Ciekawostki

Płacisz stały abonament i próbujesz różnych samochodów danej marki. Genialny pomysł? Nie dla wszystkich

Ciekawostki 27.09.2018 3 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 27.09.2018

Płacisz stały abonament i próbujesz różnych samochodów danej marki. Genialny pomysł? Nie dla wszystkich

Adam Majcherek
Adam Majcherek27.09.2018
3 interakcje Dołącz do dyskusji

To miał być świetny program dla tych, którzy nie chcą się przywiązywać do jednego auta. Za stałą miesięczną opłatę mogli próbować wielu. Ale kto by chciał próbować Lincolnów…

Producenci szukają nowych sposobów na przyciągnięcie klientów do swoich salonów. Podobnie jak w Europie, w Stanach Zjednoczonych coraz popularniejsze są różne modele subskrypcyjne. Z założenia polegają one na tym, że w ramach stałej raty, niższej niż rata klasycznego leasingu, można korzystać z nowego auta nie martwiąc się o koszty ubezpieczenia, serwisu itp. Po zakończeniu umowy zwraca się auto i wymienia na kolejne. 

W Stanach marki premium testują jeszcze inny wariant – za stałą opłatę dają klientowi dostęp nie do jednego, a do zestawu aut. Tak jak w Netflixie – płacisz abonament i oglądasz co chcesz, podobnie w salonie. Płacisz abonament i zmieniasz auta w zależności od potrzeb, nastroju i zasobności portfela. Przykładowo: Audi ma swoje Audi on demand, BMW – Access, Mercdes – Collection, a Porsche – Passport. Jak łatwo się domyślić – dostępność większej liczby modeli wpływa na cenę usługi. W BMW czy Porsche opłaty startują z poziomu 2 tys. dolarów miesięcznie, w topowych wariantach ok 3 tys. Mercedes życzy sobie o połowę mniej. Oczywiście bazowe ceny nie dają dostępu do wszystkich aut. 

Teoretycznie oferta Lincolna jest jeszcze atrakcyjniejsza. 

W przypadku tego amerykańskiego klasyka miesięczny abonament startuje z poziomu 500 dolarów. Mimo to, przedstawiciele firmy są rozczarowani. Szef marketingu Lincolna – Robert Parker – stwierdził w rozmowie z Automotive News, że wbrew pozorom bardzo niewielu klientów decyduje się na takie rozwiązanie. Wielu z tych, którzy się nawet zdecydowali rezygnuje po miesiącu lub dwóch. Wygląda na to, że traktują tę formę korzystania z auta jako rodzaj testu, po którym decydują się na zakup, albo odchodzą do innej marki. Jaki odsetek klientów decyduje się na zakup Lincolna – tego Parker nie zdradza.

Według wyliczeń portalu edmunds.com jedną z przyczyn niewielkiego zainteresowania tego typu rozwiązaniem może być jego wysoka cena. Według Edmundsa topowa trzyletnia subskrypcja w BMW kosztuje znacznie więcej, niż trzyletni leasing BMW X6M. I to nawet po ujęciu kosztów serwisu i obowiązkowego ubezpieczenia. 

Pozostali producenci nie chwalą się wynikami swoich programów, ale podobnie jak Lincoln – nie planują ich zamykać. 

I wcale się nie dziwię. Taki program wcale nie musi być alternatywą dla leasingu. Leasing jest dla tych, którzy decydują się na korzystanie z jednego auta przez cały okres umowy. A dla tych, którzy chcą często je zmieniać, albo po prostu nie wiedzą na co się zdecydować, wydanie pieniędzy na taką formę abonamentu może być najprostszym sposobem na spróbowanie większej liczby samochodów i wybranie tego jednego, który najbardziej im pasuje. 

Inna sprawa, że człowiek przyzwyczaja się do tego co ma. Częsta wymiana samochodów może być po prostu uciążliwa. Szczególnie jak już się poprzypina foteliki dziecięce, przywyknie do obsługi i poczuje w aucie jak u siebie. I wcale mnie nie dziwi brak zainteresowania Lincolnem – ileż można się przesiadać między nudnymi MKZ, MKC i MKX. To wielkie, luksusowe w amerykańskim tego słowa znaczeniu, krążowniki szos. Ale takie przeskakiwanie od 718, przez Caymana po Panamerę, czy 911, albo z A 45 AMG po G-klasę brzmi dużo bardziej kusząco.

W przyszłym roku podobny program ma przedstawić Jeep. Ma się on nazywać Wave. Jesteśmy ciekawi ile będzie kosztował i czy zyska uznanie mniej zamożnych kierowców.  

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać