Ciekawostki

Te samochody z salonu w Szanghaju chętnie zabrałbym do Europy

Ciekawostki 18.04.2019 235 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 18.04.2019

Te samochody z salonu w Szanghaju chętnie zabrałbym do Europy

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk18.04.2019
235 interakcji Dołącz do dyskusji

„Dlaczego tego wozu nie będzie u nas?” – tak pomyślałem sobie kilka razy, przeglądając nowości z szanghajskiego Motor Show. Teraz macie szansę pomyśleć to samo.

Salon w Szanghaju staje się coraz bardziej istotny dla europejskich producentów. Pokazali tam sporo nowości, które pojawią się zarówno w Chinach, jak i w Unii Europejskiej – albo i w reszcie świata. Nadal jednak większość wozów, z których podczas chińskiego Motor Show opadła płachta, jest przeznaczona tylko na rynek Państwa Środka. Szkoda! Niektóre z nich mogłyby się u nas przyjąć.

Audi Q2 L e-tron

Audi Q2 L e-tron
Fot. Carscoops

Ta premiera jest interesująca z dwóch względów. Po pierwsze, pokazane tu Q2 jest przedłużone. Prawdopodobnie po to, by chińscy klienci mogli jeździć z tyłu, a kierowanie autem zostawić szoferowi. W europejskich warunkach dodatkowe centymetry (dokładniej: 3,3 cm, więc różnica nie wpływa jeszcze na łatwość parkowania wozu) doceniliby rodzice, którym byłoby łatwiej „zainstalować” dzieci z tyłu. Może uniknęliby też odcisków dziecięcych butów na oparciach swoich foteli.

Po drugie, mówimy o elektrycznym Q2. Ma 136 KM i może przejechać 265 km na jednym ładowaniu. W Polsce samochody elektryczne to wciąż egzotyka, ale np. Norwegia na pewno chętnie przyjęłaby dowolną liczbę Q2 z wtyczką.

Kia K3

Kia K3 Shanghai Motor Show debiuty
Shanghai Motor Show – Kia K3

K3 to całkiem zgrabnie wyglądający kompaktowy sedan. W Polsce chętni na tego typu koreański samochód mogą wybrać Hyundaia Elantrę (którą zresztą właśnie testuję). Ale Elantra nie jest dostępna w wersji hybrydowej plug-in. A K3 owszem.

Mogłaby to być ciekawa propozycja dla tych, którzy nadal cenią sobie klasyczną linię sedana, ale nie potrzebują auta segmentu D. K3 pewnie polubiliby też taksówkarze. To komplement dla samochodu, bo wóz „do pracy” musi być oszczędny, wygodny i trwały. Kia robi właśnie takie wrażenie.

Oprócz wersji hybrydowej (1,6 + silnik elektryczny, łącznie 105 KM) w Chinach będzie można kupić też dwie odmiany benzynowe. Ale one nie są już tak ciekawe.

Volkswagen Teramont X

Volkswagen Teramont X
Shanghai Motor Show – Volkswagen Teramont X

Teramonta, sprzedawanego w Stanach Zjednoczonych jako Atlas, chętnie widziałbym w Europie także w klasycznej wersji. To ciekawy model: jest bowiem większy od Touarega, ale mniej od niego kosztuje i nie jest tak luksusowy. Można powiedzieć, że to bardziej rodzinna propozycja.

Wersja X jest SUV-em coupe, czyli czymś, co klienci w Chinach po prostu uwielbiają. Wygląda całkiem zgrabnie, w odróżnieniu od niektórych konkurentów. Myślę, że spodobałaby się też w Europie – zwłaszcza, gdyby kosztowała mniej np. od Audi Q8.

Jest tylko jeden kłopot: do Chin Teramont X trafi z silnikiem 3.6 V6. U nas taki motor pewnie by się nie sprawdził ze względu na limity emisji CO2. Choć z drugiej strony, nie byłbym zdziwiony, gdyby Volkswagen za jakiś czas wprowadził do Unii hybrydowego Teramonta, a wycofał Up’a. W imię ekologii.

Geely Jia Ji

Geely Jia Ji
Shanghai Motor Show – Geely Jia Ji

Geely z roku na rok poprawia swoje wyniki finansowe i… jakość swoich aut. Ich stylistyka właściwie nie odstaje już od produktów bardziej utytułowanej konkurencji. Dlaczego chętnie widziałbym Jia Ji w Europie? Bo… to spory (4,7 m długości), sześcio- lub siedmioosobowy van, napędzany dość mocnymi silnikami benzynowymi i hybrydowymi (177-258 KM).

Geely Jia Ji
Geely Jia Ji – wnętrze

Czyżbym upadł na głowę? Przecież vany to w Europie potwornie niemodny i odchodzący w cień segment. Cóż, właśnie dlatego uważam, że to Geely miałoby u nas sens. W końcu nie wszyscy klienci przesiądą się z vanów na SUV-y. A gdy nie będą już mieli wyboru wśród innych marek, wtedy wjedzie Geely. Całe na biało. To będą niezłe Jia Jia (przepraszam za tego suchara).

Nio ET7

Nio ET7

Co prawda ET7 to dopiero prototyp, ale wygląda już całkiem „drogowo”. Niektórzy piszą o nim, że to chińska Tesla. Jestem pewien, że słyszę to już o którymś z kolei aucie, ale akurat Nio faktycznie ma szansę podebrać nieco klientów marce z Kalifornii – a zwłaszcza jej Modelowi 3.

ET7 (nazywa się trochę jak lokomotywa) jest jednak dłuższe od Tesli trójki. Mierzy 5,1 m. Moc tego wozu to 300 KM, a zasięg przekracza 500 km. O to, jak Nio będzie się prowadzić, raczej nie trzeba się martwić. Marka ma doświadczenie w Formule E, więc zapewne wykorzysta je przy ustawieniu podwozia. Czekamy na wersję produkcyjną. Zapowiada się świetnie, a przy samochodach elektrycznych ich chińskie pochodzenie przeszkadza jakby mniej. O ile w ogóle.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać