Wiadomości

Nie chciałbym kupować nowego samochodu w Chinach. Oto Jetta VS7 na Seacie Tarraco

Wiadomości 19.11.2019 102 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 19.11.2019

Nie chciałbym kupować nowego samochodu w Chinach. Oto Jetta VS7 na Seacie Tarraco

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski19.11.2019
102 interakcje Dołącz do dyskusji

Seat Tarraco swoją karierę zaczął jako VW Tiguan Allspace, po to by teraz w Chinach stać się Jettą VS7. Kupowanie nowego samochodu w Chinach to musi być horror. 

Jesteś Chińczykiem i chcesz kupić samochód. Zazdrościsz Europejczykom, bo w Europie sprawa jest prosta: mamy ok. 20-25 marek pojazdów, w większości są one dobrze znane na rynku i niewielka jest szansa, że z dnia na dzień znikną (Chevrolet, Saab, machamy wam). W Chinach popularnych producentów samochodów jest około dwustu i każdy z nich ma swoją mniejszą lub większą gamę modeli. Zamożni mogą spojrzeć na kosztujące wagon pieniędzy samochody z importu, jednak nie ma ich zbyt wiele, a na wymarzony model przyjdzie pewnie trochę poczekać. Taniej i szybciej będzie postąpić jak większość chińskich klientów, kupując pojazd owszem zagranicznej marki, ale produkowany w formie joint-venture w Chinach – np. FAW-VW albo Dongfeng-Honda. Gorzej, że takie dżontwenczery często są podwójne, czyli mamy osobną linię modeli w ramach jednej marki dla każdego chińskiego kooperanta. Stąd VW T-Cross i równolegle model Tacqua.

Potem są chińskie marki „Tier 1”

Marki chińskie, tak jak miasta i regiony, też dzielą się na grupy. Na górze jest „pierwsza liga”, czyli producenci chińscy sprzedający auta w całym tym kraju i dodatkowo eksportujący je na rynki zagraniczne. Geely, Chery, Lifan, JAC – te nazwy są już powszechnie znane. Wśród SUV-ów prym wiedzie natomiast Haval. Potem wchodzi liga druga, z samochodami oferowanymi na całym terytorium Chin, ale nie eksportowanymi. Tu już mamy marki, o których mogliśmy nie słyszeć – Jetour, Zotye, WEY. I wreszcie mamy ostatnią ligę, z markami lokalnymi, popularnymi tylko w danych regionach. Na przykład Yema, Ora, Cowin czy różne nowości jak np. Geometry.

I na to wszystko wbijają jeszcze ogromne koncerny, dokładając coś od siebie

Na przykład Nissan robi tanią markę Venucia. Volkswagen długo się nie zastanawia i robi tanią markę Jetta. Oczywiście sprzedaje ona SUV-y, bo to jest modne (oraz sedana VA3). Do 5-osobowego SUV-a VS5 dorzuca VS7 z trzema rzędami siedzeń, silnikiem 1.4 TSI i skrzynią manualną bądź automatyczną. AWD – niedostępne. I cyk, gotowe, mamy kolejny model na rynku chińskim, kompletnie niepotrzebny, powodujący tylko jeszcze większe zamieszanie, ale pozwalający „zwiększyć pokrycie rynku o 0,22%”. Najwyraźniej to o to chodzi, a każda jedna dziesiąta procenta na rynku chińskim ma gigantyczne znaczenie dla światowych koncernów.

Jak idzie marce Jetta?

No może być. Pierwszym pełnym miesiącem z raportowaną sprzedażą Jetty był wrzesień 2019. Debiut był oszałamiający, bo klientów znalazło aż 11 tys. pojazdów. To wieloletni rekord dla debiutującej marki w Chinach, oczywiście podpompowany stosowną kampanią reklamową. W październiku liczono jednak na większy wzrost, bo sprzedaż wyniosła 12,5 tys. aut, a po cichu liczono na skok do 20 tys. sztuk. Być może rynek jest już nieco zatłoczony. No nie to żebym się znał na chińskim rynku, ale jeśli comiesięczne zestawienie sprzedaży kończy się na miejscu setnym – a to są tylko producenci, którzy raportują sprzedaż do oficjalnych instytucji statystycznych – to chyba wybór nowego auta może być dość trudny.

W sumie gratuluję Volkswagenowi udanego posunięcia z Jettą

Ale to dziwne, że nie wykorzystano innej taniej marki w gamie: Skody. A może to już nie jest marka tania, tylko luksusowa? Trudno powiedzieć. Na pewno trochę szanuję też te marki, które odpuściły rynek chiński, uznając że się nie przebiją. Na przykład Renault (ok. 950 sztuk na miesiąc), DS (w zeszłym miesiącu sprzedali 8 aut. Wow) albo Fiat (po prostu w Chinach go nie ma).

jetta vs7
Fot. Jengtingchen, Wikimedia Commons

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać