Testy aut nowych

Widziałem na żywo samochód Seres 5. Ma ponad 1000 km zasięgu, ale…

Testy aut nowych 18.09.2022 50 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 18.09.2022

Widziałem na żywo samochód Seres 5. Ma ponad 1000 km zasięgu, ale…

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk18.09.2022
50 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy Seres 5 zadebiutuje w Polsce w przyszłym roku. Będzie miał kilka wersji silnikowych – z których najmocniejsza zaoferuje osiągi na poziomie Porsche Taycana.

Marka Seres to kalifornijsko-chińskie przedsiębiorstwo, które w Polsce jest sprzedawane za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na Litwie. Do tej pory w ofercie miała już niedużego crossovera o mało ekscytującej nazwie „3”. Teraz do „Trójki” dochodzi „Piątka”. Na niektórych rynkach nowy model jest już dostępny. W Polsce pojawi się w przyszłym roku, ale mogłem go już obejrzeć. Póki co tylko, gdy stał, na Kongresie Nowej Mobilności w Łodzi. W zeszłym roku Seres też się tam wystawiał – i właśnie wtedy jeździłem modelem 3. Teraz wsiadłem do 5.

Seres 5 to spore auto, mierzące 4,7 m

seres 5

Ma podobne wymiary, co Ford Mustang Mach-E. Wystarczy zresztą rzut oka na Seresa, by zauważyć, że to chyba właśnie Fordem inspirowali się projektanci. Linia nadwozia jest podobna, a z przodu Seres wygląda jak mieszanka elektrycznego Mustanga z Teslą. Przód uważam zresztą za najsłabszy „punkt programu”, bo wygląda wyjątkowo nijako. Tył z podświetlaną nazwą marki prezentuje się za to o wiele ciekawiej. Seres 5 na pewno zyskałby dużo w ciekawszym odcieniu lakieru. Czarny egzemplarz stojący w niezbyt dobrze oświetlonej hali nie robił szczególnie dużego wrażenia. Może czerwony byłby lepszy?

We wnętrzu całość też wygląda znajomo

Trochę wspomnianego Mustanga, trochę Tesli – takie skojarzenia przyszły mi do głowy, gdy wsiadłem do wnętrza Seresa. Głównym elementem kokpitu jest gigantyczny ekran dotykowy. Wydaje się łatwy w obsłudze, poza tym przy tym rozmiarze rzeczywiście łatwo trafić we wszystkie potrzebne ikonki.

Nie zabrakło oczywiście cyfrowych zegarów, ale oprócz tych dwóch elementów, we wnętrzu umieszczono jeszcze tylko kierownicę i przyciski do wybierania kierunku jazdy. Minimalistycznie.

Z tyłu jest sporo miejsca… a kanapa jest wyjątkowo miękka

Seres 5 pozwala poczuć się, jak po obiedzie u babci. Tylna kanapa jest miękka, więc po długim chodzeniu po Kongresie od razu zrobiło mi się tam przyjemnie. Miejsca jest wystarczająco – również na głowę, mimo opadającej linii dachu.

Wróćmy jednak za kierownicę. Na cyfrowych zegarach pokazuje się zasięg. „O, to ponad 500 kilometrów, a przecież auto nie jest naładowane do pełna” – zwróciłem uwagę panu z obsługi stoiska. Byłem pod wrażeniem. Tyle że Seres 5 w tej wersji nie jest typowym autem elektrycznym.

To model ze spalinowym range extenderem

seres 5

Łącznie około 1000 kilometrów – tyle przejedzie Seres 5 w tej wersji. Silnik elektryczny zyskuje zasięg nie tylko „z kabla”, ale i poprzez silnik spalinowy. Ten drugi ma pojemność 1.5 i nie napędza kół, tylko pracuje, by ładować „elektryka”. Moc systemowa wynosi tu 550 KM, a przyspieszenie do setki zajmuje 4,7 s. Na pozór, połączenie motoru elektrycznego ze spalinowym jest idealne, bo wóz dużo jeździ nie wydzielając CO2, a w razie potrzeby można zatankować go w pięć minut, zamiast stać przy ładowarce. Niestety, taka kombinacja sprawia, że musimy rezygnować z większości przywilejów dla aut czysto elektrycznych, na czele z zielonymi tablicami rejestracyjnymi. Czyli trzeba stać w korku (zamiast lecieć buspasem) i płacić za parkowanie.

W ofercie będą też „zwykłe” wersje elektryczne. Słabsza dostanie napęd tylko na tył i moc 300 KM, mocniejsza – z akumulatorem 90 kWh – napęd AWD i osiągnie kosmiczne 650 KM. Taki Seres 5 będzie miał osiągi na poziomie Porsche Taycana.

Ile może kosztować „Piątka”? Mówi się o cenie powyżej 300 tysięcy złotych za wersję bazową. Auto robi dobre wrażenie na żywo, jest miłe dla oka i nowoczesne, a do tego na pewno będzie szybkie. Co nie znaczy, że będzie mieć łatwo na rynku.

seres 5

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać