Wiadomości

Silnik Wankla naprawdę wraca do Mazdy. Ale nie szybko

Wiadomości 08.10.2020 106 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 08.10.2020

Silnik Wankla naprawdę wraca do Mazdy. Ale nie szybko

Adam Majcherek
Adam Majcherek08.10.2020
106 interakcji Dołącz do dyskusji

CEO Mazdy potwierdził, że firma wciąż chce, by silnik Wankla pojawił się w gamie. Praca wre i przynosi efekty.

Trochę zaczynamy przestępować z niecierpliwością z nogi na nogę, bo przecież to miało się wydarzyć w tym roku – takie zapewnienie otrzymaliśmy w 2018. Jednak rok 2020 jest na tyle wyjątkowy, że w sumie nie wypada się dąsać na Japończyków za opóźnienie. Tak czy inaczej, CEO Mazdy – Akira Marumoto – zapewnił, że prace nad tym rozwiązaniem trwają i już na początku przyszłego roku w Japonii pojawi się flota egzemplarzy testowych, wyposażonych w silniki o wirujących tłokach. Co to będą za samochody? Tego jeszcze nie wiadomo.

Początkowo mówiono o tym, że silnik Wankla sprawdziłby się jako powiększacz zasięgu w elektrycznym MX-30

Mazda już testowała w tym kierunku prototyp wciśnięty w nadwozie modelu 2. Zastosowano w nim jednostkę jednowirnikową o mocy 38 KM. Jej pojemność to zaledwie 0,33 litra – czyli tyle, ile ma puszka coli, ale z 9-litrowym zbiornikiem benzyny powinna zwiększyć zasięg MX-30 o kolejne 200 km.

Dziś Mazda MX-30 sprzedawana jest u nas wyłącznie jako elektryk, ale w Japonii można ją kupić również jako hybrydę typu mild z dwulitrowym silnikiem benzynowym. Nie ma jednak co liczyć na to, że w tej odmianie trafi do nas – na przeszkodzie stoją europejskie limity CO2. Być może silnik Wankla rozwiąże ten problem, ale przekonamy się o tym nie wcześniej niż w połowie 2022 r., na kiedy zapowiedziano rynkowy comeback silnika Wankla.

Dlaczego to takie ważne wydarzenie?

Silnik o wirującym tłoku może mieć wielkość zbliżoną do pudełka po butach i pracować praktycznie bez wibracji, zapewniając osiągi porównywalne z dużo większymi jednostkami o tradycyjnej konstrukcji. Pracując jako range extender nie będzie napędzał kół, a jedynie produkował energię. Będzie mógł więc pracować w optymalnych warunkach, niezależnych od prędkości pojazdu, czy intensywności używania pedału gazu i zapewniał optymalne osiągi przy niewielkim zużyciu paliwa.

Nie jest jednak wcale powiedziane, że Mazda zdecyduje się skorzystać z tego rodzaju napędu wyłącznie w roli wydłużacza zasięgu. Być może wykorzysta go jako normalne źródło napędu. To by było coś. Tylko czy znaleźliby się odważni, którzy zechcieliby wydać na to coś swoje pieniądze?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać