Wiadomości

Samochód roku w opałach. Jaguar nie może produkować I-Pace’a, bo nie ma akumulatorów

Wiadomości 11.02.2020 121 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 11.02.2020

Samochód roku w opałach. Jaguar nie może produkować I-Pace’a, bo nie ma akumulatorów

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz11.02.2020
121 interakcji Dołącz do dyskusji

Produkcja samochodów elektrycznych co chwilę napotyka kłopoty. Tym razem pecha ma Jaguar I-Pace, któremu zabrakło akumulatorów. Ten problem nie przemija.

Jaguar zamyka linię produkcyjną elektrycznego modelu I-Pace – donosi The Times. Fabryka w Grazu ma stanąć na tydzień, bo nie ma skąd wziąć akumulatorów. Jaguar kupuje akumulatory od LG Chem i nie jest w tym odosobniony, w zatrzymywaniu produkcji też.

Elektromobilność wyraźnie kuleje, a jesteśmy dopiero na początku drogi. Największym problem jest najdroższy i najważniejszy element samochodów elektrycznych – zestaw akumulatorów trakcyjnych. Niewystarczające dostawy akumulatorów co chwila utrudniają życie któremuś z producentów. Tym razem padło na Jaguara.

Produkcja samochodu roku będzie wstrzymana

I-Pace to całkiem popularny model w gamie Jaguara. Sprzedano go już 18 000 sztuk, z czego 12 000 znalazło swoich nabywców w Europie. Niby niewiele, ale Jaguar na starym kontynencie sprzedał łącznie 76 tysięcy pojazdów. Udział elektrycznego modelu jest więc istotny, stanowi aż 16 proc. europejskiej sprzedaży. Tytuł European Car of the Year 2019 na pewno mu pomógł.

Problem z przestojem produkcji to problem ze sprzedawaniem i wydawaniem samochodów klientom. Ale to, że Jaguar ma problem z produkcją modelu, którego chcą klienci, to tak naprawdę niewielka część kłopotu.

Tak wysoki udział elektrycznego I-Pace’a w sprzedaży miał producentowi pomóc zrealizować cele emisyjne. Każdy producent ma wyznaczony indywidualny poziom średniej emisji dwutlenku węgla dla całej swojej gamy.

Jeśli chce Jaguar chce sprzedawać paliwożerne samochody spalinowe (a chce) i jednocześnie zbliżać się do narzuconego limitu, to musi sprzedawać też I-Pace’a, który nic nie emituje. Tylko połączenie tych dwóch wątków może pomóc producentowi uniknąć kary, którą szacuje się na 100 milionów dolarów.

Głowa do góry, bo kary mogą niedługo płacić wszyscy. Większość producentów napotyka identyczny problem. Nie dostają od dostawcy tylu akumulatorów ile potrzebują.

My w Mercedesie nie mamy żadnych problemów

Daimler bardzo szybko zdementował informacje, że ograniczy produkcję elektrycznego modelu EQC z powodu problemu z dostawą akumulatorów. Według doniesień prasowych produkcja EQC w 2020 roku miałaby spać z 60 000 sztuk do 30 000. Prognozowano spadek aż o połowę.

samochody elektryczne problemy produkcja akumulatorów

Rzecznik Daimlera Joerg Howe od razu pospieszył z zapewnieniem, że żadnych zmian w celach produkcyjnych EQC na ten rok nie wprowadzano, a docelowa liczba to 50 000 egzemplarzy.

Zanegowany przez Daimlera raport mówił też, że w zeszłym roku wyprodukowano tylko 7 000 sztuk elektrycznego SUV-a zamiast planowanych 20 000. Powód? Oczywiście problem z akumulatorami, a dostawcą Daimlera jest LG Chem. Tej informacji rzecznik nie komentował.

Mercedesowi życie utrudnia Tesla, nie tylko tym, że jej SUV Model X ma większy zasięg. Tesla podkupiła jednego z dostawców Daimlera. Do prac związanych z produkcją akumulatorów Daimler zatrudnił firmę Grohmann Engineering, która ostatecznie trafiła do Tesli. Produkcję musiano przenieść do Deutsche Accumotive, co spowodowało okresowe utrudnienia.

Z powodu trudności w procesie produkcji ma opóźniać się też wejście EQC na rynek północnoamerykański. Auto Bild twierdzi, iż przełożono je aż na rok 2021.

Samochody elektryczne przydadzą się wszystkim, bo średnia emisja dwutlenku węgla u producentów wzrosła o 1,6 proc. zamiast spadać. Zemściła się wojna wydana dieslom, które akurat dwutlenku węgla emitują mniej niż porównywalne silniki benzynowe. Kolejny cios dokłada moda na SUV-y, które mają do przepchania ścianę powietrza przed sobą, ważą więcej i tym samym więcej palą i emitują.

Kolejny na liście problemów z dostawami jest Audi.

Audi zwraca wolność zawodową i funduje wakacje od korporacji

Niespełna rok temu mówiło się, że Audi opóźnia wejście na rynek E-trona, gdyż nie są w stanie zgromadzić odpowiedniej liczby akumulatorów od ich dostawcy, którym jest LG Chem. Czas oczekiwania na E-trona wzrósł z 2 miesięcy do ponad pół roku.

Jest rok 2020. Ktoś puka do drzwi fabryki Audi w Belgii.

Puk, puk.

  • Kto tam?
  • Na pewno nie akumulatory od LG Chem!

Problem z dostawą akumulatorów powraca lub wciąż trwa. Audi planuje zwrócić wolność zawodową 145 lub nawet 250 pracownikom tymczasowym w Brukseli. Belgijskie L’Echo podało, że produkcja elektrycznego SUV-a napotkała problem. Nikt nie zgadnie jaki – problem z dostawami akumulatorów od LG Chem. Samo Audi skomentowało to tak:

Audi e-tron i Audi Sportback to nasze pierwsze pojazdy w pełni elektryczne. By wprowadzić nową technologię napędów współpracujemy z 300 dostawcami. Współpraca jest więc złożona. Stawiamy czoło wielu niespodziewanym sytuacjom i podjęliśmy odpowiednie kroki by ustabilizować dostawy. – Peter D’hoore, rzecznik prasowy fabryki Audi dla L’Echo.

Zdaniem gazety produkcja E-tronów w tym kwartale ma spaść o 4 700 sztuk do poziomu 5 700 egzemplarzy. Tempo produkcji z 24 samochodów elektrycznych na godzinę obniżono do 20 sztuk. Część osób zatrudnionych do produkcji zyska nieplanowany czas wolny. Ktoś tu chyba liczył na wyższe tempo dostaw, a tym samym produkcji.

Skąd brać akumulatory?

Przed takim pytaniem postawiła producentów elektryczna rewolucja. Większość światowej produkcji realizowana jest w Chinach. Zapotrzebowanie na tej istotny element samochodu elektrycznego dotarło do Europy z opóźnieniem.

Pierwszym azjatyckim dostawcą akumulatorów, który rozpoczął produkcję w Europie był LG Chem. Dostarcza je dla Daimlera, Porsche, Volvo, Audi, Renault, Jaguar i grupy Volkswagena. Jedna z fabryk koncernu zlokalizowana jest w polskich Kobierzycach pod Wrocławiem. LG Chem mocno inwestuje w rozwój produkcji, ale chyba umów z producentami podpisał zbyt wiele.

Może potrzebne jest polskie pospolite ruszenie by zaspokoić popyt na akumulatory trakcyjne. Sprzedaż samochodów elektrycznych w Europie dopiero się rozkręca, a od razu towarzyszą jej problemy z wytwarzaniem najważniejszego ich elementu. Wygląda na to, że dla klientów kluczowy jest zasięg elektrycznego samochodu, czyli to jak daleko samochód dojedzie. A producentów samochodów chwilowo zadowoli sam fakt, że akumulatory dojadą do fabryki.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać