Felietony

Kupcie auto na prąd, póki jest ich mało. W razie wypadku zmiażdżycie leszczy w sadzomiocie

Felietony 17.01.2023 280 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 17.01.2023

Kupcie auto na prąd, póki jest ich mało. W razie wypadku zmiażdżycie leszczy w sadzomiocie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski17.01.2023
280 interakcji Dołącz do dyskusji

Wygląda na to, że różnica mas między samochodami elektrycznymi a spalinowymi to mocny punkt dla tych pierwszych. Bardzo ciężkie samochody elektryczne w razie wypadku zgniatają małe spaliniaki.

O tym, że trzytonowy SUV na prąd jest skrajnie ekologiczny, nie muszę Was przekonywać, jest to wiedza ogólna na poziomie 10-latka. Każdy wie, że jeśli samochód nie emituje, to jest czysty jak pranie wyprane w niezwykłym proszku, niezależnie od tego ile trudnych do pozyskania materiałów trzeba było zużyć, by go wytworzyć. Jednak nie każdego to przekonuje. Dlatego między innymi amerykańska agencja bezpieczeństwa NHTSA sięga po ostateczny argument: bezpieczeństwo.

elektryczne Mitsubishi

Kupujcie samochody elektryczne, ponieważ są bardzo ciężkie

Wprawdzie pani Jennifer Homendy podaje ekstremalny przykład Hummera EV, którego same akumulatory ważą tyle co Honda Civic (ok. 1300 kg), ale to nie zmienia faktu, że inne auta elektryczne też potwornie tyją. Przypomnę, że w Europie zaczynaliśmy od Citroena C-Zero i Peugeota iON (oba to rebranding Mitsubishi), które były małe i elektryczne. Teraz samochody są wielkie i elektryczne. Mercedes EQS SUV waży 2800 kg na pusto, 3400 kg z obciążeniem, i nadal nie ma żadnej różnicy w jego opodatkowaniu względem elektrycznego Smarta czy wspomnianych trojaczków PSA-Mitsubishi. Jest za to różnica w bezpieczeństwie.

To jak z jazdą SUV-em

Dopóki wszyscy jeżdżą osobówkami, a my kupimy sobie SUV-a, jest super, bo w razie wypadku jesteśmy bezpieczniejsi. Kiedy wszyscy kupują już tylko SUV-y, jak w USA, ten efekt zanika. W dodatku jeśli SUV-y stanowią większość, to trudno kupić coś innego, bo będzie się wyglądać dziwnie w morzu aut podwyższonych. Obecnie podobną sytuację mamy z samochodami elektrycznymi. Są tak ciężkie, że bać powinni się użytkownicy małych samochodów spalinowych. Za wszelką cenę nie zderzajcie się z Teslą Model X, EQS SUV, BMW iX i podobnymi pojazdami, już lepiej chyba walić w drzewo. Różnica masy między samochodem elektrycznym a spalinowym jest statystycznie tak duża, że kierowcy w spaliniakach mają wszelkie prawo bać się o życie. Z badań wynika bowiem, że jeśli różnica masy między samochodami wynosi 500 kg, to prawdopodobieństwo śmierci w lżejszym samochodzie rośnie o 12 procent. A 500 kg to optymistyczne założenie, w polskich realiach może to być nawet 1500 kg.

mercedes eqs suv

Czy to czas, aby opodatkować masę pojazdu?

Coraz częściej padają głosy, że to konieczne. Amerykanie zauważyli problem z bezpieczeństwem, Unia Europejska zaczyna dostrzegać kłopot z dużą emisją pyłów przez ciężkie samochody, wynikającą ze ścierania opon i hamulców, co w dużej mierze niweluje korzyści wynikające z nieemitowania CO2 podczas jazdy. Wygląda na to, że masa będzie nowym wrogiem numer jeden w świecie motoryzacji już-zelektryfikowanej. Pomysły na jej redukcję są różne, od stosowania lżejszych materiałów do budowy nadwozi, jak magnez (powodzenia w gaszeniu go, hehe), przez używanie lżejszych akumulatorów z większą ilością krzemu, wszystko to jednak niknie w starciu z tym, że klienci chcą dużo zasięgu, dużo wyposażenia i dużo bezpieczeństwa.

bmw ix 40

Bezpieczeństwo polega na tym, że masz mieć lepiej niż inni

Może i Renault Clio ma 5 gwiazdek NCAP, a Range Rover cztery, ale w zderzeniu Clio z Range’em nadal zwycięsko wychodzi ten drugi. Dlatego nie pozostaje nic innego, jak dla bezpieczeństwa i ekologii kupić sobie coś trzytonowego, zanim zdążą to opodatkować.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać