Klasyki

Wspaniała kolekcja aut zabytkowych na sprzedaż. Odzyskuję wiarę w polski rynek klasyków

Klasyki 02.05.2019 71 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 02.05.2019

Wspaniała kolekcja aut zabytkowych na sprzedaż. Odzyskuję wiarę w polski rynek klasyków

Michał Koziar
Michał Koziar02.05.2019
71 interakcji Dołącz do dyskusji

Przedwojenne barnfindy, rzadkie klasyki – brzmi jak rzeczy, które kupuje się na zachodzie, na eleganckich aukcjach w otoczeniu bogatych kolekcjonerów, którzy czasami podbijają cenę ponad miarę, byle tylko pokazać, że wygrają licytację. Na szczęście nie zawsze. Ktoś ot tak wystawił na OtoMoto kolekcję świetnych aut.

Właściciel szeregu interesujących klasyków sprawia wrażenie, jakby chciał pozostać anonimowy, ponieważ nie podał nawet swojego imienia, nie można też zobaczyć całej listy aut, które sprzedaje. Łatwo jednak znaleźć je pośród ogłoszeń dzięki fotografiom wykonanym na tym samym tle, a potem ostatecznie potwierdzić numerem telefonu. W niektórych ofertach przedstawia się też jako WeteranSzos, ale pod tą nazwą da się znaleźć tylko stronę klubu miłośników motoryzacji, a nie jednego podmiotu mogącego sprzedawać klasyki. Za to użyte w ogłoszeniach sformułowanie Autozabytek pozwoliło mi ustalić, kto stoi za wystawieniem tylu pięknych aut. Pod tą nazwą możemy znaleźć firmę wynajmującą klasyki do ślubu. Numer telefonu się zgadza.

Dobrze, starczy już tego dziennikarstwa biedaśledczego, zobaczmy co można kupić w tej kolekcji. Jest na co patrzeć, a ceny są zaskakująco rozsądne.

Studebaker Hawk z 1956 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

Na początek auto powojenne, ale szalenie interesujące. Po pierwsze, to produkt nieistniejącej już marki. Po drugie jak na amerykański samochód produkowany od 1956 r. do 1961 r. był czymś niezwykłym. Choć jego linia i stylistyka z grillem nawiązującym do Mercedesów mogą być kontrowersyjne, zdecydowanie nie podążał za ówczesną modą panującą w Stanach Zjednoczonych. Bliżej mu było do Europy.

W założeniu miał być autem mocnym, wręcz sportowym, o ile można tak powiedzieć o tak wielkim pojeździe. Na uwagę zasługują też nazwy jego wersji: Flight Hawk, Power Hawk, Sky Hawk i Golden Hawk, każda kolejna mocniejsza, droższa i bardziej ekskluzywna niż poprzednia.

Egzemplarz oferowany w Bolesławcu jest pordzewiały, ale elementy konstrukcyjne wyglądają na nienaruszone, korozja jest tam raczej powierzchowna. Całość jest zachowana w oryginale, z bardzo ładnym środkiem. Detale są na swoim miejscu, nie widać też śladów niewprawnych napraw blacharskich i lakierniczych. Nic tylko oczyścić i zabezpieczyć podwozie, uruchomić silnik i jeździć po wcześniejszej rejestracji. Ta niestety zajmie trochę dłużej, bo auto nie ma papierów, ale na żółte blachy powinno się udać.

Studebaker Dictator 8 z 1935 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

To kolejny Studebaker z tej kolekcji, prawie kompletny, nie przerdzewiały i co najciekawsze – ze sprawnym silnikiem. Rewelacyjny stan a la barnfind idealnie pasuje do przedwojennej limuzyny z szoferką oddzieloną od przestrzeni pasażerskiej i ośmiocylindrowym silnikiem. Samochód sam w sobie jest ciekawy, ale to, co go naprawdę wyróżnia, to nazwa.

Wyobraźcie sobie, że któryś producent wypuszcza dziś auto o nazwie Dictator. Prawdopodobnie kupiłby je tylko Kim Jong Un, a cały świat rozdzierałby szaty patrząc na przywracanie autorytaryzmu, patriarchatu i czegoś tam jeszcze za pomocą samochodu. W czasach swojej produkcji, czyli od drugiej połowy lat 20. aż do 1937 r., nazwa Studebakera kojarzyła się Amerykanom głównie z Mussolinim, wówczas przedstawianym w pozytywnym świetle, więc nie była problemem. Jedynie na rynkach eksportowych, np. w krajach należących do Imperium Brytyjskiego oraz w europejskich monarchiach amerykański, producent stosował mniej kontrowersyjne miano Director.

By zostać dyktatorem wystarczy 45 tys. zł. Ponownie – brak dokumentów.

Pontiac Model 6 z 1928 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

Kolejny przedwojenny okaz zachowany w oryginalnym stanie, ze sprawnym silnikiem i naprawdę dobrym stanem blacharki. To Pontiac Model 6 z nadwoziem zbudowanym przez firmę Fisher Body. Pod maską drzemie jednostka zaledwie 6-cylindrowa.

W swoich czasach ten Pontiac był bardzo popularny. Wprowadzona w 1927 r. rodzina pojazdów bardzo szybko podbiła rynek, a ich cechą charakterystyczną był najkrótszy wówczas na rynku skok tłoka, wynoszący 95 mm.

Cena tego klasyka to 43,5 tys. zł. Również bez papierów.

Essex Super Six z 1928 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

To auto marki, której szybki rozwój i rosnącą popularność zabił Wielki Kryzys. Essex był de facto ekonomicznym wariantem Hudsona. Dzięki dobrym osiągom i niskiej cenie zyskał dużą popularność zarówno w rodzimych Stanach Zjednoczonych, jak i na rynkach eksportowych. W 1924 r. rozpoczęto montowanie w Essexach silników 6-cylindrowych, stąd nazwa Super Six. Jednostki te były znane z trwałości i dobrych osiągów.

Oferowny egzemplarz trzyma standardy całej sprzedawanej kolekcji. Stan oryginalny, nadgryziony zębem czasu, ale kompletny i nie przegniły. Do tego ze sprawnym silnikiem, ale bez papierów. Cena? 45 tys. zł.

Dodge D8 z 1938 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

To auto jak na wóz sprzed II Wojny Światowej jest w fenomenalnym stanie. Jeśli lakier tak jak zapewnia właściciel jest oryginalny, a pojazd odpala i jeździ – nic tylko przejrzeć mechanikę, ewentualnie zabezpieczyć podwozie i jeździć. Oczywiście po uporaniu się z brakiem papierów. Czymże jednak jest nieco trudniejsza rejestracja przy cenie wynoszącej 37,5 tys. zł, czyli mniej niż niektórzy chcą za Poloneza Caro Plusa?

Ten Dodge jest też dość rzadkim pojazdem. Sprzedawano go tylko od 1937 r. do 1939 r., powstało trochę ponad 73 tys. sztuk. A więc za cenę, za którą nie kupimy nawet Fiata Tipo, możemy stać się posiadaczami przepięknie zachowanego auta przedwojennego z rzędową szóstką o pojemności 3.6.

DAF 55 z 1971 r.

samochody zabytkowe ogłoszenia
Źródło: OtoMoto

To przedostatni samochód osobowy marki DAF. Zachowany w świetnym stanie, choć pozbawiony opisu. Myślicie, że to tylko mały, nudny i typowy samochód z przełomu lat 60. i 70.? Nic bardziej mylnego.

Osobówki DAF-a były znane z jednego rozwiązania, które wyprzedzało swoją epokę. Montowano w nich przekładnie bezstopniowe napędzane pasami. To właśnie auta holenderskiego producenta spopularyzowały skrzynie biegów, które dziś znamy pod nazwami takimi jak np. Multitronic. Jak na tamte czasy to był kosmos. Niestety, rewolucyjne rozwiązanie nie oznaczało dobrej sprzedaży. Kiedy Volvo przejęło DAF-a w 1975 r. szybko odkryło, że klienci boją się dziwacznej skrzyni. W modelu 340, który był zmodyfikowaną holenderską konstrukcją, szybko pojawiły się przekładnie manualne.

Trochę jestem w stanie zrozumieć ówczesnych kierowców. Jeździłem autem z Variomatikiem i nie dość, że jest mało wytrzymały, to powoduje, że silnik praktycznie cały czas hałasuje jakbyśmy jechali na półsprzęgle. Niezwykłe wrażenia zapewnia też cofanie. Dzięki Variomaticowi auto może jechać do tyłu tak samo szybko jak do przodu. Tak czy siak, dzięki odważnemu rozwiązaniu obecnie DAF 55 jest bardzo ciekawym i niezwykłym klasykiem. Za przyjemność posiadania fury, która na wstecznym wyprzedzi nawet Chirona trzeba zapłacić niecałe 15 tys. zł.

Wspaniały zestaw aut, mam nadzieję, że taki handel się opłaca.

Odnosząc się do opisanych we wstępie spostrzeżeń oraz tego, że część ogłoszeń jest pisana od szablonu i w liczbie mnogiej, prawdopodobnie mamy do czynienia z ofertami wystawionymi przez firmę lub organizację. Jeśli wszystkie te auta nie są wyprzedawane ze względu na jakąś zmianę planów, tylko dla zarobku, to jestem pełen podziwu. Jeśli okaże się, że uda się zarobić na zestawie tak niezwykłych pojazdów wystawionych w realistycznych cenach to odzyskam wiarę w polski rynek klasyków. Byłby to przełom zadający kłam twierdzeniu, że w Polsce spośród starych aut dochody wygenerować mogą tylko auta krajowej produkcji, BMW i Mercedesy. Szczerze kibicuję. Oby ściąganie i sprzedaż takich wozów nad Wisłą stały się opłacalne.

Wracając do samych aut, niezależnie od tego jaka historia stoi za opisaną kolekcją, to warto się nią zainteresować. Wszystkie wystawione auta wyglądają na godne zainteresowania, a Studebaker Hawk i Dodge D8 wręcz mnie zauroczyły. Oby więcej takich w Polsce.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać