Samochody autonomiczne też będą łamać przepisy. Nie ma innej możliwości
TechMoto / Wiadomości 08.11.2018Samochody jeżdżące bez kierowcy nadchodzą. To oznacza, że zarówno producenci, jak i ustawodawcy muszą zmierzyć się z problemami, o których nigdy wcześniej nikt nie myślał. Oto kolejny z nich.
Statystyki mówią jasno: zdecydowana większość wypadków drogowych jest powodowana z winy któregoś z biorących w nim udział kierowców. Ktoś zaśnie, nie skupi wystarczająco uwagi na drodze albo – co zdarza się chyba najczęściej – złamie któryś z przepisów. Mówiąc inaczej: zazwyczaj zawodzi czynnik ludzki.
Odpowiedzią może się wydawać wyeliminowanie kierowcy.
Teoretycznie, samochody autonomiczne powinny być niezwykle bezpieczne – właśnie dlatego, że nie będzie w nich słabego ogniwa, jakim jest kierowca. Tyle że zanim takie pojazdy na dobre pojawią się na świecie, świat musi się do nich przygotować.
Komisje prawnicze Anglii, Walii i Szkocji właśnie debatują nad pewną istotną kwestią.
Problem jest następujący: należy skonstruować nowe przepisy i dostosować do nich oprogramowanie przyszłych samochodów autonomicznych. Zarówno prawo jak i samochody muszą dopuszczać sytuacje, w której… samochód będzie musiał naruszyć prawo.
Przedstawiciele komisji mówią tu o dopuszczeniu „zdroworozsądkowych decyzji”. Prawnicy mają na myśli takie sytuacje, jak chociażby konieczność ustąpienia miejsca pojazdowi uprzywilejowanemu, co wiąże się z przekroczeniem linii ciągłej. Samochód autonomiczny musi być też odpowiednio przygotowany np. na pieszego wybiegającego na jezdnie. Może się okazać, że trzeba będzie go ominąć – być może przekraczając linię ciągłą, jadąc pod prąd albo nawet wjeżdżając na chodnik.
Kolejny etap konsultacji zakłada debaty nad innymi ważnymi kwestiami.
Komisje będą debatować nad takimi kwestiami jak: „Co samochód autonomiczny ma zrobić, gdy przestępca wtargnie na jezdnie i stanie przed nim, blokując przejazd? Czy może go rozjechać?” oraz nad bardziej prozaiczną sprawą: „Co się stanie, gdy wszystkie czujniki samochodu ubrudzą się w błocie?”. Ma pojawić się również temat ochrony przed ewentualnymi włamaniami do oprogramowania samochodu w celu np. spowodowania wypadku.
Świat z całą pewnością nie jest jeszcze gotowy na samochody autonomiczne.
Trudno sobie nawet wyobrazić, ile kwestii – dziś dość oczywistych – trzeba będzie przeanalizować i wymyślić na nowo, by prawo i technologia radziły sobie z kwestią samochodów bez kierowcy. W grę wchodzą nie tylko przepisy, ale i moralność (kogo taki pojazd ma chronić przy wypadku? Właściciela czy kogoś innego? A może powinien wybierać „mniejsze zło”? Ale czy coś takiego w ogóle istnieje?). Pozostaje jeszcze problem odpowiedzialności za wypadki (czy ma odpowiadać producent czy właściciel auta?) i wspomnianego bezpieczeństwa – samochód autonomiczny sterowany przez hakerów może się okazać niesamowicie groźną bronią.
Ja póki co tego w ogóle nie widzę. Moim zdaniem po prostu nie da się wymagać od jakiejkolwiek maszyny „zdroworozsądkowych decyzji”, ponieważ maszyna nie ma i nigdy nie będzie miała zdrowego rozsądku.