Felietony

Warszawa nie jest gotowa na wyrzucenie samochodów z centrum. Metro już teraz jest przeładowane

Felietony 17.01.2020 1245 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 17.01.2020

Warszawa nie jest gotowa na wyrzucenie samochodów z centrum. Metro już teraz jest przeładowane

Michał Koziar
Michał Koziar17.01.2020
1245 interakcji Dołącz do dyskusji

Warszawska komunikacja nie jest gotowa na wyrzucanie samochodów z centrum. Już w tej chwili w godzinach szczytu metro zamienia się w coś na kształt wyprzedanego koncertu heavy metalowego.

Część tego felietonu pisałem pod wpływem emocji jeszcze w tramwaju, dlatego zawierał wulgaryzmy. Zastąpiłem je równie obelżywymi, ale akceptowanymi społecznie słowami.

Byliście kiedyś na wyprzedanym koncercie heavy metalowym? Jeśli tak, to pewnie kojarzycie moment, w którym na scenę wchodzi gwiazda wieczoru. Nagle ogromne stado właścicieli Syren zaczyna napierać do przodu, taranując i zgniatając słabszych. Tak wygląda pierwsza linia warszawskiego metra w godzinach szczytu. Zapach też się zgadza.

Bitwa o stację Centrum.

Przykład tego miałem wczoraj. Rzadko to robię, ale tak wyszło, że musiałem przemieszczać się po mieście w godzinach szczytu. Tradycyjnie wskoczyłem do metra na Ursynowie i zająłem taktyczną pozycję. W okolicach Mordoru pociąg pękał już w szwach. Kulminacja nastąpiła w samym centrum. Ludzie zaczęli się nawzajem pchać jakby w moim wagonie na scenę właśnie wchodziło Judas Priest. Nagle zonk. Wszyscy złomować Syrenę z pociągu, jakiś gość przytrzasnął się drzwiami i nie może się uwolnić.

To nie koniec walki. Teraz rozpoczęła się wymiana przegubu o najlepszą pozycję do ponownego wsiadania. Tamten pociąg odjechał. Podjechał kolejny, pełny. Nim ludzie na peronie uformowali korytarze dla wysiadających, z otwierających się drzwi do ataku ruszyli tankerzy. Największe jednostki nie czekając ani chwili uderzeniami szerokich barków w pełnym pędzie utorowały przejścia do schodów ruchomych. Nieważne, czy jesteś dużym facetem, którego to ledwo muśnie, czy małą zakonnicą w ciąży. Jeśli stoisz na drodze to kup se Syrenę, i tak oberwiesz z bara. Chyba Judas Priest w wagonie zaczęło grać Painkillera, bo młyn z tego wyszedł podobny.

Zanim jeszcze ostatni wysiadający opuścili pociąg do szturmu ruszyła armia stojąca na peronie. Rozpychając się łokciami i rzucając na oślep Syrenami tłum wpadł do wagonu i błyskawicznie go zapełnił. To oczywiście nie koniec. Kolejni zaczęli zgniatać już stojących w wagonie byle jeszcze się zmieścić. Sam ledwo dałem radę złapać pozycję na lewo od drzwi, ale i tam jakaś stara Syrena wypłaciła mi niski łokieć w biodro i przygniotła do barierki siedzeń. Tłum uspokoił się dopiero kiedy już naprawdę nie dało się wcisnąć nikogo. Nie wszystkim udało się wsiąść, a maszynista musiał zamykać drzwi na trzy razy. Pociąg ruszył, ale z minimalną prędkością, do tego w tunelu szarpał i przystawał.

Serio chcecie wywalić samochody z centrum Warszawy?

To zdarzenie skłoniło mnie do podpytania znajomych jeżdżących na co dzień komunikacją czy to zawsze tak wygląda w godzinach szczytu. Otóż wychodzi że tak, nie byli w ogóle zaskoczeni. Pierwsza linia metra ledwo wyrabia i trzeba jechać w masakrycznym ścisku. Na innych ważnych liniach komunikacyjnych w centrum oraz w okolicach Mordoru też zazwyczaj nie jest wiele lepiej. Dlatego część z nich często woli skorzystać z samochodu. Lepiej stać w korku siedząc na wygodnym fotelu i słuchając muzyki, niż walczyć o oddech w blaszanej puszce pod ziemią. Trochę mi się ten stan rzeczy gryzie z pomysłami forsowanymi przez aktywistów miejskich.

Mianowicie ci chcą wyrzucać samochody z centrum Warszawy. Zwężać ulice, zmniejszać liczbę miejsc postojowych czy podnosić opłaty za parkowanie. To wszystko wygląda fajnie na pełnych zieleni symulacjach, ale czy ktokolwiek z kochanych aktywistów Miasto jest Nasze czy Zielone Mazowsze i innych przejechał się kiedykolwiek warszawską komunikacją w godzinach szczytu? Nie wierzę, że nie. To musiałoby oznaczać, że nie mieszkał nigdy w Warszawie, albo przebywa tu bardzo krótko i pracuje w nieregularnych godzinach.  Nie śmiem tego insynuować. Ale to by oznaczało, że umyślnie lub nie pomijają jeden ważny problem.

Zła kolejność.

Samochody, które chcą wyrzucić z centrum wcale nie znikną. Komunikacja w godzinach szczytu nie wyrabia. Tak rachityczna sieć metra w mieście tak rozległym powierzchniowo jak Warszawa nie przyjmie już większego obciążenia. Utrudnienia dla kierowców skończą się tylko większymi korkami i walką o miejsca postojowe, bo i tak nikt nie będzie chciał stać w nieskończoność na peronie w oczekiwaniu na wolne miejsca w wagonie, a potem walczyć o powietrze w środku. Nie, nie przesiądą się na rowery, bo wielu z nich ma do pokonania kilkanaście kilometrów w jedną stronę. Do tego mało kto ma ochotę marznąć i brudzić garnitur jadąc rowerem podczas zimnych i mokrych miesięcy.

Miasta, które utrudniają poruszanie się samochodami po centrum czy wykluczają wjazd dla starszych pojazdów w zamian oferują znacznie gęstsze sieci metra. Starczy spojrzeć na mapę londyńskiego Underground, by zrozumieć dlaczego mogą zniechęcać kierowców. Rzut okiem na paryski Metropolitan i wiemy czemu zabawy w wyrzucanie starych aut z centrum są tam możliwe. Nawet Kopenhaga, miasto o wiele mniej rozległe i często przywoływane jako wzór dla aktywistycznych pomysłów ma gęstszą sieć metra.

Dobrze, że metro w ogóle jest

Dlatego drodzy aktywiści, zanim zaczniecie walczyć o wyrzucenie aut z centrum skupcie się na lobbowaniu za rozbudową warszawskiej komunikacji zbiorowej. Zwłaszcza za szybszym rozwojem metra. Bez tego wasze pomysły nie przyniosą korzyści, których oczekujecie. Samochody dalej będą w centrum, jedynie korki się zwiększą, a jazda metrem stanie się koszmarem. Mam nawet pomysł co możecie zrobić poza naciskaniem na władze. Jeśli miasto nie realizuje inwestycji wystarczająco szybko, to może załóżcie Fundusz Rozbudowy Metra Warszawskiego działający jak WOŚP i zbierajcie datki na stacjach np. w Dzień Bez Samochodu.

Potem jednak zdałem sobie sprawę, że Warszawa i tak jest we wspaniałej sytuacji, bo metro w ogóle jest, w odróżnieniu od innych miast w Polsce. Czy w waszym mieście też nie sposób wcisnąć szpilki w komunikację miejską w godzinach szczytu?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać