Ciekawostki

5 mld zł za naprawę uszkodzonych alufelg. Przegrywamy sami ze sobą

Ciekawostki 21.10.2021 152 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 21.10.2021

5 mld zł za naprawę uszkodzonych alufelg. Przegrywamy sami ze sobą

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz21.10.2021
152 interakcje Dołącz do dyskusji

Samochody są za ładne i sami tego chcieliśmy.

Skoda twierdzi, że jedna trzecia kierowców w Wielkiej Brytanii jeździ z uszkodzonymi aluminiowymi felgami. Wyliczyła, że mają tam ponad 13 milionów uszkodzonych felg ze stopów lekkich. Naprawę jednego koła wyceniono tam na 67,5 funta, czyli koszt naprawy 13 milionów felg z okładem wyniósłby 890 milionów funtów, co według dzisiejszego kursu stosowanego przez Google w wyszukiwarce stanowi równowartość 4 844 055 937,20 zł. Prawie 5 miliardów złotych leży na brytyjskiej ulicy. Potencjalnie, bo ci kierowcy chyba niezbyt palą się do wymiany lub naprawy. Padliśmy ofiarą własnych słabości, za bardzo chcieliśmy ładnych samochodów.

Najpierw koń, teraz samochód

Tego nie da się obejść, tak było zawsze. Gdy nie było samochodów, tylko jeździło się na koniach, to koń też musiał mieć ładniejszą uprząż niż koń sąsiada i nakrywano go ładniejszym kocem od tej starej kapy z kozy za płotem. Ma być ładnie i to przesłania nam walory użytkowe. Dlatego teraz miliony samochodów jeżdżą uszkodzone.

Felgi ze stopów lekkich są zazwyczaj cięższe od stalowych, przynajmniej w niskobudżetowym segmencie. Mimo że stopy są lekkie to materiał wymusza inną konstrukcję felgi, co zwiększa masę. Trudniej wytaczać je dwa razy w roku z piwnicy. Naprawa ich uszkodzeń będzie droższa niż stalowych, a zależnie od ich konstrukcji, składu i procesu wykonania, będą bardziej podatne na uszkodzenia. Mało kto decyduje się na bardziej wytrzymałe felgi kute, już cena zwykłych felg aluminiowych jest wyższa od brzydkich stalówek. Wszystkie argumenty finansowe przemawiają za stalowymi felgami, a nikt ich nie chce. Przyczyna jest tylko jedna – są brzydkie.

Cadillac escalade stalowe felgi front

Ma być ładnie

Samochody to teraz małe arcydzieła, ale kształt ich karoserii to koszmar blacharza. W środku, plastik typu piano black dodaje wnętrzu pozornego prestiżu, ale jest szalenie niepraktyczny, szybko się kurzy i rysuje od ostrzejszego spojrzenia. Przyciski reagujące na dotyk wnoszą element pożądanej nowoczesności, ale bywają męczące w użytkowaniu, ciągle włącza się coś przypadkiem. A to wszystko coraz częściej zamykane jest w nadwoziu typu SUV, czy crossover, które podbijają serca klientów. Ludzie chcą jeździć podwyższonymi samochodami, nawet za cenę wyższych kosztów utrzymania pojazdu. Choć chyba nie do końca biorą to pod uwagę, że nawet za opony zapłacą drożej.

najbrzydszy samochód świata

Samochód w oczach klientów nie chce być młotkiem i śrubokrętem, nie chce być zwykłym narzędziem, co najwyżej narzędziem do wzmacniania poczucia własnej wartości. Nie ma co teraz narzekać na to, że samochody są zbyt drogie, w zakupie i utrzymaniu. Trzeba było od dziesięcioleci inaczej głosować własnymi portfelami. Moim wymarzonym pojazdem do miasta jest Piaggio Ape, które da się naprawić kawałkiem drutu i nie ma aluminiowych felg. A waszym? Założę się, że coś nowego, ładnego i drogiego. A potem trzeba jeździć z brzydkimi, uszkodzonymi alufelgami, bo ich naprawa i wymiana jest zbyt droga. To nie można było jeździć czymś brzydkim od początku?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać