Wiadomości

Od podkręconych Mustangów do elektrycznych mikrosamochodów. Legendarny Saleen ulega modzie

Wiadomości 05.11.2019 180 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 05.11.2019

Od podkręconych Mustangów do elektrycznych mikrosamochodów. Legendarny Saleen ulega modzie

Michał Koziar
Michał Koziar05.11.2019
180 interakcji Dołącz do dyskusji

Kojarzycie markę Saleen, tę od modyfikowania Mustangów i budowania supersamochodów? Mam złą wiadomość. Poszli za modą i będą robić szybkie meleksy.

Żeby nie było, że sytuacja jest tragiczna. Pełnowymiarowe spalinowe potwory nadal pozostają w ofercie amerykańskiej firmy. Po prostu kupując od Saleena Mustanga w wersji Black Label z tyłu głowy jakiś głos będzie wolał: „oni robią chińskie meleksy”. Cyk, część radości z zakupu poszła w las.

Jak to, chińskie meleksy?

Już tłumaczę. Firma Saleen podpisała cyrograf z chińskim przedsiębiorstwem, tworząc wspólne przedsięwzięcie pod nazwą Jiangsu Saleen. W ramach tej współpracy ma powstać sportowy wóz z centralnie umieszczonym silnikiem oraz SUV. To akurat brzmi normalnie.

Niestety pierwszy tworem JS jest Saleen Maimai, którego premiera odbędzie się 11 listopada. To właśnie ten meleks, a konkretniej elektryczny mikrosamochód. Ma 107 KM i 230 Nm, do setki rozpędza się w 8,2 s. Zasięg ma wynosić 305 km. Niezły wynik jak na wózek golfowy. Szkoda tylko, że wygląda tak:

saleen maimai
Ble.

Sedano-wychodek.

To nie żart. To coś przypominające krzyżówkę tojtoja z kompaktowym sedanem ma nosić markę słynnego tunera Mustangów i producenta supersamochodów. To boli. Jakby ktoś do wychodka doczepił z tyłu kufer. Brakuje tylko, by ktoś wystawił to na jednym stoisku chociażby z 700-konnym Mustangiem.

Jakby meleks z elektrycznym motorem o mocy 107 KM nie był wystarczająco żenujący, to ma jeszcze powstać jego specjalna, dziewczyńska wersja „Cherry Edition”. Nie wiem w jaki sposób auto może być damskie lub męskie, ale tak napisało CarNewsChina. Pewnie chodzi o tonę cukierkowych, różowych lub czerwonych elementów. Ała. Nawet zapowiadana „Sports Edition” nie pozwoli o tym zapomnieć. Ceny? Jeszcze nie zostały podane.

saleen maimai

Pozrzędziłem, teraz wróćmy na ziemię.

Mogę się zżymać – jak to, Saleen i jeżdżący elektryczny tojtoj? Mogę narzekać. Ale i tak to nie będzie nic znaczyć. Ta firma po prostu podążyła za modą. Jeśli w Chinach są ludzie, którzy chcą kupować szybkie elektryczne mikrosedaniki, to stworzenie takiego Maimai jest świetnym ruchem.

Jeśli istnieje jakaś niezagospodarowana nisza w rynku, jeśli gdzieś jest potencjał, by zarobić pieniądze – grzechem przedsiębiorcy jest nie skorzystać. W tej sytuacji jedyna możliwa strata, poza porażką rynkową nowego modelu, jest narzekanie takich jak ja. Czyli w większości ludzi, którzy nie kupili i pewnie nigdy nie kupią żadnego Saleena. Na rynku docelowym, czyli w Chinach, Maimai raczej spotka się z ciepłym przyjęciem. Skośnookie chłopaki lubią sedany i małe elektryczne wozy.

Dlatego mogę sobie marudzić, ale nie zmienię tego, że elektryki są na topie i producenci będą łamać konwenanse by uszczknąć kawałek tortu z napisem „pod napięciem”.

saleen maimai

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać