napędowa zużywa litr oleju na 1000 kilometrów, a producent twierdzi, że wszystko jest w porządku). W silniku Wankla nie jest to minus, a po prostu cecha, wynikająca z nietypowej konstrukcji – trzeba się z tym pogodzić. O ile jednak w takiej Maździe RX-8 niektórzy kierowcy dolewają litr środka smarnego co każde półtora tysiąca kilometrów, a niektórzy co 6-7 tysięcy, to można podejrzewać, że w jednowirnikowej, niewielkiej konstrukcji, na dodatek uruchamianej tylko okazjonalnie, nie powinno to stanowić dużego problemu. Tym bardziej, że „wydłużacze zasięgu” pracują w optymalnych dla siebie warunkach i nie grozi im katowanie na torze wyścigowym. To wszystko sprawia, że wady, które silnik Wankla ma niejako wpisane w swoją charakterystykę, w przypadku takiego zastosowania bledną przy zaletach.

Elektryczna Mazda z nowym range extenderem ma się pojawić na rynku w 2019 roku.

Na chwilę obecną nie są znane żadne dalsze szczegóły na jej temat. Jedyne, czego można się spodziewać, to napędu na tylną oś. A skoro tak, to ja już zaczynam myśleć o potencjalnym zastosowaniu tego jednowirnikowego Wankla w Fiacie 126p.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać