Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: to wszystko jedno, panie Tomaszu

Przegląd rynku 30.11.2020 521 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 30.11.2020

Poniedziałkowy przegląd ofert: to wszystko jedno, panie Tomaszu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski30.11.2020
521 interakcji Dołącz do dyskusji

Dzisiaj idziemy kupić samochód za 15 tys. zł. Jaki? Wszystko jedno!

To oczywiście przegląd nawiązujący do tego wpisu. Przy okazji wyjaśnię tytuł, bo to taki nasz wewnętrzny dowcip w redakcji. Była kiedyś pewna pani, która zajmowała się umawianiem i wydawaniem samochodów prasowych. Ogarniała średnio, mówiąc do mnie zawsze „panie Tomaszu”. Przyjechałem kiedyś odebrać samochód, miał to być 1.6 z manualem, czerwony. Dostałem kluczyki do 1.6 z automatem, niebieskiego. Mówię, że to chyba nie ten wóz. A pani na to: to wszystko jedno, panie Tomaszu, mnie się tylko ma zgadzać liczba sztuk.

Dlatego mnie też dziś będzie wszystko jedno, byle cena się zgadzała

Cena wynosi 15 tys. zł – to mniej więcej średnia transakcyjna dla polskiego rynku wtórnego. Tzn. jest nieco wyższa, ale nie wiadomo dokładnie ile ludzie utargowują, bo wszyscy fałszują umowy, żeby zapłacić jak najmniejsze PCC-3. Teraz zapraszam na przegląd, który udowodni, że 15 tys. zł pozwoli kupić samochód jaki się chce, dowolnego rodzaju, wszystko jedno jaki. OLX – cena od – cena do – siedem segmentów i siedem propozycji, start!

Samochód miejski za 15 tys. zł

Chciałem z początku dać tu Kię Picanto lub Hyundaia i10, ale potem postanowiłem sprawdzić, czy da się już kupić Fiata 500 za 15 000 zł. Już? Chyba dopiero, ten samochód niesłychanie trzyma wartość jak na coś, co debiutowało prawie 14 lat temu. Na szczęście ceny trochę już znormalniały i oto faktycznie można już chwytać 500-tkę za piętnastaka. Wiem, że jest trzydrzwiowa, ale mówimy o samochodzie miejskim, dla dwóch osób i torby na zakupy. Bardzo mi przykro, być może moja męskość jest zagrożona (tzn. zawsze miałem ją w zupełnym niepoważaniu, uznając że konieczność udowadniania swojej męskości oznacza jej brak), ale 500-tka strasznie mi się podoba i z czasem wcale mi się podobać nie przestaje. Jest idealnie śliczna i proporcjonalna. A jaki silnik wybrać? Wszystko jedno, zobaczmy co słychać w ogłoszeniach.

Ze 100-konnym 1.4 500-tka jest żwawa, choć nie jest to najtrwalszy silnik na świecie. A tu ktoś przejechał 222 000 km i co, da się? Tę oklejkę zdecydowanie bym sobie zostawił. Wersje z bazowym 1.2 przeważnie są słabo wyposażone i mają ciemne wnętrze, co uważam za niedopuszczalne w Fiacie 500. Dlatego wolałbym spojrzeć na błękitnego Fiata od pani Mariki. Opis wskazuje, że pani Marika raczej handluje autami niż sprzedaje swój wóz. A przy okazji, czy to nie skandal że nie ma żadnych handlarek samochodami?

Podobnie rzecz się przedstawia tutaj, auto z Łodzi, tablice z CRA – ale nie czepiajmy się, bo jest całkiem ładne. Albo tu: tablice Ostrowiec, auto z Jastrzębia i opis nic niestuka niepuka. Cóż za zaskoczenie. Absolutnym zaskoczeniem jest też Fiat 500 ze zautomatyzowaną skrzynią biegów Dualogic, ale bez klimatyzacji. Cudownie! Gdyby mnie ktoś kazał wybierać, czy klima czy automat, nie zastanawiałbym się ani chwili.

Ale ponieważ nie chce mi się jeździć daleko po auto, to pewnie kupiłbym tego. To chyba brat znajomego sprzedaje!

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Ksawery

Samochód kompaktowy za 15 tys. zł

Czyli taki do wszystkiego i do niczego. Za mały na rodzinny i trzeba wkładać boks na dach jadąc na wakacje, za duży żeby jeździć nim w jedną osobę do pracy i z powrotem. W dodatku 15 000 zł to albo za dużo (Corolla E11), albo za mało (Skoda Rapid). Kia Cee’d i Hyundai i30 nie porażają niezawodnością – kiedyś było nieźle, teraz coraz więcej osób narzeka, a to na biegi, a to na korozję, a to na drogie części. 15 tys. zł nie starczy na ładnego Civica UFO i Mazdę 3 II. No to trudno, miejmy to za sobą, pokażę Wam, co ja bym kupił za te pieniądze. WIEM, NAWET NIE ZACZYNAJCIE!!! WIEM JAKIE TO MA WADY!!! Ale przynajmniej ten samochód ma naprawdę wykorzystaną w pełni płytę podłogową.

Zdjęcie z ogłoszenia – fot. Michał

No więc – nie zaczyna się zdania od no więc – one trochę korodują i sprzedający nawet tego nie kryją. Głównie to drzwi i ich okolice, ale nie ma jakiejś ścisłej reguły. Prawie wszystkie są dieslami, czasem z nawet z CVT. Diesel z CVT, przejedźcie się kiedyś, to jest prześmieszne uczucie. Zaletą jest zaskakująco dużo miejsca z tyłu i głęboki bagażnik.

Benzynowe wersje to raczej rzadkość, a już zwłaszcza tak dziwne jak 2.0, które 2.0 nie jest, bo przekracza tę podatkową pojemność o 34 ccm. Wolałbym zwykłego 1.7 i obdarzyłbym zainteresowaniem ten egzemplarz, bo i opis spoko, i zdjęcia postarane. A ten ma wspaniałe jasne wnętrze, ale takie felgi to ostatnio widziałem na punkcie zbiórki odpadów komunalnych. Była w ofercie jeszcze słabsza wersja, tj. 1.5. Tę sprzedaje pan Krzysztof, osoba prywatna. Każda osoba prywatna pisze przecież w opisie „////// zamiana na wszystko////// samochód z gwarancją!!!!!!!!!”. To ma sens. Ogólnie jednak sytuacja rynkowa nie jest tragiczna, sporo aut ma polskie tablice, a niektóre nawet mają gaz. Tak, wiem że ten samochód nie jest tani w utrzymaniu, ale to nie jest przegląd Dacii i Skód, a poza tym jest mi wszystko jedno.

Samochód klasy średniej za 15 tys. zł

Ten sam problem co z kompaktem. 15 000 zł to za mało lub za dużo. Za dużo na Passata B5, za mało na ładnego Citroena C5 II generacji (ew. C5 X7). Mondeo? No w ostateczności. Brzydkie wykończenie nadrabia ogromnym bagażnikiem i wielkim wyborem silników, od patologii 1.8 TDCi po r.i g.cz. w postaci 2.5 turbo. 15 000 zł to też za mało na Superba II, Accord ostatnio był, Opel, Alfa Romeo i Saab w jednym stali domu, zostaje nam tylko jeden kandydat.

Volvo od pana Mateusza, zdjęcie z ogłoszenia

Problem w tym, że za 15 000 zł też nie należy tu przesadnie wybrzydzać. To znaczy wszystko jest bardzo dobrze: V70 to wielkie, wygodne, bezpieczne kombi, świetnie zabezpieczone przed korozją i z ogromnym wyborem silników. Ale 15 000 zł kupi nam raczej drugą generację i raczej z dużym przebiegiem. Jeśli trafia się coś ładnego, co nie jest dieslem, to sprzedający pisze, że „cena plus opłaty”. Nie to żebym się znał, ale powinno to być zakazane w przypadku zawodowych handlarzy. Dlatego wolałbym nawet diesla, na przykład tego, gdzie sprzedający zaczyna opis od listy „co jest nie tak”. No i bardzo dobrze. Plus dla niego. Podobać może się również to białe, benzynowe kombi. Konia z rzędem jednak temu, kto dojdzie, czy ono jest wystawiane jako po kolizji i do naprawy, czy też stan na zdjęciach jest aktualny i auto zostało już naprawione.

Słowotokiem trudnym miejscami do zrozumienia („zalozylem nowiutki rozrząd z racji wieku trzeba było zmienione oleje oraz filtry w silniku oraz skrzyni pracuje bardzo ładnie precyzyjnie”) częstuje nas pan Adrian. A pan Mateusz sprzedaje dość rzadką wersję 2.3 turbo zdłubaną na 250 konia. Volvo to najlepsze sleepery, change my mind. Pod maską dużo koni, a jak wygląda z zewnątrz, to wszystko jedno.

Samochód prestiżowy za 15 tys. zł

Jeśli jakaś marka produkuje dostawczaki lub jej produktami rozbijają się sebixy po wioskach, to z pewnością nie ma ona nic wspólnego z prestiżem. Nic wspólnego z prestiżem nie ma także marka, która produkuje przeznaczkowanego VW Polo z 3-cylindrowym silnikiem 1.0. Prestiż jest wtedy, kiedy patrzysz na dany wóz i myślisz sobie, że ktoś ma klasę, fantazję i pieniądze, nawet jeśli ostateczny efekt tego połączenia nie ma sensu z motoryzacyjnego punktu widzenia. Ale to oczywiście wszystko jedno, dlatego to musi być Jaguar.

Jaguara sprzedać jest trudno. Na przykład taki S-Type. Ceny szorują po dnie. Jeśli ktoś pisze „cena do negocjacji” i „zdecydowanie sprzedam”, to jedynie oznacza, że jest gotowy/a puścić za połowę tego za co wystawia. Podobnie jest z XJ-em. Kto by chciał X300 i to w turkusowym kolorze? No na przykład ja, bo to ostatni Jaguar z prawilną, rzędową szóstką. Tyle samo kosztuje lekko przeżarty Daimler, a w przypadku Jaguara napis Daimler oznacza, że to jest ten wzmocniony. Wracając do S-Type, jest to jedno z najtańszych aut z V8, co naprawdę kusi. Tzn. jest tanie, bo potem jest drogie, i to potem następuje znacznie szybciej niż później, ale jest ten moment, że wydaliśmy zaledwie 15 000 zł, pod maską mamy czterolitrowe V8, pełną butlę gazu, do Ciechanowa jest 140 km, jest ciemno i nosimy ciemne okulary. Hit it.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Rafał

Minivan/kombivan za 15 tys. zł

To najprostsza kategoria. Tak by się wydawało, ale problem w tym, że 15 000 zł to za dużo na pierwszą generację kombivanów (czyli tych, które debiutowały jeszcze w XX w.), a za mało na tę nowszą, która wchodziła w latach 2007-2010. Kangoo II za 15 000 zł będzie po prostu ubogie i mało atrakcyjne. Berlingo II? Da się kupić za te pieniądze, ale to trochę dolna granica dla tego wozu. Minivany niemieckie typu Touran i Zafira oraz japońskie w rodzaju Corolli Verso w tej cenie będą po prostu starawe. Dlatego postawię na sprawdzonego francuskiego konia, konia z podpisem Pabla Picassa. Jest aż 85 sztuk Citroena C4 Picasso w cenie od 14 499 do 15 499 zł w ogłoszeniach na OLX. To naprawdę przyjemny w użytku samochód rodzinny i jeśli nie potrzebujesz używać go jako dostawczaka, na pewno go docenisz. Tak, wiem, ma swoje wady, 20 artykułów o tym napisałem.

Nie patrzę na ogłoszenia z kategorii „żenujące bzdury handlarza”. 2008 r. i przebieg poniżej 100 tys. km to coś co uznaję za żart z nabywcy. Chyba zainteresowałbym się siedmioosobowym Grandem, bo ma fajną i nietypową konfigurację – 2.0 + manualna skrzynia biegów. Być może coś ciekawego ma do zaoferowania pan Andrzej – 2.0 z LPG i automat, realistyczny przebieg 272 tys. km. Trochę przesadnie handlarski opis kryje zupełnie znośny egzemplarz wersji zwykłej z benzynowym 1.6 VTi. Znalazłem też siedmioosobowego, benzynowego i z manualem, ale to jakaś skrajnie biedna wersja z czarną klamką. Ta jest bogatsza i ma ładny kolor. Skoro już przy handlarskich opisach jesteśmy, to zobaczcie to: oto sprzedawca imieniem Marta pisze, że sprzedaje samochód z wielkim bólem. Może jeśli sprzedaż auta sprawia mu taki ból, to to nie jest biznes dla niego?

W tym ogłoszeniu urzekła mnie obecność oryginalnego wózeczka na zakupy. Coraz częściej sprzedający (prywatni) piszą też, że do auta dodają sporo faktur za serwis. Jeśli odrzuci się komisowe koszmarki, to wybór C4 Picasso jest całkiem spory. A co kupić? Wszystko jedno!

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Dariusz

Samochód terenowy za 15 tys. zł

Samochody terenowe są drogie i tańsze nie będą, bo mają ponadczasowe zalety. Za 15 000 zł nie kupimy dobrego Patrola, nie mówiąc o Land Cruiserze. Kupimy produkcje w rodzaju Nissan Terrano czy Opel Frontera, ale one są takie średnie. Tzn. nie byłyby takie złe, gdyby nie istniała marka Suzuki, które przez lata produkowało szeroką gamę małych i średnich terenówek. One też korodują – któryż japoński samochód nie koroduje – ale są tak solidne, proste i popularne, że nie ma co szukać dalej.  I proszę bardzo, oto typowa terenówka – niestety dwuosobowa – w postaci hiszpańskiej, licencyjnej wersji Suzuki pod nazwą Santana. Ciekaw jestem, czy to faktycznie diesel 1.6 HDi. Po wyglądzie nie umiem rozpoznać, a ta plastikowa pokrywa trochę wygląda jak dołożona w ostatniej chwili.

Za 15 tys. zł kupimy też Grand Vitarę, i to nawet z automatyczną skrzynią biegów. Pojazd sprowadzony z Danii to niemal gwarancja tego, że będzie miał tylko dwa miejsca. Ciekawe w jakim stanie blacharskim jest ten 2.5 V6, jeśli w takim jak opisuje sprzedawca, to może warto się zainteresować.

samochód za 15 tys. zł
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Przemek

Pozostaje tylko żałować, że nie ma na sprzedaż żadnych sensownych Samuraiów. Ofertę rynkową mogę jedynie skwitować słowami „wolałbym nie”. Chociaż w sumie to wszystko jedno.

Samochód zabytkowy za 15 tys. zł

Ależ tu są możliwości. To znaczy nie ma, bo większość aut w wieku ponad 30 lat w naszym przedziale cenowym to Mercedesy. Grzybowo. Popatrzmy więc na coś nieco bardziej zwracającego uwagę niż kolejny baleron z beczki. Na przykład na bardzo tanie Porsche i to na czarnych blachach. Nie no dobra, ono w ogóle nie jest tanie. Pamiętam jak te auta latały po 4000 zł. Pozostając przy samochodach, do których się nie mieszczę, trzeba rzucić okiem na takiego Fiata X1/9. Nie ma tańszego sposobu na centralny silnik, chyba że ktoś znajdzie zgniłą Toyotę MR2 z kierą po prawej. Coś ciekawego oferuje muzeum Tamte Lata, o którym już pisaliśmy i tym czymś jest Citroen Dyane, czyli 2CV po kuracji pt. „zdecydowanie za długo robimy już 2CV, trzeba coś zrobić, żeby wyglądało że coś zrobiliśmy, nie robiąc nic”. Zupełnie nieironicznie zainteresowałbym się też tym Taunusem. Ciepłe uczucia wysyłam też w kierunku Passata B2 3d z automatem. Taki Arteon wczesnych lat 80.! Również wczesna Wołga GAZ-24 daje radę.

Trzeba jednak się na coś zdecydować i moja decyzja pada na samochód trojga marek – Steyr-Fiata-Seata 133, czyli auta które wygląda jak dziecko Fiata 127 i 850, znane też jako „ale dziwny Maluch”. Może być i Maluch, nikogo bym nie uświadamiał, przecież to wszystko jedno.

samochód za 15 tys. zł.
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Paweł

Podsumowanie

To zupełnie wszystko jedno co kupicie. Róbta co chceta.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać